Gdyby uznać, że picie szampana na boisku po zakończonym meczu jest wykroczeniem, Robertowi Lewandowskiemu groziłby zakaz stadionowy i wyrzucenie z reprezentacji
W ostatnich tygodniach w mediach ponownie rozgorzała dyskusja wokół ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych (dalej: ustawa). Stało się tak za sprawą dwóch głośnych wydarzeń. Pierwsze to tragiczny finał imprezy studenckiej na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy. Natomiast drugie jest związane z fetą, jaka miała miejsce na Stadionie Narodowym z okazji awansu polskiej reprezentacji piłki nożnej do Mistrzostw Europy we Francji w 2016 r.
Na początku warto by przypomnieć definicję imprezy artystyczno-rozrywkowej zawartą w art. 3 pkt 2 ustawy. Jest nią mianowicie impreza o charakterze artystycznym, rozrywkowym lub zorganizowane publicznie oglądanie przekazu telewizyjnego na ekranach lub urządzeniach umożliwiających uzyskanie obrazu o przekątnej przekraczającej trzy metry. Ma się ona odbyć na stadionie, w innym obiekcie niebędącym budynkiem lub na terenie umożliwiającym przeprowadzenie imprezy masowej, na których liczba udostępnionych przez organizatora miejsc wynosi nie mniej niż 1000, w hali sportowej lub w innym budynku umożliwiającym przeprowadzenie imprezy masowej, w których liczba udostępnionych przez organizatora miejsc wynosi nie mniej niż 500. Pomijam przy tym fakt, że nie ma przepisów wykonawczych pozwalających określić, jak ustalić tę liczbę w przypadku stadionu lub innego obiektu niebędącego budynkiem (pisałem o tym m.in. w tekście Historia niechcianego słonia, Prawnik z 11 lipca 2014 r.).
Należy jednak pamiętać, że zgodnie z art. 3 pkt. 1 lit. b ustawy imprezami masowymi nie są imprezy organizowane m.in. w szkołach i placówkach oświatowych. Dodatkowo art. 2 stanowi, że przepisów ustawy nie stosuje się do nieodpłatnych imprez masowych organizowanych na terenach zamkniętych będących w trwałym zarządzie jednostek organizacyjnych podległych, podporządkowanych lub nadzorowanych przez ministrów poszczególnych resortów, jeżeli jednostki te są organizatorami imprezy masowej.
Niebezpieczne imprezy studenckie
W środkach masowego przekazu pojawiło się wiele komentarzy na temat tego, czy wydarzenie zorganizowane w Bydgoszczy było imprezą masową. Nie zwrócono przy tym uwagi na to, że tak naprawdę kluczowe było to, kto był organizatorem tej imprezy.
Żeby to ustalić, trzeba sięgnąć do art. 3 pkt. 1 lit. b ustawy. Po pierwsze w świetle tego przepisu danego wydarzenia nie uznaje się za imprezę masową, jeśli jest ono organizowane przez podmiot zarządzający szkołą lub placówką oświatową, w której się odbywa. Po drugie taka impreza musi odbywać się w samej szkole lub placówce albo na jej terenie. Stąd też wydarzenie artystyczno-rozrywkowe zorganizowane poza terenem uczelni wyższej nie będzie mieściło się w zakresie definicji imprezy masowej.
Jest jeszcze dodatkowy powód, dla którego wydarzenia odbywające się na uczelniach wyższych nie będą kwalifikowane jako imprezy masowe. Chodzi mianowicie o treść art. 2 ustawy. Otóż uczelnie wyższe zostały wymienione w wykazie jednostek organizacyjnych podległych lub podporządkowanych ministrowi nauki i szkolnictwa wyższego, który został zamieszczony w obwieszczeniu ministra nauki i szkolnictwa wyższego z 24 stycznia 2014 r. (M.P. poz. 51). Jeżeli zatem impreza organizowana na Uczelni Łazarskiego będzie nieodpłatna oraz odbędzie się na terenie zamkniętym, który musi być w trwałym zarządzie jednostki organizacyjnej podległej lub podporządkowanej jednemu z centralnych organów administracji rządowej bądź nadzorowanej przez jeden z nich, a do tego jej organizatorem będzie rektor lub prezydent uczelni, to nie będziemy mieli do czynienia z imprezą masową. I to nawet jeśli weźmie w niej udział 100 tys. osób. Luka w prawie? Jak najbardziej. Problem ten był zresztą poruszany na naszej uczelni już od ponad dwóch lat w trosce o bezpieczeństwo studentów. Co więcej w przypadku organizacji wydarzenia przez samorząd studencki może dojść do sytuacji, że będziemy mieli do czynienia z imprezą masową (zob. np. wyrok WSA z 20 marca 2006 r., sygn. akt.VI SA/WA 878/05). Informacja o wspomnianej luce została przekazana ustawodawcy podczas prac podkomisji sejmowej, jednak kwestia sankcjonowania kibiców za posiadanie rac w drodze na mecz okazała się ważniejsza.
