Nowelizacja prawa karnego nie dotyka problemu przedawnienia najstraszliwszej ze zbrodni. Trzeba szybciej łapać sprawców, a nie znosić dobre przepisy – uważa resortowa komisja do zmian prawa karnego.
Jak długo do bezkarności / Dziennik Gazeta Prawna
W Polsce zabójcy sprzed lat, którym udało się umknąć wymiarowi sprawiedliwości, mogą spać spokojnie. Co prawda technika idzie do przodu i umożliwia już wykrycie sprawców zbrodni popełnionych coraz dawniej, jednak na drodze do ich ukarania często stoją terminy przedawnienia. Część karnistów wskazuje, że należałoby rozważyć dodanie zbrodni zabójstwa do katalogu przestępstw, które nie ulegają przedawnieniu nigdy. Zwłaszcza że trwają właśnie prace nad kształtem zmian w prawie karnym.
– W Niemczech morderstwo może być ścigane w nieskończoność – zauważa prof. Zbigniew Ćwiąkalski, adwokat i karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Dodaje, że można by podjąć dyskusję nad takimi zmianami i u nas.
– Wcale nie dziwi, że akurat w Niemczech ukaranie zbrodni zabójstwa nie przedawnia się. Są oni narodem, który o tym dramacie wie najwięcej. W tej zasadzie zawarty jest zatem szacunek dla refleksji Niemców nad własną przeszłością, który ma taką siłę, że może być inspirujący dla innych, w tym także dla naszego narodu – wskazuje adwokat Jerzy Naumann.
Jak mówi, przekaz zza zachodniej granicy jest bardzo czytelny: każde życie podlega ochronie bez końca. Każde zabranie cudzego życia jest czymś, co po kres twoich dni będzie zawsze skrajnie niebezpieczne: bo stale za tę zbrodnię można zostać ukaranym.
– W jakimś sensie jest to uczciwe, bo nieukarany zabójca powinien się przez całe życie bać. Skoro nie odbył kary wymierzonej przez sąd, niechaj odbywa karę strachu wymierzaną przez siebie każdego dnia. Bo kary niewymierzonej i nieodbytej nie zapomina się nigdy – podkreśla mec. Jerzy Naumann.

Archiwum X

Rozwiązywaniem zagadek niewykrytych zbrodni zajmuje się polskie Archiwum X, czyli specjalna grupa policjantów z wydziałów kryminalnych komend wojewódzkich policji. Ta najbardziej znana, z Krakowa, podjęła w tym roku zamknięte już od dawna śledztwo w sprawie brutalnego zabójstwa studentki z Krakowa, która zniknęła w 1998 r. Sprawca z chirurgiczną precyzją zdjął z ofiary skórę, którą wrzucił do Wisły. Rok później tkanka pływająca w rzece wkręciła się w śrubę napędową pchacza barek.
Po wykonaniu badań DNA nie było wątpliwości, kto jest ofiarą. Szczątki kobiety pochowano, ale sprawca nie został ustalony. Po latach krakowskie Archiwum X wróciło do sprawy. W styczniu szczątki studentki zostały ekshumowane, by poddać je ponownie badaniom przy zastosowaniu najnowocześniejszych technik kryminalistycznych. Od tej zbrodni minęło już 15 lat. Jeżeli śledczym uda się wykryć i złapać sprawcę w ciągu kolejnych 15 lat, nie uniknie on kary.
Technika cały czas idzie do przodu i już dziś można by powrócić do zbrodni nie tylko sprzed kilkunastu, ale i kilkudziesięciu lat. Gdyby nie przedawnienie karalności czynu, które gwarantuje sprawcom bezkarność. Ale rodzinom ofiar nie gwarantuje ukojenia ich bólu.

