Sprawa byłego ministra oskarżanego o nieprawidłowości przy prywatyzacji nadal w toku. Przewodniczyć najbliższemu posiedzeniu Trybunału Stanu w jego sprawie będzie prof. Małgorzata Gersdorf. A głosowanie – jak nieoficjalnie słyszymy od osób zorientowanych w sytuacji – może być bardziej polityczne niż merytoryczne.
W ostatni piątek trybunał w pięcioosobowym składzie pod przewodnictwem Jerzego Kozdronia postanowił przekazać sprawę ogółowi sędziów. Wyłoniło się bowiem istotne zagadnienie prawne, wymagające interpretacji. Trzeba ocenić, czy w ogóle wyrok może zapaść. Obrona podnosi, że sprawa przedawniła się już w 2012 r. Oskarżyciel publiczny uważa, że można wyrokować. Rzecz jest o tyle nieoczywista, że art. 23 ustawy o Trybunale Stanu (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 2050), który dotyczy przerwania biegu przedawnienia, jest nieprecyzyjny. Jerzy Kozdroń, ogłaszając postanowienie, nie ukrywał zresztą, że skład orzekający jest podzielony. Przykładowo prof. Jarosław Wyrembak (zgłoszony do TS przez klub PiS) uważa, że sprawiedliwość i obowiązek uczciwego rozstrzygnięcia przeważa nad koniecznością zastosowania instytucji przedawnienia.
Eksperci natomiast zastanawiają się, czy przy ocenie prawnej sprawy Wąsacza znaczenie będzie miało to, które ugrupowania polityczne stały za wyborem konkretnych sędziów. Jeśli polityka wygrałaby z prawem, prędzej czy później były minister skarbu państwa w rządzie Jerzego Buzka usłyszałby najprawdopodobniej wyrok skazujący.
Cała historia ciągnie się już od 12 lat. Wówczas Sejm zdecydował o postawieniu Emila Wąsacza przed trybunałem. Chodzi o nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU, TP SA i Domów Towarowych Centrum. Sprawę jednak umorzono ze względu na błędy proceduralne. Kolejną próbę postawienia w stan oskarżenia podjęto w 2007 r. Dopiero w 2012 r. wybrano oskarżyciela publicznego, którym był poseł Jerzy Kozdroń (ten sam, który teraz jest przewodniczącym składu orzekającego). Ten jednak został wiceministrem sprawiedliwości, w związku z czym z funkcji oskarżyciela zrezygnował. Gdy został, już jako sędzia Trybunału Stanu, wylosowany do składu i został jego przewodniczącym, chciał zrezygnować ponownie, jako że miał być już przecież oskarżycielem. Ostatecznie uznano jednak, że może orzekać.
Orzeczenie pełnego składu, któremu przewodniczyć powinna prof. Małgorzata Gersdorf jako przewodnicząca całego trybunału, nie zakończy jeszcze sprawy. Odpowiedź na pytanie, czy Wąsacz w ogóle może być pociągnięty do odpowiedzialności, zostanie przekazana pięciu sędziom i do nich będą należały kolejne decyzje.
Postanowienie Trybunału Stanu z 31 marca 2017 r. Druga sprawa w historii trybunału