Nawet podejrzani o lekkie występki, np. jazdę po pijanemu, muszą się liczyć z tym, że organy ścigania od razu zajmą im gotówkę na poczet grzywny.
Prokuratorzy, którzy tego nie zrobią, będą musieli się tłumaczyć przełożonym na piśmie. Tak wynika z najnowszych zaleceń prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego, do których dotarł DGP. Jak nieoficjalnie można usłyszeć, śledczym bez przekonującego usprawiedliwienia mają grozić dyscyplinarki.
Instrukcja PK to pokłosie spadających statystyk dotyczących wartości zabezpieczanego mienia. Dla kierownictwa prokuratury są one niepokojącym sygnałem, bo lada dzień wejdzie w życie ustawa o przepadku majątku przestępców. Zabezpieczenia majątkowe (np. w formie zajęcia gotówki czy wynagrodzenia) mają nie tylko jak dziś gwarantować wykonanie orzeczonej przez sąd kary grzywny, lecz także służyć przejmowaniu dobytku pochodzącego z nielegalnych źródeł. Mówiąc najprościej, jeśli śledczy nie wykryją i nie zabezpieczą mienia delikwentów, to sądy nie będą miały później czego im konfiskować. PK postanowił więc przycisnąć prokuratorów, aby zminimalizować takie ryzyko. – To kolejny przykład ręcznego sterowania prokuraturą – mówi dr Andrzej Mucha, adwokat w kancelarii w Mucha & Lech, a w przeszłości prokurator. – Skończy się na tym, że prokuratorzy będą zajmować po 100 zł, żeby poprawić statystyki. A przecież nie ma potrzeby zabezpieczania takich kwot na poczet kilkusetzłotowej grzywny. Ktoś, kto ją dostaje np. za jazdę po pijanemu, i tak zwykle karę płaci – dodaje dr Mucha.
W środowisku prokuratorskim słychać głosy, że polecenie Bogdana Święczkowskiego to powrót do praktyk sprzed przeszło dekady. – W latach 2005–2007 zabezpieczenia majątkowe zostały doprowadzone do absurdów – wspomina Krzysztof Parchimowicz, szef Stowarzyszenia Prokuratorów „Lex super omnia”. To właśnie wtedy dochodziło do tak kuriozalnych sytuacji, jak zajmowanie rowerów za jazdę na dwóch kółkach po pijanemu. – W efekcie koszty zabezpieczenia przekraczały wartość zabezpieczonego mienia – podkreśla prok. Parchimowicz. Śledczy przekonują, że tym razem może być podobnie, choć nie kwestionują, że sama instytucja zabezpieczenia jest niezbędna w walce z poważną przestępczością.
Jak wynika z najnowszych statystyk PK, w ubiegłym roku wydano o ponad 9,7 tys. mniej postanowień w tej sprawie niż jeszcze rok wcześniej. W efekcie o ponad 50 mln zł obniżyła się też wartość
majątku zajętego podejrzanym.
Dane te są dla kierownictwa prokuratury o tyle niepokojące, że już lada dzień wejdzie w życie jeden z flagowych projektów szefa Ministerstwa Sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Chodzi o ustawę o konfiskacie rozszerzonej, która otwiera przed sądami nowe, rozległe możliwości odbierania mienia przestępcom. Powodzenie tych przepisów w praktyce będzie jednak zależało przede wszystkim od śledczych. To oni odpowiadają bowiem za zabezpieczenie mienia, które będzie podlegać konfiskacie przez państwo. Skuteczność prokuratorów w dużej mierze jest z kolei uwarunkowana wysiłkami w ustalaniu stanu majątkowego podejrzanych podejmowanymi przez funkcjonariuszy
policji i innych służb. Policyjne jednostki ustalają nawet roczne, często bardzo ambitne, plany dotyczące docelowej wartości zajmowanego mienia. Bywa więc, że wypełnienie statystycznych targetów skutkuje często zgarnianiem 50–100-złotowych banknotów od mało groźnych delikwentów.
