Nieoczekiwany skutek uchwalonej niedawno nowelizacji kodeksu karnego jest, w ocenie ministra sprawiedliwości, efektem błędów sędziów, a nie ustawodawcy. Zwalniają oni bowiem skazanych za niealimentację na podstawie samych sentencji wyroków, nie zaglądając nawet do uzasadnień.
Przypomnijmy: w zeszłym tygodniu napisaliśmy w DGP – za sędziowskim blogiem Sub Iudice – że art. 209 k.k. w wersji obowiązującej od 31 maja 2017 r. (Dz.U. z 2017 r. poz. 952) przyniesie skutek w postaci konieczności zwolnienia z zakładów karnych setek skazanych oraz zatarcia skazań tych, którzy otrzymali wyroki w zawieszeniu. Do niedawna karze – włącznie z pozbawieniem wolności – podlegał ten, kto uchylał się od wykonania (z mocy ustawy, orzeczenia sądowego lub umowy) obowiązku opieki przez niełożenie na utrzymanie osoby najbliższej lub innej osoby i przez to narażał ją na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych (tzw. niealimentacja). Ustawodawca postanowił tę regulację doprecyzować. Teraz art. 209 k.k. stanowi, że karze podlega ten, kto uchyla się od wykonania obowiązku alimentacyjnego określonego co do wysokości orzeczeniem sądowym, ugodą zawartą przed sądem lub innym organem albo inną umową, jeżeli łączna wysokość powstałych wskutek tego zaległości stanowi równowartość co najmniej trzech świadczeń okresowych albo jeżeli opóźnienie zaległego świadczenia innego niż okresowe wynosi co najmniej trzy miesiące. Wykasowano więc z przepisu karalność wynikającą z obowiązku ustawowego. Tak więc tych, którzy zostali wyłącznie z tego względu ukarani – trzeba zwolnić z więzień, a wyroki zatrzeć.
Ministerstwo zapewniało nas, że takich przypadków bądź nie ma, bądź da się policzyć je na palcach jednej ręki. Bo zawsze wyrok karny związany był nie tylko ze złamaniem ogólnego obowiązku płynącego choćby z kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, lecz także z niewypełnieniem wyroku zasądzającego alimenty lub niedopełnieniem zawartej umowy.
W ostatnich dniach w niektórych sądach ruszyła jednak lawina spraw. W samym Sądzie Rejonowym w Białej Podlaskiej w aż 66 przypadkach wyznaczono posiedzenia w przedmiocie umorzenia postępowania wykonawczego z uwagi na częściową depenalizację przestępstwa niealimentacji. W całym kraju spraw są setki.
Ministerstwo Sprawiedliwości i Prokuratura Krajowa postanowiły więc działać. Odpowiednie pismo trafiło już zarówno na biurka wszystkich prezesów sądów apelacyjnych, jak i wszystkich prokuratorów regionalnych.
„Sąd nie może poprzestać na sprawdzeniu, czy opis czynu przypisanego sprawcy w wyroku ograniczał się do stwierdzenia, że obowiązek alimentacyjny wynikał z ustawy, ale musi ustalić w toku posiedzenia na podstawie badania akt głównych sprawy, czy ten obowiązek był również określony co do wysokości” – podkreśla MS w piśmie do prezesów sądów. Chodzi przede wszystkim o to, by sędziowie nie szli na skróty. Z pierwszych analiz MS wynika bowiem, że wielu z nich planuje zwolnić z zakładów karnych osoby, które powinny w nich pozostać również w świetle nowych regulacji. A to dlatego, że sędziowie chcą teraz orzekać, patrząc jedynie w sentencje wyroków, nie zaś w uzasadnienia. W tych pierwszych zaś często informacji o wcześniejszym wyroku zasądzającym alimenty lub zawartej umowie brakuje.
„Sąd zobowiązany jest zbadać na podstawie akt sprawy, czy wysokość świadczeń alimentacyjnych została skonkretyzowana orzeczeniem, ugodą lub umową. Niedopuszczalne jest bowiem, aby sądy orzekały w tym przedmiocie bez badania akt, jedynie w oparciu o sentencję wyroku” – potwierdza Prokuratura Krajowa w piśmie do szefów jednostek regionalnych. I poleca wszystkim śledczym, by każde postanowienie sądu stwierdzające zatarcie skazania zostało niezwłocznie zażalone.