W karaniu naszych kierowców popełniających wykroczenia za granicą najbardziej zdeterminowana jest Austria
Każdy polski kierowca, któremu zdarza się prowadzić samochód poza granicami kraju, powinien wiedzieć, co to jest Krajowy Punkt Kontaktowy (KPK). Od 30 kwietnia działa takowy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i służy do międzynarodowej wymiany informacji o właścicielach pojazdów. Co to oznacza? Jeśli np. Polaka uwieczni holenderski fotoradar, wówczas tamtejsza policja wnioskuje w polskim KPK o przekazanie danych właściciela auta. Dzięki temu nałoży na niego mandat. System działa w dwie strony, tzn. nasz kraj również może wnioskować o ustalenie danych zagranicznych kierowców w podobnych punktach działających w pozostałych krajach członkowskich Unii.
W ciągu zaledwie trzech miesięcy działania polskiego KPK zagraniczne służby wnioskowały o dane polskich kierowców ponad 25 tysięcy razy. Co ciekawe, aż 97 proc. zapytań pochodziło z Austrii (21 433 wniosków). W następnej kolejności są Litwini, którzy złożyli 2618 zapytań, Niemcy (1036), Bułgarzy (29) i Belgowie (16).

Rozjeżdżana Austria

Doktor Michał Beim, ekspert ds. transportu z Instytutu Sobieskiego, nie kryje zaskoczenia. – Spodziewałem się, że przodować w tym będą np. Niemcy. Obowiązująca tam zasada „no limit” dotyczy ok. 60 proc. sieci autostrad. Na pozostałych odcinkach ograniczenia są w granicach 80–120 km/h i wynikają np. z warunków terenowych – wskazuje ekspert.
Skąd więc taka rygorystyczność Austriaków? – Dla Polaków jadących na wakacje jest to kraj tranzytowy, z czego tamtejsze służby zdają sobie sprawę. Generalnie sprawa tranzytu, zwłaszcza ciężkiego, traktowana jest w Austrii w sposób polityczny. Istnieje tam powszechne przekonanie, że kraj jest przez ten tranzyt rozjeżdżany, dlatego na różne sposoby stara się tam ograniczać jego negatywne skutki – twierdzi Beim.
Zastanawiające jest też to, że żadne zapytania nie spływają z Wielkiej Brytanii, gdzie dziś żyje ponad 600 tys. Polaków. Jak tłumaczy dr Beim, osoby te poruszają się z reguły na brytyjskich numerach, dlatego procedury mandatowe załatwiane są na miejscu.

Pobłażliwa Polska

Sprawdziliśmy, jak system działa w drugą stronę, tzn. jak często nasze służby próbują zidentyfikować zagranicznych piratów drogowych. Do tej pory złożyliśmy zaledwie ponad 700 wniosków – to niemal 36 razy mniej niż zagranica. Najczęściej wnioskowała straż miejska z Człuchowa (woj. pomorskie) – 294 zapytania, oraz Główny Inspektorat Transportu Drogowego – 241. Z reguły poszukujemy kierowców z Litwy, Niemiec, Belgii i Holandii.
Zarządzająca siecią ponad 300 fotoradarów inspekcja nie jest w stanie na dziś wykazać, ilu cudzoziemców, których personalia ustalono poprzez KPK, udało się ukarać grzywną. Tego typu dane opracowuje najwcześniej pod koniec roku. Marnie wyglądają jednak perspektywy na to, że uda się ich ukarać. Kraje takie jak Austria, Włochy czy Holandia stosują tryb administracyjny polegający na niemalże automatycznym nałożeniu kary finansowej na właściciela auta (możliwe są czasem nawet upusty za szybką wpłatę). W Polsce wciąż stosowany jest archaiczny w przypadku fotoradarów tryb wykroczeniowy, który wymaga ustalenia sprawcy i jego winy. Tę słabość wykorzystują zresztą polscy kierowcy, twierdząc, że to nie oni prowadzili, ale np. znajomy z innego kraju.
Łukasz Majchrzak z GITD przyznaje, że nie może w inny, bardziej skuteczny sposób, ścigać zagranicznych właścicieli pojazdów. – Dyrektywa unijna nie wprowadziła żadnych zmian proceduralnych, jeżeli chodzi o model postępowania, nie zmieniła zasad określonych w kodeksie postępowania w sprawach o wykroczenia. W przypadku postępowań prowadzonych przez polskie organy zastosowanie mają przepisy polskie. Analogicznie, w przypadku zarejestrowania wykroczenia popełnionego przez obywatela polskiego w innym państwie, obowiązują przepisy danego kraju – wyjaśnia Majchrzak.

Lepiej nie ignorować zagranicznych mandatów

Odkąd państwa członkowskie UE utworzyły krajowe punkty kontaktowe do wymiany danych o kierowcach, pozyskanie informacji o właścicielu pojazdu jest prostsze i szybsze.

Podstawa do egzekwowania kar finansowych nałożonych przez organy innych krajów pojawiła się już wcześniej. Jest to decyzja Rady 2005/214/WSiSW z 24 lutego 2005 r. w sprawie stosowania zasady wzajemnego uznawania kar o charakterze pieniężnym. Organ nakładający karę pieniężną (np. sąd czy policja) może wystąpić do polskiego sądu o jej egzekucję.

Państwa członkowskie z UE są coraz bardziej zdeterminowane, by wyciągać konsekwencje wobec kierowców zagranicznych. Z danych Komisji Europejskiej wynika, że tacy zmotoryzowani popełniają średnio ok. 15 proc. wszystkich wykroczeń polegających na przekroczeniu dozwolonej prędkości. Zdaniem Komisji prawdopodobieństwo popełnienia wykroczenia drogowego w przypadku właścicieli samochodów zarejestrowanych za granicą jest trzykrotnie wyższe niż w odniesieniu do kierowców miejscowych.

Na podstawie unijnej dyrektywy cross border enforcement kierowcy mogą być pociągnięci do odpowiedzialności nie tylko za przekroczenie prędkości, lecz także za przejazd na czerwonym świetle, niezapięte pasy, niedozwolone używanie telefonu komórkowego czy nawet korzystanie z niewłaściwego pasa ruchu, np. używanego wyłącznie w sytuacjach awaryjnych lub wykorzystywanego przez transport publiczny.