Zdaniem Prokuratury Krajowej obecne starania organów ścigania o wykrycie i zabezpieczenie majątków przestępców są dalece niewystarczające. Dlatego też – zgodnie z zaleceniami Święczkowskiego, do których treści dotarł DGP – za każdym razem, gdy stawiają komuś zarzuty, muszą poważnie rozważyć zajęcie mienia podejrzanego. – Trzeba dużego wysiłku, by znaleźć czyn, w przypadku którego nie byłoby możliwości zastosowania zabezpieczenia – zauważa prokurator Krzysztof Parchimowicz, szef stowarzyszenia Lex Super Omnia, jeden z prokuratorów przeniesionych przez Zbigniewa Ziobrę z apelacji do rejonu.
Zgodnie z zaleceniami PK śledczy nie mogą też poprzestać tylko na tym, co znajdzie policja w toku przeszukania czy tymczasowego zajęcia. Zwłaszcza jeśli wartość namierzonego majątku jest niższa od wysokości grożącej podejrzanemu grzywny czy korzyści majątkowej osiągniętej z przestępstwa. Dlatego też „niezbędne jest kontynuowanie czynności zmierzających do ustalenia majątku, który mógłby podlegać dalszemu zajęciu”. PK nie precyzuje już jednak, jakimi metodami organy ścigania mają to osiągnąć. Jak więc wykonanie polecenia będzie wyglądać w praktyce? Skończy się na masowym zabieraniu starych telefonów komórkowych – ironizują prokuratorzy.
Śledczy, którzy nie dopatrzą się podstaw do zastosowania zabezpieczenia majątkowego, za każdym razem muszą uzasadnić to w specjalnej urzędowej notatce. Pismo podlega następnie akceptacji przez bezpośredniego przełożonego. Do jego obowiązków będzie również należała ocena, czy wartość zajętego mienia jest odpowiednia do kar i środków karnych grożących podejrzanemu. Ponadto w przypadku spraw objętych nadzorem służbowym kopia notatki trafi na wyższy szczebel.
Postanowienia o zabezpieczeniu majątkowym
/
Dziennik Gazeta Prawna
– Takie naciskanie na prokuratorów, aby częściej robili zabezpieczenia majątkowe, może doprowadzić do wydłużenia postępowania w drobnych sprawach. Na postanowienie prokuratora przysługuje przecież zażalenie, które sąd ma obowiązek rozpatrzyć – zauważa dr Andrzej Mucha, adwokat w kancelarii Mucha & Lech i zarazem były prokurator.
Eksperci sugerują też, że jeśli Prokuratura Krajowa za pomocą odgórnych wytycznych chce oczyścić przedpole do stosowania nowych przepisów o konfiskacie majątków pochodzących z nielegalnych źródeł, to zabrała się do tego od niewłaściwej strony.
– Zabezpieczenia majątkowe robi się najczęściej na gotówce po tym, jak tymczasowo zajęła ją policja. To jest po prostu najłatwiejsze. Tymczasem powinno się je przede wszystkim stosować przy dużych, poważnych sprawach, gdzie często nie ma gotówki, ale w grę mogą wchodzić bardziej skomplikowane formy zabezpieczenia roszczeń, takie jak hipoteka przymusowa czy zakaz zbywania nieruchomości. Prokuratorzy wykorzystują je jednak niechętnie. Bo jeśli zrobią zabezpieczenie na milion złotych, a później nie obronią aktu oskarżenia w sądzie, to mogą ponieść tego konsekwencje, w szczególności dyscyplinarne – tłumaczy dr Mucha. W przypadku uniewinnienia oskarżonego niesłuszne zastosowanie zabezpieczenia majątkowego może także się skończyć wypłatą odszkodowania przez Skarb Państwa, co już nieraz miało miejsce.
Co więcej, prokuratorzy zwracają uwagę, że spadające słupki statystyczne mogą mieć również duży związek z niedawnymi zmianami przepisów. – Nowelizacja kodeksu postępowania karnego, która przyniosła proces kontradyktoryjny, wprowadziła też ograniczenia co do zakresu zabezpieczenia majątkowego i możliwości dochodzenia odszkodowania – zauważa prokurator Parchimowicz. Chodzi o ustawę z 1 lipca 2015 r. Przede wszystkim w art. 291 dodała ona przesłankę, zgodnie z którą zabezpieczenie majątkowe stosowane jest w przypadku, gdy zachodzi uzasadniona obawa, że bez tego nie można by wykonać orzeczenia sądowego.