Zadłużeni po świętach Polacy mogą mieć problemy z firmami egzekwującymi należności. Wierzyciele wymuszają od windykatorów agresywne metody dochodzenia zaległości. Przeszłość firmy windykacyjnej i stosowane przez nią metody egzekucji można łatwo sprawdzić.
Wiele polskich rodzin będzie musiało uporać się ze spłatą pożyczek zaciągniętych na świąteczne zakupy. Jak wynika z badań firmy doradczej Deloitte, pomimo kryzysu aż 61 proc. Polaków przeznaczyło na święta tyle co rok temu, a suma wydatków na przeciętną polską rodzinę wyniosła 1,5 tys. zł. Niestety, dla wielu Polaków wiązało się to z wzięciem pożyczki. A banki i inni wierzyciele, chcąc jak najszybciej odzyskać ratę zaległej należności, zlecają firmom windykacyjnym szybką i agresywną windykację.
– Metody postępowania firm windykacyjnych przekraczają nie tylko barierę dobrych obyczajów, ale i granice prawa – mówi Marcin Mamiński, partner zarządzający Mamiński & Wspólnicy.
Skutki mogą być niekiedy tragiczne: 45-letni mieszkaniec Pabianic otruł się spalinami własnego samochodu z powodu kilkudziesięciu tysięcy złotych długu. Przed śmiercią napisał świąteczne życzenia do windykatorów z dwóch banków, w których zaciągnął kredyty. W innym przypadku windykatorzy wysyłali do młodej kobiety groźnie brzmiące ostrzeżenia, odwiedzali ją w domu, usiłowali nękać ją telefonicznie. Wszystko, by odzyskać dług zaciągnięty u operatora firmy telekomunikacyjnej.
Takie działanie jest niezgodne z prawem.
– Windykator nie może stosować żadnych środków przymusu – jest to zastrzeżone do kompetencji sądów oraz komornika. Może nas jedynie prosić o uregulowanie zadłużenia, ale nie może tego wymusić – mówi Andrzej Springer, radca prawny, wspólnik Grynhoff Woźny Maliński.



Dług szybko rośnie

Jeśli klient jest nieuważny i nie doczyta warunków umowy, zwłaszcza tych dopisanych małym druczkiem, koszty pożyczonych pieniędzy mnożą się szybko. W parabankach w grę wchodzi rzeczywista stopa procentowa idąca w tysiące procent, i to bliżej tu 10 tys. niż jednego.
– Pożyczający 200 zł przez SMS musi oddać po 15 dniach 240 zł, z czego zgodnie z prawem 10 zł to 5-proc. prowizja, a 1,5 zł to odsetki przy oprocentowaniu na 20 proc. w skali roku. Wszystko zgodnie z ustawą antylichwiarską, ale trzeba jeszcze zapłacić dodatkowo 28,5 zł za ubezpieczenie na życie – ostrzega Halina Kochalska, analityk Gold Finance.
Efekt – rzeczywista stopa procentowa rzędu ponad 8 tys. proc. Niska kwota pożyczki nie oznacza także, że proporcjonalnie niskie są wszelkie kary czy prowizje. W razie spóźnienia pierwsze wezwanie do zapłaty kosztuje dodatkowo 25 zł, a każde kolejne 50 zł.

Kosztowne wizyty

W firmach, których agenci przychodzą do domu z pożyczką, a potem po raty, to nie odsetki ani nawet ubezpieczenia stanowią o ostatecznej sumie do zwrotu, lecz właśnie koszty wizyt domowych.
– Gdy klient pożyczy 1 tys. zł na 55 tygodniowych rat zwracanych przelewem, oddaje co siedem dni 24,20 zł. Zazwyczaj usłyszy jednak jakieś przeciwwskazania do takiego trybu spłaty i będzie odwiedzał go agent. A to oznacza już cotygodniowy wydatek 34 zł – mówi Halina Kochalska.
W efekcie klient oddaje 1870 zł w ciągu roku. To o ponad 500 zł więcej, niż gdyby oddawał przelewem. Taki koszt odpowiada oprocentowaniu przekraczającemu 130 proc. w skali roku, gdyby przyszło klientowi spłacać miesięczne raty od 1 tys. zł wziętego w banku.