Nie tak dawno była już minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Lena Kolarska-Bobińska skierowała do władz wszystkich uczelni w Polsce list, w którym słusznie podkreślała, że organizowanie niektórych wydarzeń artystyczno-rozrywkowych może powodować zagrożenie dla studentów. Inicjatywę tę należy uznać za jak najbardziej uzasadnioną. Jednak z formalnego punktu widzenia treść listu pani minister może budzić wątpliwości. Wprawdzie słusznie stwierdza w nim, że „uczelnie zobowiązane są do przestrzegania przepisów ustawy z dnia 20 marca 2009 r. o bezpieczeństwie imprez masowych”, ale dodaje później, że „za regułę należy uznać, że spełniające kryteria ustawowe imprezy artystyczno–rozrywkowe czy sportowe muszą być traktowane jako imprezy masowe i podlegać rygorom wyżej wymienionej ustawy”. Tymczasem, jak wykazałem wcześniej, nie jest to do końca prawdą. Nie jest też trafnym stwierdzenie, że „jednym z decydujących kryteriów jest liczba uczestników – co do zasady 300 i 500 osób w budynkach i 1 tys. osób w terenie umożliwiającym przeprowadzenie imprezy masowej”. Kluczowa jest bowiem liczba udostępnionych miejsc, a nie liczba uczestników, tak jak na gruncie poprzednio obowiązującej ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych z 1997 r. Jestem bardzo daleki od krytykowania pani minister, która swoją drogą słusznie próbuje zwrócić uwagę na problem, z jakim się zmagamy od dawna. Niemniej jej list jasno pokazuje, że nad organizacją imprez masowych nikt nie panuje.
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że bezpieczeństwo studentów podczas wydarzeń, które bez ustawowych wyłączeń zostałyby zakwalifikowane jako imprezy masowe, jest kwestią najważniejszą. Jednak ich organizacja zgodnie z wytycznymi pani minister jest w praktyce niemożliwa. Samorząd studentów nie wyznaczy kierownika do spraw bezpieczeństwa, który musi przejść wymagane szkolenia, nie złoży wniosku o wydanie zezwolenia wraz z około 30 załącznikami, nie zapewni około 30 pracowników służby porządkowej i informacyjnej ani też nie poprosi o dokonanie lustracji klubu przez policję lub też straż pożarną. Przede wszystkim zaś należy pamiętać o tym, że podczas imprez masowych dozwolona jest sprzedaż trunków zawierających nie więcej niż 3,5 proc. alkoholu. Z tego powodu jest duże prawdopodobieństwo, że żaden przedsiębiorca posiadający lokal, w którym odbywają się wydarzenia artystyczne lub rozrywkowe, nie zgodzi się na organizowanie takich imprez. Nie zrobią tego również same samorządy, gdyż bez pomocy podmiotów prowadzących kluby takie imprezy mogłyby mieć opłakane skutki (pomijam już fakt, że literalne brzmienie przepisów ustawy sugerowałoby, że w Warszawie w jeden weekend odbywa się dużo nielegalnych imprez masowych, mimo że kluby czy restauracje prowadzą działalność gospodarczą w zakresie działalności rozrywkowej).
