Już nie 9 tys. zł ale nawet 55 tys. zł. Do takiej wysokości wzrosły maksymalne koszty postępowań dyscyplinarnych w polskiej palestrze. Decyzję o tak radykalnej podwyżce podjęto na ostatnim posiedzeniu plenarnym Naczelnej Rady Adwokackiej, zmieniając tym samym uchwałę z 2015 r.
– Problem w tym, że tak wysokie koszty się nie zdarzają. To jakaś aberracja. Z praktyki rzecznika dyscyplinarnego nie pamiętam, by sąd dyscyplinarny zasądzał za postępowanie dotychczasową maksymalną stawkę, to jest 3 tys. zł – mówi adwokat dr Łukasz Chojniak. – Naprawdę trudno za wezwanie dwóch czy trzech świadków pobierać tyle pieniędzy. I nawet bardziej czasochłonne prowadzenie sprawy tego nie uzasadnia – dodaje.
Strzał w kolano
Na mocy uchwały wzrosły również koszty upomnienia dziekańskiego z 500 zł do 3 tys. zł. Kara ta jest wymierzana za niegroźne przewinienia, które często nie wymagają nawet wszczęcia postępowania dyscyplinarnego.
– Upomnienie to takie pogrożenie palcem, które nie generuje praktycznie kosztów. Wymaga de facto złożenia przez dziekana podpisu na postanowieniu. Trzy tysiące za ruch piórem to gruba przesada – uważa mec. Chojniak.
To nie wszystko. NRA zdecydowała, aby wysokość kosztów postępowania dyscyplinarnego zakończonego upomnieniem dziekańskim prowadzonego już przed sądem dyscyplinarnym – w przypadku gdy dziekan np. zobowiąże adwokata do przeproszenia pokrzywdzonego – mieściła się w widełkach między 1 tys. zł a... 20 tys. zł.
Wzburzenie adwokatów, do których dotarła wieść o działaniach ich władz, małe nie jest. Tym bardziej że uchwały przedstawiane są jako zmierzające do urealniania kosztów postępowań dyscyplinarnych.
„Dla mnie osobiście to powód do wystąpienia z palestry i przejścia do radców prawnych. Każdemu może zdarzyć się wpadka, a takie koszty dla większości z nas powodują bezsens comiesięcznej pracy. Teraz nikt się nie sprzeciwi sędziemu, nie podniesie głowy wysoko, bo kosztem jest niewypłacalność. Brak raty na kredyt, na czynsz, alimenty czy najem lokalu. W radach jest mnóstwo oderwanych od rzeczywistości członków, którym fortuna sprzyja, dla których 1 tys., 2 tys. czy 5 tys. to drobne. Wstyd. Nie sądziłem, nie spodziewałem się takiego upokorzenia” – podkreślał jeden ze stołecznych adwokatów na facebookowym profilu grupy adwokackiej.
– Niestety członkowie Naczelnej Rady Adwokackiej mają usta pełne frazesów o konstytucji. Nawet tworzą nagrania, na których czytają ją na głos. Sami jednak stanowią prawo, nijak się do niej nie stosując. Koszty postępowań na tak wysokim poziomie to dodatkowy środek represji dyscyplinarnej, w rozumieniu konstytucyjnym nieproporcjonalnie dolegliwy – uważa adwokat Jerzy Marcin Majewski.
Coś tu nie gra
Pieniądze a dyscyplinarki / Dziennik Gazeta Prawna
Jak zauważa mec. Chojniak, na mocy uchwały koszty postępowania dyscyplinarnego mogą być wyższe od maksymalnej kary pieniężnej, jaką na ukaranego adwokata może nałożyć sąd dyscyplinarny.
– Mówiąc wprost, ustawodawca zdecydował, że adwokat za delikt, np. niewniesienie apelacji w bardzo poważnej sprawie, może być ukarany karą pieniężną do 24 tys. zł. Na wymierzenie takiej maksymalnej kary pozwala ustawa. Nasz samorząd natomiast doszedł do przekonania, że prowadzenie postępowania dyscyplinarnego – w dwóch instancjach – może kosztować aż 55 tys. To ewidentna dysproporcja – podnosi Łukasz Chojniak.
O uchwałach kosztowych sceptycznie wypowiadają się również sami członkowie NRA.
– 25 tys. zł to na pewno nie są przeciętne koszty postępowań dyscyplinarnych. Nie mogę jednak wykluczyć, że w jakichś ekstraordynaryjnych sprawach zostały wygenerowane. W naszej izbie koszty wahają się pomiędzy 1–2 tys. zł, a i tak adwokaci uważają, że to dużo. Dlatego w zakresie zasądzania kosztów żadnych zmian nie będzie – mówi adwokat prof. Maciej Gutowski, dziekan ORA w Poznaniu.