Najpierw po dobroci

Uczciwi pożyczkodawcy posiadają wypracowane metody i procedury postępowania, zakładające w pierwszym rzędzie pomoc klientowi w spłacie zadłużenia.
– Formami pomocy udzielonej klientowi ze strony banku może być np. wydłużenie okresu spłaty, obniżenie oprocentowania, zawieszenie płatności rat itd. – mówi Marek Kłuciński, rzecznik prasowy PKO BP.
I tłumaczy, że w sytuacji dalszej zwłoki postępowanie banku uzależnione jest od postawy klienta, tzn. czy współpracuje on z bankiem, utrzymuje kontakt, dostarcza wymagane dokumenty, dokonuje jakichkolwiek płatności, czy też unika kontaktów lub wprowadza bank w błąd. W tym drugim przypadku wierzyciele decydują się na podjęcie bardziej restrykcyjnych działań. Jednym z nich jest skorzystanie z usług firm windykacyjnych. Często wymagana od takich firm szybka i zdecydowana windykacja wychodzi poza ramy prawa.

Winni są też wierzyciele

Za złą sytuację w sektorze windykacji winę ponoszą nie tylko windykatorzy. Nie bez winy są również zleceniodawcy takich usług, a więc np. banki.
– Z jednej strony oddają oni długi do obsługi firmie windykacyjnej. Biorą przede wszystkim pod uwagę cenę takiej usługi, a z drugiej, wymuszają mało efektywne praktyki windykacyjne – mówi Agnieszka Semrau-Jóźwiak z firmy windykacyjnej BEST.
W konsekwencji niektórzy windykatorzy nie zważają na ograniczenia ustawowe oraz branżowe, usiłując np. zmusić klientów do zapłaty kosztów niewynikających z umowy lub zwrotu długów, które uległy już przedawnieniu. Jeżeli banki oraz inni masowi dostawcy usług czy towarów w przetargu na obsługę wierzytelności zaczną uwzględniać etykę działania zleceniobiorcy, firmy niespełniające norm uczciwej windykacji znikną z polskiego rynku, nie znajdując klientów.



Warto sprawdzić firmę

Wierzyciel może w prosty sposób sprawdzić, czy firma windykacyjna postępuje z zachowaniem norm etycznych. Może on, w toku postępowania przetargowego, poprosić zleceniobiorcę o przedstawienie stosowanych przez niego procedur operacyjnych, schematów rozmów czy szablonów pism kierowanych do dłużników lub dowiedzieć się, czy dana firma windykacyjna była karana przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów za naganne praktyki. Wiele z nich respektuje prawa dłużników i działa z zachowaniem norm etycznych.
– Na firmę BEST nigdy dotąd nie zostały nałożone żadne kary, nie została założona żadna sprawa sądowa, choć jesteśmy jedną z najstarszych w Polsce firm z branży i obsługujemy setki tysięcy spraw rocznie – mówi Agnieszka Semrau-Jóźwiak.
Jednak spośród około 250 firm windykacyjnych w Polsce tylko nieliczne stosują uczciwą windykację polegającą na restrukturyzacji zadłużenia, czyli na odnalezieniu przyczyny, dla której dłużnik nie reguluje swoich zobowiązań w terminie, rozpoznaniu sytuacji trudnych i zaproponowaniu dłużnikom dogodnych form spłaty należności. Ciągle stosunkowo niewiele firm należy też do takich organizacji jak Konferencja Przedsiębiorstw Finansowych propagująca przestrzeganie Zasad Dobrych Praktyk.
240 zł trzeba oddać po 15 dniach, pożyczając 200 zł przez SMS w parabanku