List pani minister jest zaleceniem, takim jak uchwała nr 2 Rady Bezpieczeństwa Imprez Sportowych z 22 stycznia 2014 r. w sprawie rekomendacji w zakresie bezpiecznego przebiegu współzawodnictwa sportowego dzieci i młodzieży, która jest w mojej ocenie w pewnym zakresie niezgodna z ustawą (stwierdzam to, mimo że uczestniczę w pracach tego podmiotu). Na przykład uważam, że mecze drużyn piłkarskich do lat 21 nie są imprezami masowymi, co oczywiście jest kolejną furtką, gdyż mogłyby w nich uczestniczyć osoby z orzeczonym zakazem stadionowym. W przypadku meczu międzynarodowego Polska-Rosja skutki takiego wydarzenia mogłyby być co najmniej niebezpieczne.
Aby zagwarantować bezpieczeństwo osób, które biorą udział w tego rodzaju wydarzeniach, wymagane byłyby przede wszystkim rozważne zmiany ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, a nie kierowanie kolejnych zaleceń. Tymczasem po liście pani minister uczelnie powinny teraz praktycznie zawsze organizować imprezy masowe (zresztą już to czasami robią, gdy np. organizują juwenalia, które są o wiele większym przedsięwzięciem niż zwykłe imprezy studenckie).
Szampan Lewandowskiego
Przez media przewinęła się ostatnio także informacja o prowadzeniu postępowania wyjaśniającego względem piłkarza reprezentacji Polski Roberta Lewandowskiego. Zostało ono wszczęte po tym, jak ktoś zawiadomił policję, że podczas świętowania na boisku Stadionu Narodowego po meczu Polski z Irlandią sportowiec wraz z kolegami z drużyny spożywał szampana. Choć wydaje się to dość irracjonalne, a wręcz absurdalne, to trzeba przyznać, że rzeczywiście przepisy ustawy zabraniają posiadania napojów alkoholowych zawierających więcej niż 3,5 proc. alkoholu podczas imprez masowych, które nie mają charakteru podwyższonego ryzyka. Osoba posiadająca taki alkohol może być narażona na ukaranie zakazem stadionowym trwającym od dwóch do sześciu lat oraz podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 2 tys. zł.
Wykroczenie to ma charakter powszechny i dotyczy także samych zawodników. Uważam zresztą, że są oni również uczestnikami imprezy masowej, przy czym zaznaczam, że moje stanowisko nie jest aprobowane przez wszystkich ekspertów. W każdym razie mogą pojawiać się wątpliwości, czy w przypadku Roberta Lewandowskiego rzeczywiście doszło do popełnienia wykroczenia. Orzeczenie wobec niego zakazu stadionowego byłoby równoznaczne z utratą przez polską reprezentację swojego najlepszego zawodnika. Nie mógłby on bowiem przebywać w miejscu imprezy masowej. A może postępowaniem powinna być objęta cała drużyna?
W przeszłości bardzo często zdarzało się, że strefy VIP oraz samo boisko wyłączano z zakresu imprezy masowej po to, by można było tam spożywać alkohol albo organizować pokazy pirotechniczne. Jednak organy wydające odpowiednie zezwolenia znacząco ograniczyły tę praktykę od czasu, gdy podczas jednego z meczów piłkarskich w strefie VIP doszło do pobicia i trzeba było wtedy stwierdzić, że przestępstwo nie nastąpiło w miejscu imprezy masowej, mimo że zostało popełnione na stadionie. Oczywiście sprawę Roberta Lewandowskiego należy traktować z przymrużeniem oka i ją ewentualnie umorzyć. Zapewne powstaną jeszcze wątpliwości, czy czyn ten był społecznie szkodliwy, a tym samym, czy popełniono wykroczenie. W doktrynie brak jest w tej kwestii jednolitego stanowiska. Większość neguje jednak w takim wypadku możliwość umorzenia sprawy np. ze względu na znikomą społeczną szkodliwość czynu. W mojej ocenie należałoby ponownie pochylić się nad omawianym przepisem.
