Nie tylko prezesów i wiceprezesów sądów może czekać wymiana. Zaraz po nich ze stanowiskami mogą się pożegnać wizytatorzy.
Nie tylko prezesów i wiceprezesów sądów może czekać wymiana. Zaraz po nich ze stanowiskami mogą się pożegnać wizytatorzy.
To niepokoi środowisko, zwłaszcza że wizytatorzy mają wiele do powiedzenia w kwestii sędziowskich ścieżek zawodowych. To oni przygotowują akta w procedurze awansowej, oni wystawiają sędziom oceny okresowe. Ale nie tylko – zakres kompetencji, które mogą być przekazywane wizytatorom przez prezesów sądów, jest znacznie szerszy. Osoby pełniące te funkcje mogą np. żądać od sędziego złożenia stosowanych wyjaśnień.
– Dlatego też wizytatorami powinni zostawać sędziowie, którzy cieszą się dużym zaufaniem w środowisku. A zaprezentowane przez posłów zmiany w zakresie ich powoływania nie gwarantują, że właśnie takie osoby zostaną wybrane – mówi Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Łańcuszek czystek
Poselski projekt zmian w prawie o ustroju sądów powszechnych zakłada, że minister sprawiedliwości będzie mógł w sposób całkowicie dowolny w ciągu pół roku od wejścia w życie nowych rozwiązań wymienić całą kadrę zarządzającą we wszystkich sądach w Polsce. Ale to nie koniec. Projekt przewiduje bowiem, że nowi prezesi, powołani już w drodze dyskrecjonalnej decyzji Zbigniewa Ziobry, będą mieli sześć miesięcy, aby dokonać przeglądu także w szeregach wizytatorów i w tym okresie odwołać ich bez podania żadnej przyczyny.
– Nie można być naiwnym. Ten przepis to po prostu zielone światło dla prezesów powołanych przez ministra do dokonania dalszych czystek w sądach – komentuje sędzia Markiewicz.
Zmian broni Bartłomiej Wróblewski, poseł wnioskodawca.
– Nie tworzymy przepisów, które mają zmierzać do tego, by obsadzić stanowiska prezesów sądów czy wiceprezesów ludźmi deklarującymi tylko swoją lojalność, bo ta reforma byłaby pozorna. Nam chodzi o głębokie zmiany na wszystkich poziomach funkcjonowania sądów, bo tylko to może przynieść ten pozytywny efekt, którego oczekujemy. Ostatecznie będziemy rozliczani nie z naszych intencji, lecz z efektów działań – deklaruje poseł.
Z drugiej strony z projektu wynika, że zobligowani do przeglądu wizytatorów w ciągu pół roku po wejściu w życie ustawy będą tylko nowo powołani prezesi. Jak na dłoni widać zatem, że realizacja reformy sądownictwa zakłada wymianę władz wszystkich sądów, a nie tylko tych, które zdaniem MS nie działają prawidłowo.
Bartłomiej Wróblewski zapewnia jednak, że nie taka jest intencja ustawodawcy i trudno przewidzieć, w jakim zakresie MS będzie korzystało z narzędzi, jakie daje mu nowa ustawa.
– Dlatego być może trzeba będzie doprecyzować projekt w taki sposób, aby obowiązek weryfikacji sędziów wizytatorów nałożyć na wszystkich prezesów sądów: starych i nowych – zapowiada poseł.
Ministerialni nominaci
Choć projekt pozostawia prezesom wolną rękę przy odwoływaniu obecnych wizytatorów, to już w przypadku powołania nowych osób na to stanowisko wprowadza zasadę, zgodnie z którą minister będzie mógł skutecznie zablokować podjętą przez prezesa decyzję. Zmianie ulegnie bowiem art. 37d, który obecnie stanowi, że prezes ma obowiązek w tej kwestii zasięgnąć opinii kolegium danego sądu. A negatywna opinia jest dla niego wiążąca. Po zmianie kompetencje do zablokowania powołania danej osoby na stanowisko wizytatora będą przysługiwać ministrowi sprawiedliwości.
– W ten sposób pozbawia się samorząd sędziowski wpływu na dokonywanie takiego wyboru. To po prostu kolejny etap tworzenia zależności i powiązań między osobami pełniącymi stanowiska funkcyjne w sądach a ministrem sprawiedliwości – kwituje prezes stowarzyszenia.
– Czy zatem lepsza jest sytuacja, w której to sędziowie sami wybierają osobę, która ma ich kontrolować? – ripostuje poseł Wróblewski. Jego zdaniem to też nie jest idealne rozwiązanie.
/>
– Jeśli wizytator jest wybrany przez środowisko, to pozostaje w jakimś sensie od niego uzależniony. Uzależnienie takich decyzji od woli środowiska jest ryzykowne – przekonuje poseł wnioskodawca. Ponadto Wróblewski tłumaczy, że jednym z powodów, dla którego duża grupa sędziów nie zajmowała się orzekaniem, był rozrost liczby wizytatorów. Zgoda ministra pozwoli zastopować ten trend.
Tymczasem sędziowie obawiają się, że zwiększenie nadzoru ministra nad wizytatorami może mieć przełożenie na kwestie orzecznicze. – Uprawnienia wizytatora są szerokie. Prezes sądu może przekazać mu uprawnienie do wykonywania czynności z zakresu wewnętrznego nadzoru administracyjnego – zauważa Marek Celej, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie. Chodzi m.in. o żądanie wyjaśnień oraz usunięcia uchybień (które mogą dotyczyć także orzecznictwa).
Wizytator rejonowy
Środowisku nie podoba się również, że wizytatorem będzie mógł teraz zostać sędzia rejonowy z dziesięcioletnim stażem orzeczniczym. Do tej pory funkcja ta była zarezerwowana dla sędziów okręgowych i apelacyjnych.
– Z całym szacunkiem dla sędziów rejonowych, ale jak taki sędzia ma ocenić orzecznictwo kolegi z wyższej instancji, skoro w pewnych sprawach nigdy nie orzekał? – pyta retorycznie Krystian Markiewicz. Są bowiem pewne kategorie postępowań, które nigdy nie trafiają do sądów rejonowych.
– I teraz sędzia, który takiej sprawy nigdy w swoim referacie nie miał, będzie oceniał, czy prowadzący to postępowanie podejmuje trafne decyzje, czy też się myli. A gdy dojdzie do wniosku, że jednak się myli, będzie mógł zażądać usunięcia rzekomych uchybień. To jest przecież postawienie wszystkiego na głowie – kwituje prezes Markiewicz.
Nie zgadza się z tym poseł Wróblewski. – Trudno stawiać większe wymagania wizytatorom w sądzie okręgowym niż sędziom TK czy SN. Bo żeby się ubiegać o te stanowiska, wymóg 10-letniego doświadczenia w sądzie rejonowym jest wystarczający.
Etap legislacyjny
Projekt w Sejmie
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama