Niektóre sądy karne głowią się dziś nad tym, w jakich składach powinny wydawać wyroki w postępowaniach rozpoczętych przed wejściem w życie reformy procedury karnej w 2015 r. Ich wątpliwości ostatecznie rozwieje Sąd Najwyższy.
Pytanie prawne dotyczące prawidłowego składu sędziowskiego postawił Sąd Apelacyjny w Katowicach, rozpoznając odwołanie od wyroku w sprawie o zadośćuczynienie za niesłuszne tymczasowe aresztowanie. Otóż sąd, który rozstrzygał ją w pierwszej instancji, wyznaczył termin rozprawy głównej jeszcze przed 1 lipca 2015 r., czyli przed początkiem obowiązywania radykalnych zmian w postępowaniu karnym. Miała się ona jednak odbyć już w nowej rzeczywistości procesowej.
Sąd powołał do składu orzekającego trzech zawodowych sędziów, opierając się na starych przepisach regulujących wydawanie wyroków w sprawach o odszkodowanie (art. 554 ust. 2 k.p.k., Dz.U. z 1997 r. nr 89, poz. 555). Ale wkrótce zmienił zdanie i zdecydował się wybrać nowy skład zgodnie z nowelizacją procedury karnej uchwaloną w 2013 r., a obowiązującą do 15 kwietnia 2016 r. W efekcie miejsca dwóch zawodowych sędziów w trzyosobowym składzie zajęli dwaj ławnicy.
Katowicki sąd apelacyjny miał wątpliwości, która z tych decyzji była słuszna, gdyż przepisy przejściowe ustawy wprowadzającej proces kontradyktoryjny nie są w tej kwestii precyzyjne. Mówią one o tym, że jeżeli na podstawie nowelizacji nastąpiła zmiana właściwości lub składu sądu, to do czasu zakończenia postępowania w danej instancji orzeka sąd dotychczas właściwy lub w dotychczasowym składzie (art. 30). I o ile dokładnie określono, do kiedy obowiązuje zawarta w tym przepisie reguła, o tyle nie jest do końca jasne, od kiedy. Czy chodzi o termin rozpoczęcia postępowania w danej instancji, czy też moment rozpoczęcia rozprawy głównej, a więc wywołanie sprawy? – Moim zdaniem liczy się data wpłynięcia akt sprawy do sądu danej instancji. W postępowaniu apelacyjnym kluczowy byłby z kolei moment przesłania odwołania do sądu II instancji – twierdzi karnista dr Andrzej Mucha. Przypomina, że rozpoznanie sprawy w danej instancji nie ogranicza się przecież do samego posiedzenia. – Po tym, gdy trafia ona do sądu, podejmowane są czynności formalne, takie jak wydanie zarządzenia o terminie rozprawy głównej i wyznaczenia składu orzekającego – zaznacza dr Mucha.
Ku podobnej interpretacji skłaniają się sędziowie. – Jeżeli wniosek został złożony przed 1 lipca 2015 r., a rozprawa rozpoczęła się już pod rządami nowych przepisów, to my normalnie wyznaczaliśmy skład trzyosobowy – przyznaje sędzia Marek Celej z Sądu Okręgowego w Warszawie.
Jego zdaniem, gdy z kolei sprawa wraca do ponownego rozpoznania, to sąd I instancji powinien odwołać się do przepisów obowiązujących w momencie uchylenia wyroku. – Jeśli sąd apelacyjny uchylił wyrok przed 15 kwietnia 2016 r., to w sądzie I instancji właściwy byłby skład jednoosobowy. Taki sam skład powinien zostać wyznaczony po tej dacie, kiedy weszła w życie nowelizacja marcowa (cofająca reformę – red.) – tłumaczy sędzia.
Na korzyść takiej interpretacji przemawiają też względy praktyczne. – Od chwili wpłynięcia sprawy do sądu do rozpoczęcia rozprawy głównej może upłynąć kilka miesięcy. I niewykluczone, że obrońcy będą próbować jak najbardziej wydłużyć ten okres. W międzyczasie ustawa może przecież zmienić się nieraz. Gdyby zatem decydował tu początek rozprawy, to wydane zarządzenia okazałyby się wadliwe – przekonuje dr Mucha. W jego opinii można tu zatem zastosować analogię z aktem oskarżenia: postępowanie sądowe formalnie rozpoczyna się wraz z jego wniesieniem, a nie z początkiem pierwszej rozprawy.