Pojedynczy list zawierający spam nie narusza dóbr osobistych odbiorcy, zwłaszcza jeśli ten prowadzi firmę i sam umieścił swój adres e-mail w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej – uznały sądy obydwu instancji.
Choć każdy internauta w Polsce wie, jak dokuczliwy może być spam, to mało kto zgłasza tego typu naruszenia. Powód jest prosty. Zgłoszenie ich jako wykroczenia, za które zgodnie art. 24 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1422) grozi 5 tys. zł grzywny, oznacza przesłuchanie, prawdopodobnie wizytę w sądzie, a na koniec i tak internauta niczego poza satysfakcją nie zyskuje.
W literaturze można jednak spotkać się z poglądem, że spam narusza także dobra osobiste. Tą właśnie drogą postanowił pójść prawnik prowadzący własną kancelarię, który na swoją skrzynkę pocztową otrzymał listy zachęcające do kupna sprzętu komputerowego (spór dotyczył jednego z tych listów). W pozwie złożonym przeciwko firmie wysyłającej spam domagał się ok. 600 zł za naruszenie jego prawa do prywatności, wolności i swobody komunikowania się. Pozwana spółka tłumaczyła, że adres, na który wysłała propozycję zakupu, był publicznie dostępny w CEIDG i dlatego uznawała, że koresponduje z przedsiębiorcą.
Właśnie fakt umieszczenia adresu e-mail w ewidencji sądy obydwu instancji uznały za kluczowy dla rozstrzygnięcia tej sprawy.
„Udostępnienie adresu e-mailowego w rejestrze nie jest obowiązkowe, przedsiębiorca będący jednocześnie osobą fizyczną, umieszczając tam jednak swój adres e-mail, sam już ogranicza swoje prawo do wolności i prywatności jako osoba fizyczna. Przesłanie więc e-maila, który mógł potencjalnie dotyczyć działalności gospodarczej powoda, nie mogło naruszać jego prawa do prywatności, prawa do wolności i prawa do swobodnego komunikowania się” – napisał Sąd Okręgowy we Wrocławiu w opublikowanym niedawno uzasadnieniu wyroku.
Jego zdaniem wysłanie korespondencji na publicznie dostępny adres e-mail związany z działalnością gospodarczą nie może dotykać sfery osobistych praw podmiotowych, czyli dóbr osobistych. I to pomimo faktu, że w adresie tym widnieje imię i nazwisko konkretnej osoby.
Jednocześnie jednak sądy przeanalizowały możliwość naruszenia dóbr osobistych. I w tej sprawie, ich zdaniem, do niego nie doszło. Zwróciły uwagę, że decydować musi kryterium zobiektywizowane, stosowane bez emocjonalnego zaangażowania, a więc subiektywne odczucia powoda mają drugorzędne znaczenie. Do naruszenia dóbr osobistych nie dochodzi, gdy wyrządzona drugiej osobie przykrość jest małej wagi, a więc nie przekracza pewnego społecznie akceptowalnego progu. „Stan uczuć nie zawsze stanowi o naruszeniu dóbr osobistych, ważny jest bowiem kontekst sytuacyjny” – zauważono w uzasadnieniu wyroku drugiej instancji.
Czy wyroki te oznaczają, że każdy spam kierowany na służbową skrzynkę e-mailową pozostanie bezkarny? Niekoniecznie. Od 25 grudnia 2014 r. zgodnie ze znowelizowanym brzmieniem art. 172 ustawy – Prawo telekomunikacyjne (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 243) zakazane jest „używanie telekomunikacyjnych urządzeń końcowych i automatycznych systemów wywołujących do celów marketingu bezpośredniego, chyba że abonent lub użytkownik końcowy uprzednio wyraził na to zgodę”. Przepis ten dotyczy zarówno prywatnego, jak i służbowego adresu e-mail.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Okręgowego we Wrocławiu, sygn. akt II Ca 2066/15. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia