Obecnie obowiązująca dyrektywa określa względem państw członkowskich jedynie pewne minimum zasad dotyczących handlu przez internet. A to oznacza, że zasady te różnią się w poszczególnych krajach, np. jeśli chodzi o termin zwrotu zakupionej w sieci rzeczy.
– Na podstawie starej dyrektywy mamy 7 dni na odstąpienie od umowy. Natomiast w Polsce klientom przysługuje 10 dni, a w Anglii i Finlandii – 14. To komplikuje życie zarówno od strony konsumentów, jak i od strony sprzedawców – mówi Agencji Informacyjnej Newseria Rafał Stępniewski, prezes zarządu RzetelnyRegulamin.pl.
Jego zdaniem właśnie jednolite zasady w tym zakresie będą najważniejszą zmianą, która czeka sprzedawców i klientów.
– Najpóźniej od 13 czerwca przyszłego roku będziemy mieli 14 dni na zwrot towaru bez podania przyczyny. Czyli jeżeli zakupię towar w e-sklepie i odbiorę paczkę, to będę miał 14 dni kalendarzowych na odstąpienie od umowy – wyjaśnia ekspert.
E-sprzedawcom przybędzie też obowiązków informacyjnych wobec kupujących, których niespełnienie może oznaczać dotkliwe kary dla przedsiębiorców.
– Jeżeli sklep nie poinformuje klienta o tym, że w przypadku chęci odstąpienia od umowy będzie musiał pokryć koszty zwrotu towaru do sklepu, to w takiej sytuacji to sklep będzie musiał taki koszt pokryć. To jeden z wielu nowych obowiązków informacyjnych, których niespełnienie będzie narażać sklep na straty – tłumaczy prezes Stępniewski.
Dyrektywa, oprócz wielu nowych obowiązków, nadaje sprzedawcom również dodatkowe prawa. Jedną ze zmian jest umożliwienie weryfikacji zwracanego towaru i wstrzymanie się z płatnością.
– Dzisiaj, jeżeli sprzedawca otrzymuje od klienta informację o odstąpieniu od umowy musi w ciągu 14 dni od tej daty zwrócić pieniądze klientowi, natomiast klient w ciągu 14 dni powinien dokonać zwrotu towaru. Nowa dyrektywa daje możliwość wstrzymania się ze zwrotem płatności w celu oceny, czy zwracany towar nie został uszkodzony, czy nie stracił swojej wartości – zaznacza.
Ocenia jednak, że ten zapis może powodować problemy w relacjach klientów i e-sprzedawców.
– Widzimy tutaj pewne zagrożenie związane z możliwą nadinterpretacją i wykorzystywaniem tych przepisów przez sprzedawców. Praktyka pokaże, jak to będzie wyglądało w rzeczywistości – podkreśla Stępniewski.
Nowe przepisy wprowadzają też definicję „treści cyfrowych” oraz regulują kwestie związane z dostarczaniem i odstępowaniem od umów sprzedaży tych treści. Dzięki nim w pewnych sytuacjach klient zyska prawo do zwrotu zakupionych plików elektronicznych (obecnie nie ma takiego prawa).
– Jeżeli sprzedawca nie poinformuje klienta o tym, że w momencie pobrania pliku straci uprawnienia do odstąpienia od umowy w ciągu 14 dni od momentu jej zawarcia, to klient będzie mógł zrezygnować z tego zakupu, nawet jeżeli skorzystał już z otrzymanego pliku cyfrowego – tłumaczy Rafał Stępniewski.
Dodaje, że to przedsiębiorca będzie musiał udowodnić, że dołożył wszelkich starań, by poinformować o tym klienta.