W związku ze świętowaniem awansu polskiej reprezentacji do piłkarskich mistrzostw Europy pojawiły się też wątpliwości, czy prezydent Andrzej Duda mógł przebywać po meczu z Irlandią w szatni piłkarzy. Zgodnie z art. 54 ustawy zabronione jest przebywanie w miejscu nieprzeznaczonym dla publiczności. I także w tym przypadku nie ma żadnych wyjątków od zasady. Kibic zgodnie z przepisami nie może nigdy znaleźć się w szatni piłkarzy. Oczywiście jest to kolejny absurd ustawy. W praktyce organizator imprezy masowej wystawia identyfikatory, które upoważniają uczestników do przebywania w określonych miejscach dla nich nieprzeznaczonych (często określa się je mianem identyfikatorów AAA). Jednak uprawnienia wynikające z ich posiadania tak naprawdę okazują się być nieskuteczne na gruncie obowiązujących przepisów. Przekonała się o tym dwójka kibiców, którzy za zgodą trenerów i władz klubu poszli porozmawiać do szatni z piłkarzami po szóstym przegranym z rzędu meczu ukochanej przez nich drużyny. Wszystko skończyło się dwuletnim zakazem stadionowym dla obu sympatyków piłki nożnej. Jestem daleki od krytyki zachowania pana prezydenta, który notabene sam jest prawnikiem (i przypuszczam, że zdawał sobie sprawę z tego, że zgodnie z literalnym brzmieniem ustawy picie wina podczas imprezy masowej stanowi wykroczenie).Jednak warto zastanowić się nad tym, jaką nowelizację ustawy podpisał. Może mimo wszystko warto rozważyć pewne zmiany, aby uniknąć niektórych absurdów.
Przyszłość ustawy
Nowelizacja ustawy wejdzie w życie 26 listopada 2015 r. Już teraz wiadomo, że uchwalone zmiany w końcu spowodują, że kupowanie biletów stanie się łatwiejsze, a obowiązki organizatora imprezy masowej w pewnym zakresie ulegną ograniczeniu. Ale już teraz wiadomo także, że jeśli policja będzie egzekwować w sposób bardzo szczególny zakaz posiadania pirotechniki podczas przejazdu kibiców na mecze piłkarskie czy żużlowe, to będziemy mieli z tym olbrzymi problem. Dodatkowo wyłączenie zastosowania art. 106 kodeksu postępowania administracyjnego przy wydawaniu opinii przez komendanta policji, komendanta Państwowej Straży Pożarnej, dysponenta zespołów ratownictwa medycznego i państwowego inspektora sanitarnego może spowodować, że nie będą one zaskarżalne i co do zasady będą wydawane w dowolnej formie (powstać mogą nawet wątpliwości, czy będzie istniał obowiązek wydania takich opinii).
Co więcej pojawią się problemy dotyczące formy przekazywania danych uczestników imprez masowych. Należy jednak przede wszystkim podkreślić, że jak dotąd nie poprawiono żadnego z przepisów karnych, a w pewnym zakresie nawet je zaostrzono. Ustawodawca nie pochylił się też nad treścią przywołanego wcześniej art. 2 lub art. 3 czy art. 56 ustawy. Można mieć tylko nadzieję, że w przyszłości rozpocznie się kolejna dyskusja na temat kolejnych niezbędnych zmian ustawy, tak, aby nie powtórzyła się już sytuacja, jaka miała miejsce w Bydgoszczy. Mam nadzieję, że informacje o Robercie Lewandowskim będą dotyczyły tylko strzelonych przez niego bramek, a nie ewentualnych postępowań karnych, które będą wobec niego prowadzone.
Podczas imprez masowych dozwolona jest sprzedaż trunków zawierających nie więcej niż 3,5 proc. alkoholu. Z tego powodu jest duże prawdopodobieństwo, że żaden przedsiębiorca posiadający lokal, w którym odbywają się wydarzenia artystyczne lub rozrywkowe, nie zgodzi się na organizowanie takich imprez
W przeszłości bardzo często zdarzało się, że strefy VIP oraz samo boisko wyłączano z zakresu imprezy masowej po to, by można było tam spożywać alkohol albo organizować pokazy pirotechniczne. Jednak organy wydające odpowiednie zezwolenia znacząco ograniczyły tę praktykę od czasu, gdy podczas jednego z meczów piłkarskich w strefie VIP doszło do pobicia i trzeba było wtedy stwierdzić, że przestępstwo nie nastąpiło w miejscu imprezy masowej
Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna