W przyszłym tygodniu MSWiA przedstawi swoich kandydatów na komisarzy wyborczych. Procedura ich wyłaniania budzi wątpliwości co do możliwości arbitralnego wyboru przez szefa resortu.



Zgodnie z nową ordynacją liczba komisarzy wyborczych wzrośnie z dotychczasowych 51 do 100, a kandydatów na te stanowiska wskaże minister spraw wewnętrznych i administracji. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że MSWiA przedstawi swoje propozycje Państwowej Komisji Wyborczej (PKW) w dwóch krokach – do 12 i do 15 marca. Kandydatów będzie więcej niż 100, by PKW miała wybór. Na razie to minister Joachim Brudziński ma w kim przebierać. Do resortu wpłynęły 772 zgłoszenia – 119 od sędziów, 78 od adwokatów i 120 od radców prawnych. W ostatni weekend część zdawała egzamin sprawdzający wiedzę z prawa wyborczego. Zwolnieni z niego byli sędziowie, którzy – jak wskazuje MSWiA – „są lub byli komisarzami wyborczymi albo pełnili inne funkcje związane ze stosowaniem prawa wyborczego”.
Posłanka PO Beata Małecka-Libera zwraca uwagę, że sprawa egzaminu nie została w żaden sposób uregulowana w nowej ustawie. Wśród przesłanek niezbędnych do zostania komisarzem jest m.in. wyższe wykształcenie prawnicze, brak przynależności do partii politycznej oraz warunek niekaralności za przestępstwo umyślne.
Posłanka w interpelacji skierowanej do MSWiA dopytuje: – Jakimi kryteriami będzie kierował się minister podczas umieszczania na liście do PKW osób, które uzyskają pozytywny wynik na egzaminie i będzie ich więcej niż 100? Czy będą brane pod uwagę jedynie osoby z najwyższą liczbą punktów? Co jeśli przykładowo 200 osób będzie miało tę samą liczbę punktów?
Politycy opozycji dopytują też o to, czy wskazując swoich kandydatów, minister wybierze tylko tych, którzy egzamin zdali, czy także tych, którym powinęła się noga. I co, jeśli ktoś, kogo minister odrzuci w tej preselekcji, nie zgodzi się z tą decyzją?
W MSWiA słyszymy, że nie da się „nie zdać” egzaminu na komisarza – po prostu jeden kandydat uzyska większą liczbę punktów, a inny mniejszą. – Arkusze są teraz sprawdzane, a kandydaci otrzymają wyniki e-mailem. Potem minister zdecyduje, kogo wybrać, biorąc pod uwagę wszystkie przesłanki ustawowe – tłumaczy nam jeden z polityków PiS. Czyli egzamin może mieć wpływ na decyzję ministra, ale nie musi być czynnikiem decydującym. Jedna z ustawowych przesłanek, którą może kierować się minister, mówi o „rękojmi należytego pełnienia funkcji komisarza wyborczego”. Zdaniem posłanki Beaty Małeckiej-Libery z PO tak sformułowana przesłanka będzie pozwalała na „arbitralny wybór kandydatów”.
PKW nie chce oceniać działania resortu. Zapowiada, że będzie chciała zweryfikować kandydatury ministra Brudzińskiego. – Przewodniczący PKW podkreślał, że komisarze wyborczy są pełnomocnikami komisji w terenie, w związku z tym jest niezbędne, by miała ona okazję poznać kandydatów na te stanowiska podczas rozmów, zapoznać się z ich CV oraz dokonaniami zawodowymi – wyjaśnia Anna Godzwon z biura prasowego PKW.
Komisja nie będzie mogła blokować procesu wyboru, nawet jeśli będzie miała zastrzeżenia do kandydatów. Jeśli nie powoła komisarzy w terminie 60 dni od dnia wejścia w życie ustawy (od 31 stycznia), komisarzy „niezwłocznie” powoła szef MSWiA.