Zakazując publikacji artykułu o tym, czy były kanclerz Gerhard Schröder pozbył się funkcji szefa rządu, by przejąć stanowisko oferowane przez Gazprom, niemieckie sądy naruszyły konwencję - uznał Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu w wyroku z 10 lipca 2014 r.

Orzeczenie podjęto w następstwie skargi złożonej przez firmę Axel Springer, wydawcę dziennika "Bild" przeciwko Niemcom.

W lipcu 2005 r. po przegranych przez partię SPD wyborach lokalnych i słabych wynikach sondażowych, jej szef i ówczesny kanclerz Gerhard Schröder dążył do rozpisania przyspieszonych wyborów. W tym celu doprowadził do głosowania o udzielenie wotum zaufania dla jego rządu, gdyż tylko na wypadek przegranej prezydent ma prawo rozwiązać Bundestag. Namawiając delegatów SPD do powstrzymania się od głosu, ostatecznie Schröder nie uzyskał wotum zaufania ze strony parlamentu. W efekcie prezydent zgodził się na rozpisanie przyspieszonych wyborów. Jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem stanowiska prezydenta niektórzy deputowani Partii Zielonych i SPD zapowiedzieli, że zaskarżą decyzję o przyspieszonych wyborach do Trybunału Konstytucyjnego, uważając, że głosowanie Bundestagu było groteskowe i świadczyło o ślepym podporządkowaniu woli kanclerza.

W grudniu 2005 r., dwa miesiące po wyborach wygranych przez koalicję CDU/CSU, pojawił się komunikat o powołaniu Schrödera na przewodniczącego rady nadzorczej niemiecko-rosyjskiego konsorcjum NEGP, które miało zajmować się budową gazociągu Nord-Stream. Porozumienie w tej sprawie zostało przypieczętowane w kwietniu 2005 r. m.in. w obecności Schrödera i Putina. Dziesięć dni przed wyborami obaj uczestniczyli także w spotkaniu, na którym podpisano kontakt na budowę gazociągu.

12 grudnia dziennik "Bild" opublikował na okładce artykuł zatytułowany "Co zyska na projekcie gazociągu? Schröder musi ujawnić, ile płacą mu Rosjanie". Jednoznacznie sugerował on, że decyzje Schrödera w sprawie umowy niemiecko-rosyjskiej przyniosły mu osobiste korzyści. Autorzy tekstu zastanawiali się, czy kanclerz zaaranżował przyspieszone wybory, aby pozbyć się funkcji szefa rządu i objąć stanowisko proponowane przez Gazprom. To podejrzenie potwierdził zresztą cytowany w artykule polityk FDP Carl-Ludwik Thiele.

W odpowiedzi Schröder zwrócił się do sądu z wnioskiem o zakaz publikacji fragmentów artykułu, które opisywały warunki i okoliczności poprzedzające jego nominację na szefa rady nadzorczej niemiecko-rosyjskiego konsorcjum. Sąd zgodził się z jego stanowiskiem i zakazał wydawcy "Bilda" rozpowszechniania spornych fragmentów tekstu. W uzasadnieniu decyzji wskazał, że choć Schröder nie był podejrzanym o popełnienie przestępstwa, artykuł wysuwał wobec niego poważne, obraźliwe podejrzenia. Zdaniem sądu, wprawdzie tekst dotyczył sprawy interesu publicznego, to zarzucił gazecie brak obiektywizmu, naruszenie równowagi oraz nieskonsultowanie się z byłym kanclerzem przed publikacją. Rozstrzygnięcie sądu I instancji podtrzymał sąd apelacyjny, a skarga konstytucyjna Axela Springera na orzeczenie została oddalona.

Powołując się na naruszenie art. 10 konwencji (wolność wyrażania opinii) wydawca zaskarżył decyzje niemieckich sądów do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. W uzasadnieniu wyroku sędziowie zauważyli, że kontrowersyjną wypowiedź Carla-Ludwika Thielego należy raczej traktować jako sąd wartościujący, a nie twierdzenie o faktach, które można by udowodnić. Co więcej, pytania, jakie pojawiły się w artykule, dotyczą spraw interesujących całe społeczeństwo, a ich autorzy nie oskarżyli Schrödera o popełnienie przestępstwa. Komunikat o wybraniu go na szefa rady nadzorczej konsorcjum był zaś szeroko komentowany w mediach i dyskutowany w Bundestagu.

Trybunał nie zgodził się z opinią niemieckich sądów, że artykuł "Bilda" powinien zawierać także stwierdzenia przychylne byłemu kanclerzowi, gdyż jako osoba publiczna miał on obowiązek bardziej tolerancyjnego podejścia do krytycznych publikacji prasowych, niż przeciętny obywatel. W sferze politycznej, podkreślił ETPC, wolność wyrażania opinii ma najwyższe znaczenie, dlatego karanie dziennikarzy za pomoc w rozpowszechnianiu wypowiedzi udzielonych przez inną osobę utrudniałoby udział mediów w dyskusji o sprawach publicznych. Zdaniem trybunału nie można wymagać od gazety, aby systematycznie weryfikowała wartość wszystkich komentarzy jednych polityków na temat drugich, zwłaszcza, jeśli padają one w kontekście debaty publicznej. Dziennikarz "Bilda" próbował zresztą trzykrotnie skontaktować się z rzecznikiem prasowym gabinetu Schrödera po ukazaniu się informacji o przyjęciu przez niego stanowiska w Gazpromie, ale nie otrzymał od niego odpowiedzi. Biorąc pod uwagę przebieg wydarzeń, ETPC doszedł do wniosku, że gazeta powinna opublikować komentarza Thielego dopiero po skonsultowaniu się z przedstawicielem rządu.

Sędziowie trybunału uznali, że "Bild" nie przekroczył granic swobody dziennikarskiej. Natomiast niemieckie sądy nie przedstawiły przekonującego uzasadnienia dla przyznania pierwszeństwa ochronie dobrego imienia byłego kanclerza wobec prawa skarżącego do wolności wypowiedzi oraz promowania jego wartości w sprawach ważnych z punktu widzenia interesu publicznego. Dlatego też, stwierdził ETPC, sądowy zakaz dalszej publikacji spornych fragmentów artykułu mógł mieć natomiast negatywny wpływ na wolność wyrażania opinii.

Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 10 lipca 2014 w sprawie Axel Springer AG (nr 2) przeciwko Niemcom (sygn. 48311/10)