Niemożność promowania się przez farmaceutów narusza wolność działalności gospodarczej – twierdzą przedsiębiorcy. TK rozstrzygnie, czy mają rację.
„Zabroniona jest reklama aptek i punktów aptecznych oraz ich działalności. Nie stanowi reklamy informacja o lokalizacji i godzinach pracy apteki lub punktu aptecznego” – tak brzmi art. 94a ustawy – Prawo farmaceutyczne (t.j. Dz.U. z 2008 r. nr 45, poz. 271 ze zm.), który od 2012 r. rozpala do czerwoności środowisko aptekarskie. Część farmaceutów uważa, że zakaz ten gwarantuje bezpieczeństwo pacjentom. Inni – że ogranicza konstytucyjne uprawnienia biznesu.
W czyim interesie
„Przyjęta przez sądy interpretacja (...) prowadzi do wniosku, że za reklamę apteki lub jej działalności należy uznać wszelkie podejmowane przez aptekę czynności mające na celu zwiększenie obrotów (...), nawet gdyby były przejawami jej profesjonalnej oferty i nawet wtedy gdy są propacjenckie i prozdrowotne. Interes pacjenta apteki nie jest więc w ogóle brany pod uwagę” – podnoszą w skardze konstytucyjnej jednej ze spółek przedstawiciele kancelarii Kieszkowska Rutkowska Kolasiński, specjalizującej się w prawie farmaceutycznym. Pytają, jak ma działać apteka, skoro wszystko, co dobrego robi dla swoich klientów w celu odróżnienia się od konkurencji jakością usług czy oferty, jest zakazane.
„Umożliwianie klientom lepszego zarządzania wydatkami na leki (...) jest wartością dla klienta/konsumenta i pacjenta zarazem” – czytamy w skardze. Jej autorzy dodają, że zadaniem apteki jest coś więcej niż tylko wydawanie leków, np. sprawowanie opieki farmaceutycznej. A to jest blokowane między innymi dlatego, że sądy każdy przejaw troski o pacjenta uznają za niedozwoloną promocję placówki.
Innymi słowy zdaniem prawników zakaz reklamy wcale nie służy interesowi pacjentów, lecz wyłącznie interesowi niektórych grup farmaceutów. To zaś oznacza, że w nieuzasadniony sposób naruszona jest swoboda działalności gospodarczej.
– Zakaz reklamy aptek jest niezbędny – wskazuje jednak członek Naczelnej Rady Aptekarskiej i były wojewódzki inspektor farmaceutyczny Marek Tomków.
Jak wytyka, prowadzenie kancelarii też jest formą wykonywania działalności gospodarczej, a jakoś nie słychać głośnych protestów przeciwko zakazowi reklamy nałożonemu na adwokatów.
Pacjent konsument
– Lek jest tak samo potrzebny pacjentowi, jak badanie. A nikt rozsądny nie postuluje, aby możliwe były ogłoszenia typu: zrób gastroskopię, kolonoskopię – dostaniesz gratis, bądź: trzecie USG za darmo – wykpiwa argumentację sieci aptecznych Marek Tomków.
W praktyce zwolennikami utrzymania zakazu reklamy aptek jest samorząd aptekarski i lokalni farmaceuci, zaś przeciwne zakazowi są sieci apteczne.
„Prawidłowo rozumiane dobro pacjenta winno być stawiane ponad korzyści przedsiębiorców. Lek to nie jest zwykły towar. Pacjent nie może być traktowany instrumentalnie, nie można go też zachęcać do większej konsumpcji leków” – podkreślał w jednym z pism prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej dr Grzegorz Kucharewicz.
Przedstawiciele dużego biznesu wskazują jednak, że nie ma żadnego dowodu na to, aby konsumpcja leków była jakkolwiek związana z ich reklamą. Argumentują, że mimo obowiązywania od 2012 r., restrykcyjnych norm. Polacy coraz częściej sięgają po tabletki. Tak twierdzi chociażby Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNET.
– Proszę mi wierzyć, że wiele osób kupowało leki tylko dlatego, że brakowało im już mało punktów do otrzymania wymarzonej patelni – ripostuje jednak Marek Tomków.
Podaje przykłady, które jego zdaniem świadczą o tym, że wprowadzenie zakazu reklamy było świetnym posunięciem. Przytacza m.in. skargi wysyłane do wojewódzkich inspektorów farmaceutycznych.
– Musieli oni odpowiadać na pisma rozżalonych pacjentów, którzy utyskiwali, że łańcuszek w rzeczywistości okazał się mniejszy niż w katalogu promocyjnym albo że otrzymana poduszka wcale nie ma walorów rehabilitacyjnych – wskazuje Tomków.
Dodaje, że jeszcze większym problemem było to, iż najwięksi przedsiębiorcy na rynku – dzięki wydawanym kartom rabatowym – byli w posiadaniu wielomilionowych baz danych klientów. A tam cała historia schorzeń, która bez wątpienia byłaby łakomym kąskiem dla każdego ubezpieczyciela.
Skarga do komisji
Przedstawiciele biznesu twierdzą jednak, że polskie zakazy są niewspółmierne do potrzeb i że takich restrykcji nie ma nigdzie indziej w Europie. Stąd skarga Konfederacji Lewiatan na rodzime regulacje skierowana do Komisji Europejskiej.
– Zakaz reklamy aptek ma istotny wymiar gospodarczy. Musi on być oceniany także pod kątem zgodności z przepisami dotyczącymi prowadzenia transgranicznej działalności gospodarczej, wpływu na rozwój rynku wewnętrznego i jednolitego rynku cyfrowego – podkreśla ekspertka Lewiatana Magdalena Piech.
W ocenie organizacji nie bez znaczenia jest to, że kwestionowany przepis został dodany do ustawy dopiero na etapie zajmowania się nowelizacją przez sejmową podkomisję. Rządowy projekt go nie zawierał. Niektórzy więc nieoficjalnie mówią: ktoś we wprowadzeniu całkowitego zakazu reklamy miał swój interes.