Gdybym mógł, wszystkie przesłanki, zasady i skutki parametrycznej oceny wyników badań naukowych polskich jednostek naukowych wyraziłbym w ustawie - pisze Grzegorz Wierczyński.

Ocena parametryczna jest stosunkowo najłatwiejszym sposobem sprawiedliwego podziału dotacji statutowej dla jednostek naukowych. Zgodnie z ustawą o zasadach finansowania nauki dotacja ta jest przeznaczana na „utrzymanie potencjału badawczego jednostki naukowej”. Jej wysokość zawsze będzie niewystarczająca, tym bardziej więc należy się starać, by nie były to pieniądze wydane w sposób nieprzemyślany.
Ocena parametryczna jest więc potrzebna. Niestety obecnie jest przeprowadzana na zasadach obarczonych wieloma wadami, stąd budzi uzasadnione opory ze strony środowiska naukowego.
Obecny model oceny parametrycznej oparty jest głównie na kryteriach ilościowych. Liczy się tylko liczba publikacji, a nie to, czy przyczyniły się one do rozwiązania rzeczywistych problemów. A przecież społeczeństwo finansuje prace rzeszy naukowców nie po to, żeby zadrukowywali oni jak najwięcej papieru, lecz po to, by rozwiązali jak najwięcej problemów naukowych.
Zasady dokonywania oceny parametrycznej wprowadzane były dotychczas na zasadzie lex retro agit. Kluczowe dokumenty – określające zasady oceny dorobku uwzględnianego w ocenie parametrycznej ogłaszane są w momencie, gdy większość wyników badań, które będą brane pod uwagę, została już opublikowana. Jako prawnik nie mogę się pogodzić z takim sposobem stanowienia prawa. Ponadto zasady dokonywania oceny parametrycznej są wprowadzane aktami rangi podustawowej – dwoma rozporządzeniami ministra nauki i szkolnictwa wyższego oraz komunikatem tegoż ministra. W państwie, w którym konstytucja zgodnie z art. 216 wyraźnie stanowi, że „środki finansowe na cele publiczne są wydatkowane w sposób określony w ustawie”, wszystkie zasady dokonywania oceny, która decyduje o sposobie udzielania publicznej dotacji na utrzymanie potencjału naukowego, powinny być uregulowane w ustawie.
Na domiar złego sama ocena parametryczna dokonywana jest głównie w oparciu o dane wątpliwej jakości. Dane te, zarówno w procesie oceny czasopism, jak i w procesie ostatecznej oceny parametrycznej jednostek naukowych, są wprowadzane przez samych zainteresowanych. W sytuacji, w której oceny dokonuje się raz na kilka lat, w jednym terminie dla wszystkich czasopism i w jednym terminie dla wszystkich jednostek naukowych, skontrolowanie rzetelności wprowadzonych danych przez Komitet Ewaluacji Jednostek Naukowych jest właściwie niemożliwe. Dlatego tak ważne jest utworzenie rzetelnej bazy polskich publikacji naukowych. Do prac nad nią należy zaangażować dyplomowanych pracowników informacji naukowej, a nie prywatne firmy wybrane w niejasnych okolicznościach.
Wszystko to prowadzi do tego, że proces dokonywania oceny parametrycznej jest mało transparentny. Wprawdzie rozporządzenie ministra nauki i szkolnictwa wyższego z 13 lipca 2012 r. w sprawie kryteriów i trybu przyznawania kategorii naukowej jednostkom naukowym stanowi wyraźnie, że po ogłoszeniu przez ministra komunikatu o kategoriach naukowych przyznanych jednostkom naukowym wyniki kompleksowej oceny udokumentowane w kartach kompleksowej oceny jednostek naukowych są publikowane w postaci elektronicznej w systemie teleinformatycznym, w którym były składane ankiety, ale to zdecydowanie za mało – każdy polski podatnik ma prawo się dowiedzieć nie tylko, jak oceniono daną jednostkę naukową, ale również na jakiej podstawie dokonano tej oceny. Dlatego wszystkie wnioski, ankiety i odwołania składane przez jednostki naukowe i redakcje czasopism naukowych oraz wszystkie decyzje zapadające w procesie oceny parametrycznej powinny być jawne i udostępniane zgodnie z przepisami o dostępie do informacji publicznej.