Resort sprawiedliwości zwrócił się do gdańskiego sądu o wyjaśnienia w sprawie wyroków skazujących za oszustwa wobec szefa Amber Gold Marcina Plichty - podała rzeczniczka MS.

Jak powiedziała w piątek PAP Patrycja Loose, ministerstwo chce wyjaśnień, czy nie doszło do nieprawidłowości "w postępowaniach dotyczących wykonania wyroków karnych skazujących pana Marcina Plichtę na kary pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem ich wykonania oraz obowiązków nałożonych na niego w okresie próby, w tym np. naprawienia szkody".

Pierwsze informacje prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku ma przedstawić na początku przyszłego tygodnia.

"Po uzyskaniu informacji będą formułowane wnioski co do oceny prawidłowości sprawowania nadzoru administracyjnego nad sprawnością i terminowością działania sądu oraz ocena działalności kuratorskiej służby sądowej. W zależności od wyników będą podejmowane ewentualne dalsze kroki" - dodała Loose.

Mogą to być np. wnioski o wszczęcie postępowań dyscyplinarnych.

Rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku Tomasz Adamski powiedział PAP, że wizytatorzy sądowi analizują już akta spraw sądowych Marcina Plichty. "Badana jest poprawność proceduralna, a nie treść tych orzeczeń" - wyjaśnił.

Adamski pytany, dlaczego kolejne sądy wymierzały obecnemu szefowi Amber Gold kary w zawieszeniu odpowiedział, że "nie było tam sytuacji, gdzie zachodziła uprzednia karalność w sensie takim, że ktoś popełnia przestępstwa w okresie próby".

Loose podkreśliła, że resort sprawdza też, czy w innych sądach w Polsce trwały bądź toczą się procesy wobec Plichty.

Media donosiły, że na Plichcie ciąży kilka wyroków w zawieszeniu za oszustwa.

"Rzeczpospolita" podała w piątek, że zarządza on swą firmą, bo "swoich obowiązków nie dopełniły sądy". Zarejestrowały bowiem jego firmy, mimo że art. 18 kodeksu spółek handlowych stanowi, iż m.in. członkiem zarządu nie może być osoba skazana prawomocnym wyrokiem za przestępstwa przeciwko mieniu: kradzieży, oszustwa, przywłaszczenia, wyłudzenia.

Zakaz trwa pięć lat od dnia uprawomocnienia się wyroku.

Według cytowanej przez "Rz" Jolanty Piątek, prezesa Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ (któremu podlega wydział KRS rejestrujący spółki), sąd rejestrowy nie miał informacji o skazaniu Plichty ani "żadnych danych budzących wątpliwość co do wymogów z art. 18 kodeksu spółek handlowych".

Sąd nie żądał jednak od niego żadnego zaświadczenia, bo - jak podkreśla sędzia Piątek - nie ma takiego obowiązku.

Jednak wiele innych sądów, np. na Śląsku, taką praktykę stosuje. Mają dostęp do elektronicznego Krajowego Rejestru Karnego. Sąd rejestrowy nie żądał też od Plichty dopełnienia obowiązku składania sprawozdań finansowych - zrobił to dopiero niedawno, kiedy o sprawie zrobiło się głośno - podała "Rz".

Adamski powiedział PAP, że w kwestii rejestrowania w sądzie firm przez osoby skazane istnieje "luka legislacyjna".

"Nie ma takich mechanizmów, aby sądy rejestrowe mogły żądać danych o karalności, niektórzy składają zaświadczenia o niekaralności - oczywiście jeśli są czyste - ale jeżeli sąd powiedziałby "proszę mi dać zaświadczenie o niekaralności", to osoba o to proszona może spytać na jakiej podstawie, bo nie ma tego wymagania" - zaznaczył rzecznik gdańskiego sądu okręgowego.

W czwartek prokurator generalny Andrzej Seremet zwrócił się do prokuratur apelacyjnych w całym kraju o informacje o śledztwach wobec parabanków.

Do 20 sierpnia gdańska prokuratura okręgowa ma przedstawić Seremetowi informację o śledztwie dotyczącym Amber Gold.