Wyrok ograniczenia wolności równie dobrze sąd może umorzyć, jak i nie zmieniać go wcale. To wina przepisów przejściowych kodeksu postępowania karnego.
Kary za jazdę rowerem w stanie nietrzeźwym / Dziennik Gazeta Prawna
Wyczekiwana zmiana kwalifikacji karnej jazdy rowerem w stanie nietrzeźwości z przestępstwa na wykroczenie spowodowała nie tylko pozytywne skutki. Wraz z wejściem w życie nowych przepisów trzeba było zmienić tysiące wyroków wobec osób skazanych w starym stanie prawnym. W przypadku liberalizacji przepisów jest to konieczne.
Choć nowe regulacje wprowadzone ustawą nowelizującą kodeks postępowania karnego (Dz.U. z 2013 r. poz. 1247) weszły w życie 9 listopada 2013 r., to wyroki zmieniane są nadal. Kłopot w tym, że nie zawsze wiadomo, jak to zrobić.

Nieprecyzyjne zmiany źródłem kłopotów

Zasady, na jakich zmienia się orzeczone kary za ten czyn po zmianie z przestępstwa na wykroczenie, regulują przepisy przejściowe. I tak jeśli ktoś został w starym stanie prawnym skazany na karę pozbawienia wolności, to po zmianie tego czynu na wykroczenie trzeba zamienić mu karę na karę aresztu (maksymalnie 30 dni). Jeśli przebywał w więzieniu dłużej niż te 30 dni, to znaczy, że trzeba go natychmiast zwolnić. Podobnie z grzywnami. Karę pieniężną przewidzianą w kodeksie karnym zamienia się na grzywnę z kodeksu wykroczeń. Jeśli miał zapłacić więcej niż 5 tys. zł, to karę zmniejsza się do tej wysokości, bo jest to maksymalna wysokość przewidziana w k.w.
Do tego momentu wszystko jest klarowne. Gorzej, gdy wcześniej wobec pijanego rowerzysty orzeczono karę ograniczenia wolności. Wówczas nie wiadomo, jak postąpić.

Błąd ustawodawcy i rozdarci sędziowie

– Wszystko przez ewidentny błąd w przepisach przejściowych. Ustawodawca napisał, że karę ograniczenia wolności zamienia się na karę odpowiedniego rodzaju. Tymczasem przepis w kodeksie wykroczeń, który sankcjonuje jazdę rowerem w stanie nietrzeźwości, w odróżnieniu od starej regulacji z kodeksu karnego nie przewiduje za to kary ograniczenia wolności. A skoro tak, to nie ma na co takiej kary zamienić – mówi Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Błąd ustawodawcy powoduje, że sędziowie są rozdarci. Część z nich w takich przypadkach umarza postępowanie wykonawcze.
– Powstaje bowiem pytanie, czy wolno wykonać karę ograniczenia wolności, jeśli obecnie obowiązujące przepisy nie przewidują tego rodzaju sankcji. To nie powinien być problem skazanego, że ustawodawca o nim zapomniał. Jednak niedobrze, gdy sprawca całkowicie uniknie kary z powodu błędu w legislacji. – wskazuje sędzia Strączyński.
Według niektórych skoro ustawodawca nie przewidział w przepisach przejściowych kary odpowiedniej rodzajowo, to kara ograniczenia wolności powinna być wykonywana nadal. Dlatego część sędziów nie zmienia takich wyroków wcale.
– Niestety w tym przypadku sprawdza się powiedzenie mojego zmarłego kolegi, że sąd to taka instytucja, której zadaniem jest zorientowanie się, o czym myślał ustawodawca, gdy nie myślał – obrazuje dylematy sędzia Strączyński.
W rezultacie np. dwie osoby skazane za ten sam czyn na taką samą karę (np. 6 miesięcy ograniczenia wolności) mogą być różnie traktowane. Jedna będzie miała umorzone postępowanie, a druga będzie musiała odbyć karę do końca.