Setki ośrodków wypoczynkowych mają koncesje na sprzedaż mocnego alkoholu wydane niezgodnie z prawem – wynika z ustaleń DGP. Grożą im kary nawet do 500 tys. złotych.
Na zaskakujący
prawny problem dotyczący branży wypoczynkowo-szkoleniowej przynoszącej ogromne zyski trafiliśmy dzięki sygnałowi od czytelnika.
Zwrócił uwagę na kontrowersyjny przetarg organizowany przez Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury. Wynika z niego, że władze
szkoły chcą kupić: 2040 l piwa, 2254 l wina i 1073 l mocniejszych trunków o zawartości alkoholu powyżej 18 proc.
– Po co
szkole takie morze alkoholu? I dlaczego kupuje się wódkę, gdy w sądach brakuje pieniędzy nawet na papier do drukarek – pisał czytelnik, prosząc o interwencję.
Po telefonie do krakowskiej siedziby KSSiP okazało się, że trunki nie są przeznaczone dla sędziów. To roczne zaopatrzenie baru i restauracji w nadzorowanym przez szkołę ośrodku szkoleniowym w podwarszawskiej miejscowości Dębe.
– Ośrodek jest ogólnodostępny, każdy może tu wynająć pokój lub zorganizować
szkolenie. Dzięki temu nie musimy do niego dopłacać. Oczywiście na terenie jest bar, gdzie właśnie serwowane są trunki – usłyszeliśmy w pionie logistyczno-finansowym KSSiP.
Jednak przedstawiciele KSSiP nie potrafili wytłumaczyć, jak to możliwe, że na terenie ośrodka sprzedawany jest mocny alkohol, skoro zabrania tego wprost ustawa o wychowaniu w trzeźwości. W artykule 14 zapisany jest zakaz
sprzedaży „napojów o zawartości alkoholu powyżej 18 proc”.
Wystarczy wyciąć „szkoleniowy”, aby wszystko było w porządku
– Przeanalizowaliśmy ten problem z radcami prawnymi. Nie ma wątpliwości, że ustawodawca zabrania ośrodkom szkoleniowym ich sprzedaży.
Już unieważniliśmy tę część przetargu – mówił nam zastępca dyrektora ds. ekonomiczno-finansowych KSSiP Marek Sękiewicz.
– Charakter naszej placówki zmusza nas do świecenia przykładem i nie zmienia tego to, że mamy ważną koncesję.
Zezwolenie, potocznie zwane koncesją, wydał w tym przypadku burmistrz gminy Serock. Podobnie jak on postępują niemal wszyscy burmistrzowie i prezydenci w Polsce. Wydając zezwolenia na sprzedaż mocnego alkoholu w ośrodkach szkoleniowych, łamią zapisy ustawy o wychowaniu w trzeźwości.
– Zapraszamy. Mamy duży wybór whisky, a także klub dla palaczy cygar – zachęcał nas do przyjazdu menedżer z podkrakowskiego, luksusowego ośrodka wypoczynkowo-szkoleniowego prowadzonego przez dużą sieć hotelarską.
Również ośrodek szkoleniowy Ministerstwa Finansów w lasach pod Otwockiem chwali się na swojej stronie internetowej: „Smaczne drinki i przekąski w połączeniu z dobrą muzyką gwarantują dobrą zabawę”.
– Szkolenia łączy się z imprezami integracyjnymi, na których mocny alkohol dominuje. Zakaz sprzedaży będzie mieć wpływ na spadek przychodów w tej branży – zaznacza Andrzej Szafrański, ekspert rynku hotelowego.
To bolesny cios dla sektora, gdyż ośrodki dobrze zarabiają na pragnieniu klientów – marże mają wysokie, nawet 20-, 30-proc. na każdej butelce. – Prócz spadku zysków ośrodkom grożą również wysokie kary finansowe, ustawa przewiduje sankcje do 500 tys.zł – mówi mecenas Marcin Dumała z kancelarii SD & Partners.
Przedstawiciele branży, z którymi rozmawialiśmy, nie mają wątpliwości: jeśli posłowie nie zmienią nieżyciowego prawa, będą je obchodzić. Tym bardziej że ustawa, która wprowadza te ograniczenia, pochodzi z 1982 r.
– W takiej sytuacji należy się spodziewać, że obiekty będą szybko zmieniać nazwy. Zamiast ośrodka szkoleniowego czy wypoczynkowego będzie tylko ośrodek – mówi Jacek Piasta, ekspert hotelowy.
Alkohol to dodatkowe zyski
Polska Izba Firm Szkoleniowych szacuje wartość polskiego rynku szkoleniowego na 4 mld zł. Biorąc pod uwagę, że średnio w skali roku 10 proc. Polaków podnosi swoje kwalifikacje zawodowe, sektor ten rozwijał się dotychczas w tempie dwucyfrowym.
To na tyle łakomy kąsek, że swoje ośrodki szkoleniowo-wypoczynkowe otwierały największe sieci hotelowe.
Oczywiście wszędzie serwowany jest alkohol, który przynosi dodatkowe zyski branży. Według ekspertów szkolenie „w oczywisty sposób” związane jest z imprezą integrancyjną.
Współpraca Patrycja Otto