Dwa sądy rejonowe i jeden okręgowy ogłosiły przetargi na świadczenie usług przez agencje pracy tymczasowej, polegające na skierowaniu do pracy w nich pracowników tymczasowych. Rekordzistą jest Sąd Okręgowy w Warszawie, który w tej formie chce zatrudnić u siebie aż 100 osób (20 na stanowisku pracownik biurowy, a 80 na stanowisku koordynator prawny).
Zatrudnianie przez agencję pracy tymczasowej
/
DGP
Na drugim miejscu znalazł się Sąd Rejonowy w Wołominie, który poszukuje tą drogą 29 pracowników (na stanowiska koordynatorów prawnych), a na trzecim SR w Nowym Dworze Mazowieckim – zamówienie dotyczy 7 pracowników (także na stanowiska koordynatorów prawnych).
Natomiast SR dla m.st. Warszawy już nawet rozstrzygnął przetarg i wybrał firmę, która skieruje do pracy na rzecz tego
sądu 35 pracowników. Zwycięzcą została firma Work Temps z Warszawy. Zatrudniani przez nią świadczą pracę jako koordynatorzy prawni od 1 sierpnia 2012 r. do 31 stycznia 2013 r.
Dane wrażliwe
Choć eksperci twierdzą, że nie ma przeszkód prawnych dla takiego sposobu rekrutacji w sądach, to podkreślają, że może to stanowić pewne zagrożenie.
– To bardzo delikatna sytuacja. W sądach mamy do czynienia z danymi wrażliwymi. A pracownicy tymczasowi będą przecież mieli styczność z aktami sądowymi – mówi prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
Podkreśla, że odpowiedzialność za zatrudnianie pracowników tymczasowych spada na prezesów
sądów.
– To oni muszą postarać się, aby dostosować stanowisko pracy takiej osoby w taki sposób, aby
dane uczestników postępowania były chronione w odpowiedni sposób – przekonuje prof. Chmaj.
Ministerstwo Sprawiedliwości twierdzi jednak, że zatrudnianie pracowników tymczasowych w sądach nie wpływa negatywnie na bezpieczeństwo realizacji zadań spoczywających na poszczególnych jednostkach sądownictwa.
Quasi-asystenci
Czym będą zajmować się tymczasowi koordynatorzy prawni?
– Osoba zatrudniona na takim stanowisku będzie prowadzić obsługę sekretarską sędziego. Do jej obowiązków będzie należała
praca z aktami, wyszukiwanie przepisów prawnych i redagowanie projektów pism – wyjaśnia Igor Tuleja, sędzia, zastępca rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Warszawie.
Przyznaje, że koordynatorzy będą pełnić funkcje quasi-asystentów. I to się nie podoba Ogólnopolskiemu Stowarzyszeniu Asystentów Sędziów (OSAS), które uważa to za próbę rozwiązania problemu z brakiem chętnych na stanowiska asystentów sędziów. Próbę polegającą – ich zdaniem – na obejściu przepisów prawa.
– Ten problem stworzyło Ministerstwo Sprawiedliwości, które ustaliło zbyt wysokie wymagania dla kandydatów na pomocników sędziów. A teraz próbuje te wymogi obejść – ocenia Piotr Kwaka, przewodniczący OSAS.
Zgodnie bowiem z obowiązującymi przepisami asystentem może zostać osoba, która ukończyła wyższe studia prawnicze i dodatkowo aplikację ogólną prowadzoną przez Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury, bądź zdała egzamin sędziowski lub prokuratorski, albo ukończyła aplikację notarialną, adwokacką lub radcowską i złożyła odpowiedni egzamin.
Sąd powinien być wzorem, zwłaszcza w dziedzinie kultury prawnej
Tymczasem pracownik, który będzie zatrudniony na stanowisku koordynatora prawnego, będzie musiał spełniać dużo mniej wyśrubowane wymagania.
– Muszą oni mieć ukończone studia prawnicze, bądź studiować na ostatnich latach tego kierunku. Dodatkowo wymaga się od takich osób rzetelności i terminowości – przypomina Tuleja.
Resort podkreśla, że decyzje w przedmiocie prowadzenia polityki kadrowej w poszczególnych sądach są podejmowane przez prezesów tych sądów.
Mimo to sędzia Tuleja przyznaje, że taki sposób rekrutacji osób do pracy w sądzie odbywa się za aprobatą Ministerstwa Sprawiedliwości, które znalazło dodatkowe środki finansowe na zatrudnianie pracowników tymczasowych.
