Powierzenie nadzoru nad zajętą ruchomością profesjonalnej firmie nie zwalnia komornika od odpowiedzialności za szkody powstałe w trakcie jego sprawowania. Środowisko jest w szoku.
Liczba dokonanych zajęć ruchomości / Dziennik Gazeta Prawna
Precedensowy wyrok zapadł przed Sądem Okręgowym w Łodzi (sygn. akt III Ca328/17). Dotyczył komornika, który po zajęciu auta zdecydował się na odebranie dozoru dłużnikowi i powierzenie go firmie prowadzącej działalność gospodarczą m.in. w zakresie przechowywania i magazynowania przedmiotów. Gdy dłużnik doprowadził do uchylenia klauzuli wykonalności i nakaz zapłaty utracił moc, pojechał odebrać pojazd. Wówczas okazało się, że samochód, który w momencie zajęcia był sprawny, nie działa. Nie dość, że w ciągu pięciu miesięcy trwania dozoru ktoś przejechał nim ponad 2 tys. km, to jeszcze nie uzupełniając oleju, doprowadzono do zatarcia silnika. Właściciel auta pozwał więc komornika, domagając się pokrycia kosztów naprawy silnika. Sąd I instancji roszczenie oddalił, ale II instancja przyznała rację powodowi.
Zgodnie z art. 23 ustawy o komornikach sądowych i egzekucji (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 1277 ze zm.) komornik jest obowiązany do naprawienia szkody wyrządzonej przez niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie przy wykonywaniu czynności. Za szkody odpowiada solidarnie ze Skarbem Państwa. Jak podkreśla sąd odwoławczy, odpowiedzialność odszkodowawcza komornika przewidziana w art. 23 ust. 1 u.k.s.e. jest odpowiedzialnością deliktową za działanie niezgodne z prawem, bez względu na zawinienie. Przepis, zdaniem sądu, stanowi lex specialis wobec art. 429 k.c., z którego wynika, że nie ponosi winy w wyborze ten, kto „wykonanie czynności powierzył osobie, przedsiębiorstwu lub zakładowi, które w zakresie swej działalności zawodowej trudnią się wykonywaniem takich czynności”.
Nadzór nad dozorcą
„Można, a nawet trzeba oczekiwać od komornika, który odbiera dozór nad zajętą ruchomością dłużnikowi i przekazuje go podmiotowi trzeciemu, iż będzie sprawował stały, co nie oznacza codzienny, ale na tyle częsty i wnikliwy nadzór nad dozorcą, aby móc wykryć ewentualne nieprawidłowości (...) choćby w postaci nieuprawnionego używania rzeczy” – czytamy w uzasadnieniu wyroku SO w Łodzi. Sąd wskazał też, że w tym wypadku nie było podstaw do obierania dłużnikowi dozoru nad pojazdem i przekazywania go osobie trzeciej, ale ma to wtórne znaczenie dla przesądzenia o odpowiedzialności odszkodowawczej komornika.
Potwierdza to prof. Feliks Zedler z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Zasadność odebrania dozoru nie ma znaczenia. Dlatego bardzo dobrze, że ktoś wreszcie wydał takie orzeczenie. Przecież przymiotnik „profesjonalny” w tej chwili nie znaczy nic, bo są różne poziomy profesjonalizmu. Nie wystarczy, że firma jest wpisana do KRS czy CEIDG i w zakresie działalności ma też nadzór nad zajętymi pojazdami – wskazuje prof. Zedler. – Oczywiste jest, że komornik ponosi odpowiedzialność za wybór. Powinien wybrać taki podmiot, który gwarantuje prawidłowe sprawowanie dozoru. Mógłby uwolnić się tylko wtedy, gdy zrobił wszystko w celu ustalenia, czy tak jest w rzeczywistości – uważa prof. Zedler. – Komornik nie może po prostu skierować pojazdu na parking i zapomnieć o sprawie. Wynika to wprost z art. 860 k.p.c., który stanowi, że z ważnych przyczyn może on zwolnić dozorcę i ustanowić innego. Jeśli ustawodawca wprowadził takie rozwiązanie, to komornik powinien monitorować, czy nie pojawiają się powody dla zmiany dozorcy – dodaje prof. Zedler.
