Do SN trafiła skarga o stwierdzenie niezgodności z prawem wyroku TK. Ma to utorować drogę do odszkodowania za nieprawidłowe działanie sądu konstytucyjnego.
/>
Adwokaci Adam Jasiński i Piotr Jaszke, autorzy skargi, uważają, że nie ma przeszkód, aby Sąd Najwyższy ocenił orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego pod kątem jego zgodności z prawem. – My nie chcemy w ten sposób doprowadzić do wznowienia postępowania, które zostało już zakończone przed TK. To jest oczywiście niemożliwe – zaznacza mec. Jaszke.
Konstytucja mówi bowiem wprost, że wyroki TK są ostateczne. Dlatego też autorzy skargi domagają się jedynie stwierdzenia przez SN, że orzeczenie TK było wydane niezgodnie z prawem. To pozwoliłoby osobie, która na skutek rozstrzygnięcia trybunału poniosła szkodę – w tym wypadku ich klientowi – dochodzić od Skarbu Państwa odszkodowania.
– Trybynał Konstytucyjny jest wszakże organem władzy publicznej. Natomiast zgodnie z art. 77 konstytucji każdy ma prawo do wynagrodzenia szkody, jaka mu została wyrządzona przez niezgodne z prawem działanie organu władzy publicznej. Przepis ten nie znajduje żadnych wyjątków, dotyczy on zatem również trybunału – zauważają pełnomocnicy skarżącego.
– Z pewnością jest to próba szukania sprawiedliwości poza Trybunałem Konstytucyjnym, który na skutek działań rządzących stracił legitymację. Warto więc nad tą koncepcją się pochylić i ją przedyskutować – mówi prof. UW Marcin Matczak.
Mimo to eksperci są zdania, że szanse na to, iż SN odnajdzie swoją kompetencję do badania orzeczenia TK pod kątem jego zgodności z prawem, są raczej nikłe.
Problemy ze składem
Skarżącym jest były policjant, który został wydalony ze służby na skutek postępowania dyscyplinarnego. Równolegle z tym postępowaniem przeciwko niemu toczyło się postępowanie karne przed sądem powszechnym, które ostatecznie zakończyło się uniewinnieniem. Mimo to policjant nie został przywrócony do służby. Wszystko przez to, że postępowanie przed sądem powszechnym trwało tak długo, iż upłynął wskazany w art. 135r ust. 5 ustawy o Policji pięcioletni termin umożliwiający wznowienie postępowania dyscyplinarnego.
Co istotne, przepis ten był już przedmiotem oceny trybunału. W wyroku z 14 czerwca 2016 r. uznał on, że regulacja ta nie narusza konstytucji (sygn. akt SK 18/14). Jednak zdaniem autorów skargi do SN w wydaniu tego wyroku brali udział dwaj nadprogramowi w ich ocenie sędziowie trybunału. Chodzi o Julię Przyłębską i Piotra Pszczółkowskiego. Zostali oni wybrani przez Sejm obecnej kadencji, jeszcze zanim TK zdążył stwierdzić, że niezgodne z ustawą zasadniczą były przepisy, które pozwoliły poprzedniej większości sejmowej te dwa miejsca w trybunale sobie zawłaszczyć (sygn. akt K 34/15). Tak więc mec. Jasiński i mec. Jaszke uważają, że Sejm obecnej kadencji co prawda mógł wybrać Przyłębską i Pszczółkowskiego, ale dopiero po tym, jak trybunał dokonał takiej oceny, a nie tak, jak to miało miejsce, tuż przed wydaniem wyroku.
Nikłe szanse
Z powyższych względów autorzy skargi chcą, aby SN uznał, że wyrok TK w sprawie o sygn. akt 18/14 został wydany niezgodnie z prawem. Powołują się przy tym na przepisy kodeksu postępowania cywilnego, które mówią o skardze o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia, a także na art. 36 ustawy o organizacji i trybie postępowania przed TK (Dz.U. z 2016 r. poz. 2072). Przepis ten stanowi, że w zakresie nieuregulowanym w tej ustawie do postępowania przed trybunałem stosuje się odpowiednio właśnie k.p.c.
Jak tłumaczy prof. Krystian Markiewicz z Uniwersytetu Śląskiego, sędzia Sądu Okręgowego w Katowicach, odesłanie do kodeksu nie oznacza jeszcze, że pewne szczególne środki prawne znajdą zastosowanie do orzeczeń TK. – Adresatem tego przepisu jest sam trybunał, który rozpoznając sprawę przed nim zawisłą, może się posiłkować regułami zawartymi w kodeksie postępowania cywilnego – tłumaczy prof. Markiewicz.
Podobnego zdania jest prof. Maciej Gutowski, adwokat z kancelarii Gutowski i Wspólnicy. – W tym trybie nie da się kwestionować wyroków TK. Został on bowiem zastrzeżony dla sytuacji wyjątkowych będących skutkiem wydania wyroku przez sąd powszechny, a nie przez trybunał. Pozycja ustrojowa TK wyklucza taką możliwość – zaznacza prof. Gutowski.
Profesor Matczak zwraca również uwagę na to, że w art. 4241 par. 2 k.p.c., na który powołują się autorzy skargi, mowa jest o niezgodności z prawem prawomocnego wyroku sądu I lub II instancji, a przecież postępowanie przed trybunał nie jest instancyjne. – W tym przypadku nie da się więc tego przepisu zastosować wprost. Można rozważyć jego stosowanie w sposób odpowiedni, trzeba jednak być w tym ostrożnym. Zarówno doktryna, jak i orzecznictwo stoją na stanowisku, że kompetencji organów państwowych nie można domniemywać – zauważa Marcin Matczak. Sąd Najwyższy musiałby więc wykazać, że taką kompetencję ma, np. wskazując, że badanie zgodności z prawem orzeczenia TK nie prowadzi do jego podważenia, ale jest niezbędne do wydania orzeczenia czysto cywilnego w sprawie o odszkodowanie za wyrządzoną szkodę.
Jak jednak zaznacza prof. Gutowski, w tym konkretnym przypadku walka na drodze sądowej możliwa byłaby raczej w trybie stwierdzenia nieważności decyzji przewidzianym w procedurze administracyjnej. – Skarżący mógłby spróbować podważyć rozstrzygnięcie dyscyplinarne i odwołać się do sądu administracyjnego – mówi mec. Gutowski.
Wówczas sąd ten musiałby zdecydować, czy w sprawie występuje problem konstytucyjny i czy kwestionowane przez skarżącego orzeczenie trybunału wiąże go, czy też nie. Jeżeli uznałby, że nie, to podjąłby próbę dokonania samodzielnej oceny kwestionowanych przez skarżącego regulacji pod kątem ich zgodności z ustawą zasadniczą.
– Sądowa ocena konstytucyjności kwestionowanych przez skarżącego regulacji jest jednak wątpliwa, bo uniewinnienie w sprawie karnej nie musi świadczyć o wadliwości ukarania dyscyplinarnego. To się nie musi kłócić – kwituje mec. Gutowski.