Sprawa dotyczyła postępowania mężczyzny, który przez dwa miesiące umieszczał w sieci dane kontaktowe do swojej byłej szefowej. Obwiniony publikował ogłoszenia, w których widniał jej służbowy numer telefonu, a także wysyłał do podmiotów świadczących różnego rodzaju usługi, prośby o przekazanie szczegółowych informacji. Na skutek jego działań do kobiety co chwilę dzwoniono, co utrudniało jej normalne funkcjonowanie.
Jak przyznała pokrzywdzona, połączenia które przychodziły na numer służbowy, budziły u niej zaniepokojenie i poczucie obowiązkowej reakcji. Fakt, że dochodziło do nich o różnych porach dnia i nocy, powodował że nie miała chwili wytchnienia.
Na podstawie odpowiedzi udzielanych przez rozmówców, dowiedziała się że jej numer telefonu został udostępniony w wielu miejscach. Brak możliwości reakcji spowodował, że zgłosiła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
W toku czynności ustalono, że część zgłoszeń zostało wysłanych z komputera należącego do obwinionego. Mężczyzna jednak nie przyznał się do winy. Sąd nie dał wiry jego zapewnieniom.
Ustalono, że zanim pokrzywdzona awansowała na stanowisko Wicedyrektora jednego z miejskich wydziałów, była przełożoną obwinionego. Współpraca układała się poprawnie. Nie dochodziło pomiędzy nimi do konfliktów. Mężczyzna z racji wykonywanych zadań znał numer szefowej.
Gdy kobieta awansowała zaczęły mieć zastosowanie przepisy wewnętrznego regulaminu, zgodnie z którymi pracownicy mogli udostępniać jej numeru telefonu jedynie za jej wiedzą i pozwoleniem lub zgodą dyrektora.
Byli współpracownicy spotkali się, gdy obwiniony wykonywał audyt w jednostce prowadzonej przez kobietę. Co prawda, po przeprowadzeniu kontroli mieli odmienne zdania, ale nie przerodziły się one w konflikt lub zatarg. Pokrzywdzona pozytywnie oceniała współpracę.
Sąd analizując sprawę przyznał, że z przyczyn proceduralnych nie było możliwe ustalenie skąd pochodziło część zgłoszeń, jednakże „ustalenie iż jednego ze zgłoszeń dokonał obwiniony oraz inne zgromadzone w sprawie dowody, w postaci zeznań pokrzywdzonej analizowane całościowo i wnikliwie pozwalają na przyjęcie, że to obwiniony był inicjatorem i zarazem autorem zgłoszeń i ogłoszeń w których zawarty był numer telefonu służbowego pokrzywdzonej” pozwalają na przyjęcie, że sprawcą badanego wykroczenia jest obwiniony.
Jednym z argumentów przemawiających za tym stanowiskiem, był fakt posiadania numeru służbowego kobiety przez ograniczone grono osób.
Ponadto pokrzywdzona zapewniała, że „nie miała z nikim zatargów i konfliktów”.
Kobieta została zmuszona do zmiany służbowego numeru telefonu. Przyznała, że cała sytuacja wzbudziła w niej poczucie zagrożenia.
Sąd wydając wyrok wskazał, że do zaistnienia wykroczenia z artykułu 107 Kodeksu wykroczeń musi zaistnieć umyślność działania "w celu dokuczenia innej osobie". Należało więc wykazać, że obwiniony kierował się złośliwością”.
„Zachowanie „złośliwe” charakteryzuje się szczególnie negatywnym nastawieniem psychicznym sprawcy, wyrażającym się w chęci dokuczenia, okazania komuś lekceważenia, szykanowania, nękania, uniemożliwienia prowadzenia normalnej egzystencji, powodowania uczucia dyskomfortu psychicznego” – czytamy w uzasadnieniu. Zdaniem sądu w analizowanej sprawie doszło do tego typu zachowań.
„Obwiniony, jako osoba dorosła, musiał wiedzieć, iż umieszczenie ogłoszenia o mieszkaniu do wynajęcia w atrakcyjnym punkcie miasta, spowoduje liczne próby kontaktu z oferentem. Dla osoby, która nie ma nic wspólnego z ogłoszeniem, będzie to uciążliwe i denerwujące, tym bardziej, iż to ogłoszenie nie było jedyną prośbą o kontakt wysłaną w imieniu pokrzywdzonej” - argumentowano.
Biorąc powyższe pod uwagę sąd uznał mężczyznę za winnego i wymierzył względem niego karę grzywny w wysokości 1000 zł.
Wyrok Sądu Rejonowego w Olsztynie, sygn. akt: IX W 2620/16