W tym przypadku zdaniem sądu niewystarczające było pojawianie się co 10 dni na parkingu asesora komorniczego, skoro pracownicy dozorcy byli uprzednio informowani o tym fakcie. Dla wykrycia nieprawidłowego przebiegu dozoru wystarczyłoby – wskazywał sąd – by komornik czy jego zastępca weryfikował stan licznika lub uruchomiał auto, sprawdzając, czy nie zapalają się kontrolki sygnalizujące awarię.
Wydumane obowiązki
Zdaniem Rafała Fronczka, prezesa Krajowej Rady Komorniczej, takie oczekiwania są absurdalne.
– Może jeszcze zobowiążemy asesora czy komornika, aby oprócz tego sprawdzał głębokość bieżnika albo grubość powłoki lakieru. Bo przecież licznik mógł być cofnięty, a auto uszkodzone i naprawione. Chyba trzeba by też cyklicznie sprawdzać, czy akumulator nie został podmieniony z lepszego na gorszy albo czy nie pojawiły się nowe plamy na tapicerce – irytuje się prezes KRK. – Tylko że w ten sposób sięgamy granicy absurdu. A co jeśli zajętą ruchomością nie jest pojazd, lecz maszyna o dużym stopniu skomplikowania? Jak wówczas komornik ma sprawdzać, czy była pod jego nieobecność używana czy nie? Czy komornik ma powoływać biegłego do każdego sprawdzenia? Mieszamy rzetelność zawodową z wydumanymi obowiązkami. Może od razu zapiszmy w ustawie, że komornik odpowiada za wszystko, a opłata egzekucyjna nie należy się za nic – dodaje wzburzony.
Jego zdaniem art. 860 k.p.c. nie obliguje komornika do stałego monitorowania miejsc, w których są przechowywane zajęte ruchomości, a jedynie do reakcji, gdy dłużnik, wierzyciel czy ktokolwiek inny poinformuje komornika o tym, że nadzór sprawowany jest niewłaściwie. – To, że asesor jeździł na parking co 10 dni, i tak jest działaniem ekstraordynaryjnym. Praktyka jest taka, że pojazd po zajęciu oddaje się na strzeżony parking i poucza właściciela o obowiązkach dozorcy. Przypominam, że art. 857 k.p.c. mówi o wyłączeniu odpowiedzialności dozorcy, kiedy dochowa należytej staranności. Jeżeli nie tylko jej nie dochowuje, ale wręcz zataja przed komornikiem, że używa danego pojazdu, to nie mam wątpliwości, że za szkodę odpowiada właśnie on – dodaje prezes Fronczek. Zastrzega, że komornik mógłby odpowiadać za wybór niewłaściwej firmy tylko, gdyby wcześniej miał zastrzeżenia do jej działania albo powszechnie wiadomo byłoby, że nie daje ona gwarancji sprawowania odpowiedniego dozoru.
Nie zgadza się z tym mec. Łukasz Sobiesiak, który reprezentował powoda w tej sprawie. – Jeśli ruchomość oddana pod dozór ulegnie uszkodzeniu, to naruszane są zarówno interesy dłużnika, jak i wierzyciela, dlatego wybór podmiotu ma kolosalne znaczenie. Jeśli komornik nie weryfikuje, czy dozorca ma odpowiednią wiedzę, doświadczenie, pracowników czy infrastrukturę, a do tego ruchomość jest oddana pod dozór w miejscu odległym od rewiru komornika o kilkadziesiąt kilometrów, jak miało to miejsce w przedmiotowej sprawie, to utrudnia sobie nadzór nad prawidłowym przebiegiem dozoru i zwiększa ryzyko odszkodowawcze – zauważa radca prawny. – Myślę, że w konsekwencji rozważanego orzeczenia komornicy będę zwracali większą uwagę na przebieg dozoru, a w szczególności na staranny dobór dozorcy – dodaje.
– Jeśli orzecznictwo pójdzie w tym kierunku, to należy się spodziewać raczej, że komornicy w ogóle nie będą zajmować ruchomości, bo będzie się to wiązało dla nich ze zbyt dużym ryzykiem – ripostuje Rafał Fronczek.