W demokratycznym państwie nie ma miejsca dla takich organizacji jak Polski Związek Działkowców, który pozostaje poza jakąkolwiek kontrolą administracyjną – uznał Trybunał Konstytucyjny. Sędziowie orzekli, że 24 z 50 przepisów ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych jest niezgodnych z ustawą zasadniczą. Parlament ma 18 miesięcy na uchwalenie nowej ustawy.
Sami użytkownicy ogródków nie mają się czego obawiać: wyrok nie kwestionuje samej idei działek, a jedynie ich organizację.
Obecny stan prawny jest taki: tylko członkowie PZD mogą być użytkownikami działek. Związek pozostaje poza jakąkolwiek kontrolą administracyjną, której podlegają inne stowarzyszenia (w tym obowiązkowi składania sprawozdań finansowych do urzędu skarbowego).
Na każdą likwidację ogrodu musi się zgodzić PZD, a można go wywłaszczyć tylko wtedy, jeśli na działkach ma być realizowana inwestycja celu publicznego. Ale nawet w takich przypadkach miasta muszą zapewnić PZD teren zamienny tej samej wielkości.

Parlament ma 18 miesięcy na uchwalenie nowej ustawy

Trybunał uznał te regulacje za niekonstytucyjne i dał parlamentowi 18 miesięcy na uchwalenie nowelizacji. Wyjątek stanowi art. 10 ustawy, który przestanie obowiązywać z dniem publikacji wyroku w Dzienniku Ustaw. – Wskutek tego PZD nie będzie już mógł automatycznie nabywać praw do nowych gruntów – tłumaczy mec. Marcin Matczak z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.
– Nie można uchylić przepisów dotyczących PZD, nie ingerując w prawa działkowców – mówi Tomasz Terlecki, radca prawny PZD.
W razie gdyby parlament nie zdążył z nowelizacją, wówczas PZD przestanie istnieć w takim kształcie, bo przysługujące mu dotąd prawa użytkowania wieczystego i prawa użytkowania gruntów wygasną.
Tereny te wrócą do gmin, które będą mogły na nowych zasadach układać relacje z działkowcami, np. poprzez umowę użytkowania czy dzierżawy. – Pozycja działkowców nawet wzrośnie, bo nie będą zależni od PZD – podkreśla Andrzej Rzepliński, prezes TK.
Sędziowie wskazali na konstytucyjną wolność zrzeszania się, która dopiero po uchyleniu przepisów będzie mieć możliwość pełnej realizacji. Inne organizacje skupiające działkowców będą już mogły skutecznie ubiegać się o grunty przeznaczone na działki, które dotąd szły automatycznie w ręce związku. Jedną z nich jest Towarzystwo Ogrodów Działkowych z Ostrołęki, które zbuntowało się i wydzieliło ze struktur PZD. – Tak długie vacatio legis jest nieuzasadnione. Przez kolejne 18 miesięcy PZD będzie ściągać z tych biednych działkowców, o których tak niby dba, miliony złotych składek – ostrzega Wiesław Czaplicki, prezes TOD.
We władaniu PZD jest 43,5 tys. hektarów działek. W samej tylko stolicy ogródki zajmują obszar równy dzielnicy Śródmieście. – Możliwości inwestycyjne miasta wzrosną niebagatelnie, ale nie należy traktować tego w kategoriach rewolucji czy zamachu na ogródki działkowe – mówi Jacek Wojciechowicz, wiceprezydent Warszawy.
– Te rejony trzeba objąć planowaniem przestrzennym, by w rozsądny sposób wykorzystać ich potencjał, a nie bezmyślnie zabetonować – dodaje Wojciechowicz.
Jego zdaniem jeśli działki leżące w centrum zostaną zlikwidowane, to tylko w przypadku, gdy zostanie utrzymana ich funkcja zieleni miejskiej. – Z tym że naprawdę publicznej, otwartej dla wszystkich mieszkańców - zaznacza.
– Trudno sobie wyobrazić, aby władze lokalne próbowały przejąć grunty, likwidować ogródki czy pobierać opłaty za korzystanie z nich – uważa Ryszard Grobelny, prezydent Poznania. Przypomina, że ogródki stanowią teren zielony, którego utrzymanie jest najtańsze, bo inni członkowie społeczeństwa na to nie łożą.
Chętnych do napisania nowelizacji nie brakuje. Jeszcze przed wyrokiem trybunału zapowiedział to SLD, pomysły mają Platforma i PiS. Swoje postulaty przedstawi też Związek Miast Polskich. – Pytanie tylko, czy posłowie nie przywrócą zakwestionowanych przez TK przepisów w innej formie, zwłaszcza że w odniesieniu do tej ustawy robili to już dwukrotnie – zauważa prof. Hubert Izdebski, prawnik administratywista z Uniwersytetu Warszawskiego.