Wysokie koszty postępowania mogłyby być efektem np. posiłkowania się opiniami biegłych. Dziś sięga się po nie rzadko. Prawnicy na Facebooku ironizują, że to się jednak zmieni.
„Na pewno teraz zawsze konieczna będzie opinia lekarza psychiatry i psychologa, aby sprawdzić, czy adwokat, który mimo takich uchwał nie uciekł do radców, nie powinien zostać ubezwłasnowolniony. Brawo!” – brzmi jeden z wpisów.
Profesor Gutowski podejrzewa, że podwyżka może okazać się istotna dla izb, w których sędziowie dyscyplinarni pobierają wynagrodzenia za pracę na rzecz samorządu. Ten przypadek jednak nie dotyczy Poznania, gdzie aktywność w palestrze nie jest sposobem na zarabianie pieniędzy.
Z igły widły
Współtwórca projektu kontrowersyjnej uchwały odpiera ataki, odwołując się do danych, jakie spływały z kraju.
– Coraz częściej pojawiają się sprawy, które generują koszty powyżej 15–20 tys. zł. Takie informacje otrzymaliśmy z sądów dyscyplinarnych oraz od rzeczników dyscyplinarnych. Nie może być tak, że adwokaci, którzy nie mają nic wspólnego z postępowaniami dyscyplinarnymi, płacą – w formie składek – za koszty postępowań dyscyplinarnych adwokatów popełniających delikty dyscyplinarne. Musi być sprawiedliwie – podnosi adwokat Przemysław Rosati, członek NRA.
– Dotychczas w przypadku, gdy koszty postępowania faktycznie wyniosły 10 tys. zł, stronę można było obciążyć kwotą tylko do 3 tys. zł. Resztę musiała dopłacić izba, czyli wszyscy członkowie w formie comiesięcznej składki. Środki pochodzące ze składek powinny być przeznaczane na cele służące wszystkim adwokatom, a nie bardzo wąskiej grupie, która ma problemy dyscyplinarne – akcentuje.
Mecenas Rosati przypomina, że to sąd ostatecznie będzie decydował o wysokości kosztów postępowań, biorąc pod uwagę wiele czynników (takich jak liczba terminów rozpraw czy koszty przeprowadzonych w sprawie dowodów). Orzeczenie o kosztach będzie podlegało też kontroli instancyjnej. Nie ma więc obaw, że koszty ustalane będą w wysokości wziętej z sufitu.
Problemu z uchwałą nie ma też dr Witold Kabański, prezes Sądu Dyscyplinarnego Izby Adwokackiej w Warszawie, który, jak podaje mec. Rosati, lobbował za zmianami.
– Obecna uchwała faktycznie radykalnie podniosła górną granicę zasądzanych kosztów, było to jednak niezbędne, gdyż liczba spraw, których prowadzenie przewyższa 3 tys. zł, istotnie wzrosła – mówi mec. Kabański. Ekspert przypomina, że do 2014 r. nie obowiązywały jakiekolwiek uchwały NRA dotyczące kosztów postępowania dyscyplinarnego.
– Zastosowanie miały przepisy procedury karnej, które nie przewidują już żadnych limitów. Koszty mogły więc wynieść nawet 100 tys. zł, jeśli miały oparcie w rzeczywistości. Dlatego też nie rozumiem emocji, jakie wywołuje nowa uchwała kosztowa – dodaje mec. Kabański.
Oskarż się sam
Uchwały kosztowe to jednak niejedyny owoc prac ostatniego plenum NRA. Nie mniejsze kontrowersje wzbudziła uchwała nakładająca na członków palestry, którym postawiono zarzut popełnienia przestępstwa umyślnego, obowiązek poinformowania o tym swojego dziekana. W uzasadnieniu dokumentu czytamy, że dzięki temu samorząd będzie mógł szybko reagować i podejmować działania ograniczające straty wizerunkowe, a także wspierać adwokata, którym interesują się organy ścigania. W punkcie drugim uchwały zagwarantowano też, że informacja o zarzutach nie będzie stanowić samoistnej podstawy wszczęcia postępowania dyscyplinarnego przeciwko prawnikowi.
Mimo tego uchwała ta w łonie samej NRA wzbudziła wiele emocji i nie została jednomyślnie przegłosowana. W ocenie krytyków zmusza ona bowiem adwokatów do donoszenia na siebie, co jest wprost niezgodne z prawem do obrony. Ich zdaniem również zapis, że autodenuncjacja przed dziekanem nie jest samoistną przyczyną do wszczęcia dyscyplinarki, daje pozorne bezpieczeństwo. Każdy dziekan po otrzymaniu informacji o zarzutach będzie musiał je bowiem zweryfikować, a dane, jakie otrzyma od prokuratury, będą już mogły się stać podstawą do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego.