Na ostatnim posiedzeniu Krajowej Rady Sądownictwa zapadła decyzja o przygotowaniu dwóch wniosków do Trybunału Konstytucyjnego. Wątpliwości sędziów budzą niektóre przepisy ustawy o Sądzie Najwyższym (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 499 ze zm.) oraz ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 1230 ze zm.).

W tej pierwszej członkowie rady chcą, aby trybunał zbadał pod kątem zgodności z konstytucją regulację, zgodnie z którą sędziowie SN po ukończeniu 70. roku życia nie mogą obejmować stanowisk funkcyjnych. Chodzi tutaj o pełnienie funkcji prezesa SN kierującego izbą oraz przewodniczącego wydziału.
Druga ustawa budzi wątpliwości z tego względu, że przyznaje ministrowi sprawiedliwości bardzo szeroki nadzór zewnętrzny nad Krajową Szkołą Sądownictwa i Prokuratury.
– Przepisy pozostawiają ministrowi zupełną dowolność m.in. w wyborze dyrektora szkoły. Opinia rady co do poszczególnych kandydatów na to stanowisko nie jest dla niego wiążąca – wskazuje Waldemar Żurek, rzecznik prasowy KRS.
Krytykowane jest również to, że w ustawie brak jest przesłanek, jakimi powinien kierować się minister, odwołując szefa KSSiP. Wątpliwości co do tego ma również Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”.
– Zbyt często w Polsce mieliśmy i nadal mamy do czynienia z praktyką wymiany osób piastujących funkcje publiczne w związku ze zmianą polityczną, mimo formalnej niezależności tych stanowisk od władzy politycznej – wskazuje sędzia Łukasz Piebiak, przewodniczący zespołu ds. ustroju sądów w Iustitii.
Zastrzeżeń do ustawy o KSSiP jest zresztą więcej. Środowisko od początku podnosiło, że niezgodne z konstytucją mogą być te jej zapisy, które dają ministrowi sprawiedliwości prawo do wyrażenia wiążącego sprzeciwu co do kandydata na stanowisko wykładowcy w szkole.
– De facto to minister obecnie decyduje o tym, kto może, a kto nie może wykładać w KSSiP – tłumaczy Waldemar Żurek.
Minister nie musi przy tym uzasadniać swojej decyzji. A to budzi wątpliwości co do przesłanek, jakimi się kieruje przy doborze kadry szkolącej sędziów. Pojawiły się nawet głosy, że w ten sposób będzie się eliminować z grona wykładowców takich sędziów, którzy z jakichś powodów są niewygodni.
– Takie rozszerzanie nadzoru władzy wykonawczej nad instytucją zajmującą się szkoleniami m.in. sędziów stoi w sprzeczności z zaleceniami międzynarodowych gremiów – kwituje sędzia Żurek.
I jako przykład podaje opinie Rady Konsultacyjnej Sędziów Europejskich, organu doradczego Rady Europy, w których stwierdza się wprost, że szkoła sądownictwa powinna być niezależna od dwóch pozostałych władz.