Uchwała Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego z 26 kwietnia 2016 r. wskazująca, iż „niepublikowany wyrok Trybunału Konstytucyjnego stwierdzający niezgodność z Konstytucją określonego przepisu uchyla domniemanie jego zgodności z Konstytucją z chwilą ogłoszenia wyroku przez TK w toku postępowania” wikła władzę sądowniczą w spór o charakterze politycznym oraz – co najważniejsze – rodzi poważne zastrzeżenia natury prawnej.
Uchwała ta została podjęta ze względu na „konieczności zapewnienia jednolitości orzecznictwa sądów powszechnych i sądów wojskowych”. Z arówno j ednak podstawa prawna jej podjęcia, jak i sposób realizacji postawionego celu może budzić wątpliwości. Zgodnie bowiem z art. 16 par. 1 ustawy o Sądzie Najwyższym (tj. Dz.U. z 2013 r. poz. 499) do kompetencji Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego należy m.in. „podejmowanie uchwał w innych ważnych sprawach dotyczących Sądu Najwyższego” (pkt 6). Przy czym sformułowanie „sprawy dotyczące SN” należy interpretować ściśle i rozumieć w istocie jako sprawy „wewnętrzne SN”. Taki wniosek nasuwa się po uwzględnieniu wszystkich kompetencji Zgromadzenia SN (jest wśród nich np. uprawnienie do uchwalania regulaminów wyborów kandydatów na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego, p ierwszego p rezesa SN oraz członków Krajowej Rady Sądownictwa; dokonywanie wyboru kandydatów na te stanowiska, rozpatrywanie i przyjmowanie projektu informacji p ierwszego p rezesa SN o działalności SN oraz o istotnych problemach wynikających z bieżącego orzecznictwa). Poza wszystkim zaś nie ulega wątpliwości, iż uchwała ta nie ma charakteru orzeczniczego. Sąd Najwyższy zapewnia bowiem jednolitość orzecznictwa sądów powszechnych i wojskowych „przez rozpoznawanie kasacji oraz innych środków odwoławczych” (art. 1 pkt 1a ustawy).
Można rozumieć stanowisko z gromadzenia opowiadającego się – jak można sądzić – za ściśle formalnym rozumieniem pojęcia „orzeczenia TK” (wyroki TK), sprowadzającym się do tezy: „wyrokiem TK jest to, co sam TK uzna za wyrok, bez względu na formę i sposób podjęcia”. Jest to stanowisko dopuszczalne, niemniej nie jest ono bezdyskusyjne. Przyjmując bowiem, iż skład TK wydającego sporny wyrok (dotyczący nowelizacji ustawy o TK z 22 grudnia 2015 r., sygn. akt K 47/15) był wadliwy – a to, jak sądzę, jest poza dyskusją – można wskazywać na uchybienia (wady) tego rozstrzygnięcia (dalszą zaś kwestią jest, jak daleko idące wnioski wyprowadza się z tego faktu). Przyjmując w ślad za sędziami SN, iż rozstrzygnięcie TK z 9 marca 2016 r. jest wyrokiem TK, konsekwentnie uznać należy, iż brak jego publikacji narusza art. 190 ust. 2 k onstytucji („orzeczenia TK (...) podlegają niezwłocznemu ogłoszeniu w organie urzędowym”). Na tle podjętej uchwały rodzi się jednak inne pytanie: czy naruszenie konstytucji poprzez niepublikowanie wyroku TK – a na takim stanowisku stoją sędziowie SN – jest wystarczającym powodem do kolejnego naruszenia konstytucji. Zgodnie bowiem z art. 190 ust. 3 „orzeczenie TK wchodzi w życie z dniem ogłoszenia” w Dzienniku Ustaw (lub odpowiednio Monitorze Polskim). Trudno znaleźć przekonujące argumenty na rzecz aprobującej odpowiedzi.
Przyjęte w uchwale stanowisko, gdyby miało być przez sądy konsekwentnie realizowane, rodzi także komplikacje praktyczne. Jeżeli bowiem niepublikowany wyrok TK stwierdzi niekonstytucyjność ustawy nowelizującej, to w jakim brzmieniu będą stosować ustawę sądy uznające ten wyrok? Zgodnie z niebudzącymi najmniejszych zastrzeżeń ustaleniami doktryny prawa i dotychczasowego orzecznictwa TK stwierdzenie niekonstytucyjności nowelizacji nie prowadzi do „reaktywowania ustawy”, a więc przewrócenia jej wcześniejszego brzmienia (sprzed uchwalenia niekonstytucyjnej nowelizacji). Powstaje więc luka w prawie. Twórcy konstytucji , przewidując takie sytuacje , uprawnili TK do odroczenia momentu wejścia w życie utraty mocy obowiązującej aktu normatywnego (art. 190 ust. 3). Inaczej mówiąc, konstytucja przewiduje tryb postępowania w sytuacji, gdyby okazało się, iż większą szkodą dla systemu będzie powstanie luki w prawie niż czasowe obowiązywanie niekonstytucyjnych przepisów ustawy.
W zaistniałej sytuacji ten model doznaje załamania. Jeśli bowiem większość sejmowa (a więc Sejm) w ślad za decyzjami rządu uzna, iż rozstrzygnięcia TK nie są wyrokami, to konsekwentnie musi przyjąć, iż owe rozstrzygnięcia TK (nieuznawane wyroki) stwierdzające niekonstytucyjność ustawy nie rodzą skutków prawnych, więc nie uchylają zmiany ustaw. W rezultacie – z tego punktu widzenia – nie ma też żadnej luki w prawie. Sądy uznające wyroki TK będą zaś miały do czynienia z taką luką. Czy doprowadzi to do reaktywowania uchylonych przepisów, czy sądy będą rekonstruować brakujące normy prawne z konstytucji i innych zasad systemu prawa (ocierając się tym samym o prawotwórstwo) , tego nikt dziś nie jest w stanie stwierdzić. Pewne jest jedno: pogłębi się anarchia prawna oraz proces odchodzenia od utrwalonych zasad systemu, a także postępować będzie podkopywanie autorytetu i zaufania do aktorów tego spektaklu.