– Wszystko dlatego, że liczba etatów w naszym sądzie jest ograniczona, a rąk do pracy brakuje. Resort wyraził więc zgodę, aby w ramach walki z zaległościami zatrudnić pracowników tymczasowych – tłumaczy sędzia.
Łatanie braków
Ale sprawa może mieć także drugie dno. Otóż taki sposób rekrutacji może być próbą załatania braków kadrowych po osobach, którym prezesi sądów nie przedłużyli umów cywilnoprawnych, po tym jak minister sprawiedliwości wezwał do ich rozwiązania. Pracę wówczas straciło ponad 1,5 tys. osób.
– Pracujemy nad takimi rozwiązaniami prawnymi, które umożliwią powrót tych pracowników do pracy w sądach – mówił w wywiadzie dla DGP Jarosław Gowin, minister sprawiedliwości.
Wszystko wskazuje na to, że rozwiązaniem mają być właśnie pracownicy tymczasowi.
– Przypuszczam, że może być to sposób na załatanie dziury po osobach, które pracowały w sądach na umowy cywilnoprawne i którym nie przedłużono tych umów. Braki kadrowe w sądach z okręgu apelacji warszawskiej są bowiem dość spore – przyznaje Igor Tuleja.
Profesor Marek Chmaj, choć podkreśla, że zdaje sobie sprawę z problemów, jakie obecnie występują na rynku pracy, to jednak krytykuje taki sposób prowadzenia rekrutacji w sądach.
– Jeżeli to ma być próba obejścia zakazu zatrudniania ludzi w sądach na umowach śmieciowych, to mi się to bardzo nie podoba. Należy pamiętać, że sąd powinien być pewnym wzorem, zwłaszcza w dziedzinie kultury prawnej. Od sądu oczekujemy więcej – wskazuje prof. Chmaj.
Resort sprawiedliwości odpiera jednak te zarzuty.
– Zabezpieczenie potrzeb kadrowych jest jednym z najtrudniejszych elementów w dziedzinie zarządzania sądem.
W tym kontekście należy zauważyć, że korzystanie z rozwiązań prawnych, które przewiduje ustawa o zatrudnianiu pracowników tymczasowych (Dz.U. nr 166, poz. 1608 z późn. zm.) jest skutecznym i dozwolonym działaniem, jeżeli chodzi o zadania realizowane na stanowiskach pomocniczych oraz stanowiskach obsługi technicznej i gospodarskiej, których terminowe wykonanie przez pracowników zatrudnionych przez pracodawcę (a więc poszczególne sądy) nie byłoby możliwe – twierdzi Joanna Dębek z MS.
I dodaje, że w resorcie trwają prace, których celem jest usprawnienie pracy sekretariatów wydziałów sądów, co niewątpliwie przyczyni się do podniesienia efektywności i spowoduje możliwość bieżącego zabezpieczania potrzeb kadrowych przy wykorzystaniu dotychczasowych, własnych zasobów kadry zatrudnionej w administracji sądowej.
Mniej odpowiedzialności
Igor Tuleja podkreśla, że osoby zatrudniane przez agencje pracy tymczasowej będą zobowiązane do zachowania tajemnicy w takim samym stopniu, jak asystenci sędziów i będą musieli spełnić wymóg niekaralności. Nie wszystkich jednak to uspokaja.
– Mimo wszystko koordynatorzy prawni pozostaną osobami trzecimi dla sądu, bo to nie on będzie ich pracodawcą. Odebranie oświadczenia od takiej osoby o zachowaniu tajemnicy nic nie zmienia. No bo czy to oznacza, że każdy, kto je złoży, będzie miał dostęp do akt sądowych? – pyta retorycznie Piotr Kwaka.
Zdaniem stowarzyszenia w SO w Warszawie dojdzie do naruszenia art. 27 ustawy o ochronie danych osobowych (t.j. Dz.U. z 2002 r. nr 101, poz. 926 z późn. zm.). Przepis ten zabrania przetwarzania danych ujawniających m.in. pochodzenie rasowe, poglądy polityczne czy przekonania religijne, a także innych orzeczeń wydanych w postępowaniu sądowym lub administracyjnym.
Podkreśla też, że prezesi sądów będą mieli mało narzędzi prawnych, aby wyciągnąć konsekwencje wobec pracownika tymczasowego, jeżeli np. wyniesie on akta.
– Jedyne, co będą mogli zrobić, to rozwiązać umowę z rzeczywistym pracodawcą koordynatora prawnego, czyli z agencją pracy tymczasowej – twierdzi Piotr Kwaka.
Przypomina, że wobec asystentów w takich sytuacjach wyciągane są m.in. konsekwencje dyscyplinarne.