Termin ważności

W myśl art. 101 kodeksu karnego karalność zbrodni zabójstwa ustaje, jeżeli od czasu jej popełnienia upłynęło 30 lat. Jeżeli sprawcy postawiono zarzut, dodaje się 10 lat i okres przedawnienia karalności wynosi wówczas 40 lat. Przepisy uzależniają długość terminu przedawnienia od wysokości ustawowego zagrożenia za określone przestępstwo. Im wyższa więc kara, tym przedawnienie karalności dłuższe.
– To bardzo długi okres. Sam fakt, że po 30 czy 40 latach mamy narzędzia, aby ustalić, kto był sprawcą przestępstwa, nie rozwiązuje dylematów, ponieważ ich istotą nie jest kwestia dowodowa. Chodzi o to, że po takim czasie zmienił się też człowiek – wskazuje prof. Andrzej Zoll, przewodniczący komisji kodyfikacyjnej prawa karnego.
Uważa, że jeżeli sprawca w późniejszym okresie nie naruszył porządku prawnego, to odpada potrzeba reakcji na tamten czyn.
Nie wszystkie jednak zbrodnie się przedawniają. Nie dotyczy to bowiem zbrodni przeciwko pokojowi, ludzkości i przestępstw wojennych, a także umyślnego przestępstwa: zabójstwa, ciężkiego uszkodzenia ciała, ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub pozbawienia wolności łączonego ze szczególnym udręczeniem, popełnionego przez funkcjonariusza publicznego w związku z pełnieniem obowiązków służbowych.
– Jeżeli więc policjanci w okresie PRL ścigali demonstrantów, bili ich i na skutek tego dochodziło do śmierci, to takie przestępstwo nie przedawnia się – wskazuje prof. Zbigniew Ćwiąkalski.
Tłumaczy, że przedawnienie podobnych czynów popełnionych przez osoby cywilne jest kwestią umowną, którą państwo może uregulować zgodnie ze swoją polityką.
– Każdy kraj ma w tym zakresie wolną rękę. Może więc wyłączyć przedawnienie co do pewnej kategorii przestępstw – dodaje.
Tylko w przypadku zbrodni przeciwko ludzkości wyłączenie ich przedawnienia wynika z konwencji międzynarodowych. Powstał nawet problem, czy z konstytucji można wyprowadzić prawo do przedawnienia. Zarówno Trybunał Konstytucyjny, jak i prof. Andrzej Zoll (były prezes TK) są jednak zdania, że takiego prawa przysługującego sprawcom czynów zasługujących na potępienie nie da się wywieść z ustawy zasadniczej. „Ustawodawca zwykły ma swobodę w kształtowaniu instytucji przedawnienia związanej z polityką karną (celowością karania), a nie z prawami osobistymi sprawcy przestępstwa. Teoretycznie rzecz biorąc, mógłby w ogóle wyłączyć przedawnienie, bez konstytucyjnego upoważnienia, np. wszystkich zbrodni” – pisał prof. Zoll w 1997 r. pod koniec swojego urzędowania w trybunale.
Komisja kodyfikacyjna prawa karnego nie widzi jednak powodów, by obecne przepisy zmieniać.
– Od 2009 r., od kiedy jestem przewodniczącym komisji, nie dyskutowaliśmy na ten temat i nie jest to brane pod uwagę – przyznaje prof. Zoll.
– Niech wymiar sprawiedliwości i prokuratura sprawnie działają, to wystarczy. Postulaty zniesienia przedawnienia nie mają bowiem z praworządnością nic wspólnego – podkreśla.

Zbrodnia i kara

Zdania co do tego, jak długo sprawca zabójstwa powinien żyć w niepewności co do kary, są jednak podzielone.
– Zabójstwo jest czymś etycznie oraz biologicznie najgorszym, co można wyrządzić samemu sobie i drugiemu człowiekowi. Unicestwienie życia człowieka zdziałane własną ręką jest zdarzeniem ostatecznym i w najwyższym stopniu przerażającym – mówi mec. Jerzy Naumann.
Dodaje, że sam upływ czasu nie zwalnia z wyrzutów sumienia. Zwalnia z nich albo wyznanie win i uzyskanie rozgrzeszenia (w obrządkach religijnych), albo też ukaranie i odbycie kary.
– Należy rozważyć dodanie zbrodni zabójstwa do katalogu przestępstw, co do których nie stosuje się instytucji przedawnienia – przekonuje dr Marcin Warchoł, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Tłumaczy, że jest to uzasadnione wyjątkowym charakterem tej zbrodni, której ciężar w pamięci ludzkiej może nigdy na tyle nie wyblaknąć, aby uzasadniało to uwolnienie od kary.
– Trzeba jednak pamiętać, że po długim czasie niełatwo zgromadzić dowody i często nie żyją świadkowie. Są więc przeszkody w prawidłowym osądzeniu takiej sprawy po latach, skoro nikt niczego już nie pamięta – ostrzega prof. Zbigniew Ćwiąkalski.
A koniec społecznej pamięci stawia pod znakiem zapytania sens ścigania zabójcy.
– Trudno mówić w takiej sytuacji o potrzebie zaspokojenia społecznego poczucia sprawiedliwości – dodaje były minister sprawiedliwości.
– Współczucie należy się tym, którzy na nie zasłużyli. Identycznie jest z wybaczeniem. Wybaczenie nigdy nie może być równoznaczne z zapomnieniem – puentuje mec. Jerzy Naumann.