Przez wieki uważano, że dzieciństwo kończy się wtedy, kiedy człowiek jest zdolny do małżeństwa. Wiekiem ofiar przestępstw seksualnych zaczęto się przejmować dopiero w XIX w.
Terminem „paedophilia erotica” po raz pierwszy posłużył się wiedeński psychiatra Richard von Krafft-Ebing w artykule ogłoszonym w roku 1886. Pojęcie to włączył następnie do swej książki zatytułowanej „Psychopathia Sexualis”. Pedofilia znalazła się w rozdziale „Gwałt na jednostkach w wieku poniżej czternastego roku życia”. Wiek XIX dobiegał końca, ale prawdziwa praca nad stworzeniem definicji nowego przestępstwa miała się dopiero rozpocząć.
Pojęcie pedofilii von Krafft-Ebing zbudował ze złożenia dwóch greckich rzeczowników: „pais” (dziecko: w dopełniaczu – „paidos”) oraz „filia” (miłość). Starożytni prawnicy go nie znali, podobnie jak nie wiedzieli, czym jest gwałt oraz napastowanie seksualne. Ich moralność i wrażliwość seksualna diametralnie różniły się od tego, do czego przywykliśmy współcześnie. Prawo interesowało się relacjami seksualnymi z dziećmi wyłącznie wtedy, kiedy zagrożone były cześć i dobre imię przedstawicieli społecznej elity. Sodomizowanie młodego arystokraty mogło poważnie zagrozić jego przyszłej karierze politycznej lub wojskowej, a pozbawienie dziewictwa małej damy rujnowało jej szanse na rynku matrymonialnym. Biedotą i przedstawicielami społecznego marginesu nikt się nie przejmował.
Chrystianizacja Europy wyznaczyła nowe kanony moralności, co w pewnym stopniu przełożyło się na ochronę integralności seksualnej dzieci. Ponieważ seks mogli uprawiać tylko małżonkowie, pojawiła się potrzeba wskazania dolnej granicy wieku umożliwiającej zawarcie małżeństwa. Dekret Gracjana ustalił ją na 12 lat dla dziewcząt i 14 dla chłopców. Tymczasem w praktyce sądowej aż po schyłek XVIII wieku, jeżeli już doszło do procesu o przestępstwo na tle seksualnym, a pod uwagę jakimś cudem wzięto wiek ofiary, to czyniono to w drodze twórczej interpretacji ogólnych przepisów odnoszących się do napaści lub zranienia, a nie na podstawie odrębnych regulacji poświęconych czynom pedofilskim, gdyż takowych nie było. Ustawodawcy nie spieszyli się z wprowadzaniem zmian, skoro znakomita większość tych spraw i tak znajdowała finał nie przed sądem, lecz w konfesjonale.
Trudne początki w prawie
Na ziemiach polskich pod zaborami wprowadzane sukcesywnie w wieku XIX kodeksy karne objęły penalizacją obcowanie płciowe z nieletnimi. Rosyjski kodeks Tagancewa nałożył kary na sprawców czynów lubieżnych, których ofiarami stały się osoby poniżej 14. roku życia. Zgody małoletniego nie brano pod uwagę, domniemując brak w tym wieku właściwego rozeznania pozwalającego na swobodne rozrządzanie własnym ciałem. Karano również wykorzystanie stosunku zależności oraz użycie wobec dziecka siły fizycznej bądź psychicznej. Analogiczne rozwiązania – z granicą 14 lat – znalazły się w kodeksach karnych Rzeszy Niemieckiej oraz Austro-Węgier.
Po odzyskaniu niepodległości ambicją odrodzonego państwa było uwolnienie się od balastu obcego prawodawstwa i wytworzenie własnego systemu prawnego. Tego niełatwego zadania podjęła się Komisja Kodyfikacyjna, która już w roku 1922 przedstawiła projekt części ogólnej nowego kodeksu karnego. Nad częścią szczegółową deliberowano kolejne dziesięć lat. Kwestia określenia tzw. wieku przyzwolenia od początku wzbudzała kontrowersje.
*Autor jest dr hab. nauk prawnych, historykiem sztuki, kierownikiem Katedry Prawa Rzymskiego KUL
Treść całego artykułu przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.