„W obecnie złożonym systemie prawnym, przy wciąż rosnącej liczbie aktów prawnych, trudno jest uniknąć w przepisach niespójności” – to kluczowy fragment odpowiedzi, której udzielił minister infrastruktury i budownictwa rzecznikowi praw obywatelskich. Doktor Adam Bodnar kilka tygodni temu zwrócił uwagę na wątpliwości dotyczące interpretacji niektórych zmian wprowadzonych do ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 1596).
Ministerstwo przyznaje, że „pewne rozwiązania przyjęte ostatecznie w powyższej ustawie zmieniającej mogą budzić wątpliwości interpretacyjne”. Broni się jednak, że przygotowany w resorcie projekt został wywrócony do góry nogami w Sejmie. Tak naprawdę z niespójności powinni się więc tłumaczyć posłowie. Mimo wszystko ministerstwo umieściło na swej stronie internetowej analizę, jak jego zdaniem należy rozumieć przepisy. Ostateczna ocena będzie jednak należała do sądów.
Najważniejsza wątpliwość dotyczy chwili powstania członkostwa w spółdzielni mieszkaniowej. Nowelizacja przesądziła, że osoby je nabywające nie składają deklaracji ani nie wnoszą wpisowego i udziałów. Wydaje się więc, że wszyscy spełniający warunki (czyli mający lokal w zasobach spółdzielczych) stali się członkami spółdzielni z mocy prawa w chwili wejścia w życie ustawy. Jej art. 32 jednak uzależnia chwilę powstania członkostwa w niektórych przypadkach od zawarcia umowy bądź prawomocnego rozstrzygnięcia sądu.
„Brak jednoznacznych reguł w tej kwestii doprowadzić może do chaosu prawnego i braku pewności co do tego, czy dana osoba jest, czy nie jest członkiem spółdzielni mieszkaniowej. Również zapisy dotyczące ustania członkostwa w spółdzielni, wykluczenia ze spółdzielni i wykreślenia z rejestru jej członków są niejasne, mnożą wątpliwości interpretacyjne oraz ingerują w zagwarantowaną przez Konstytucję wolność zrzeszania się” – uważa rzecznik praw obywatelskich.
Resort infrastruktury w swej analizie w zdecydowanej większości przypadków przyjmuje interpretację prolokatorską.