W artykule „Uchylenie nakazów i zakazów a sprawy o wykroczenia, czyli (czy) czeka nas fala uniewinnień” (DGP z 18 maja 2020 r.) M. Bielski, Ł. Duśko i M. Szurman stawiają tezę, że z powodu uchylenia antycovidowych ograniczeń w poruszaniu się lub kontaktach z innymi osobami doszło do uchylenia karalności już popełnionych w czasie epidemii wykroczeń. Ma o tym przesądzać zasada stosowania ustawy nowej obowiązującej w czasie orzekania, wyrażona w art. 2 par. 1 kodeksu wykroczeń. Uważamy, że teza ta nie jest trafna.
Po pierwsze, rozporządzenie ministra zdrowia z 24 marca 2020 r. (Dz.U. z 2020 r. poz. 522) wprost wskazywało, że obostrzenia dotyczące poruszania się wprowadzane są na okres od 25 marca do 11 kwietnia 2020 r. Następujące po nim rozporządzenie Rady Ministrów z 10 kwietnia 2020 r. (Dz.U. poz. 658) określało, że obostrzenia te będą obowiązywać do 19 kwietnia 2020 r. Bez wątpienia mieliśmy więc do czynienia z regulacją czasową. Nie jest to częsta sytuacja, gdy przepis ma z góry określony czas obowiązywania. Tak zwane ustawy czasowe lub epizodyczne są jednak znane w teorii i dogmatyce prawa karnego, szczególnie w kontekście zasad prawa intertemporalnego.
Po drugie, specyfika regulacji czasowej musi wywołać pytanie o sens zastosowania przez sąd ustawy obowiązującej w czasie orzekania lub innej ustawy najlżejszej dla sprawcy, obowiązującej między popełnieniem czynu a czasem orzekania o odpowiedzialności karnej. Rozstrzyganie kolizji stanów prawnych bazuje na generalnym założeniu, że trafne i sprawiedliwe orzeczenie powinno odpowiadać aktualnym preferencjom aksjologicznym, wyrażanym przez system prawny. Jednak z uwagi na powody wprowadzenia regulacji z góry limitowanych pod względem obowiązywania w czasie, np. tylko w stanie epidemii, jedynymi adekwatnymi i aktualnymi regulacjami, odzwierciedlającymi słuszne preferencje aksjologiczne ustawodawcy, są te obowiązujące w czasie popełnienia czynu. Dlatego w przypadku ustaw czasowych zasada określona w art. 2 par. 1 k.w. nie ma zastosowania.
Po trzecie, mechaniczne trzymanie się ustawy nowej w sytuacjach wywołanych regulacjami czasowymi pozbawiałoby restrykcje epidemiczne siły oddziaływania ogólnoprewencyjnego, skoro z założenia wszystkich naruszeń prawa nie dałoby się w przyszłości wyegzekwować (lex imperfecta). Skłaniałoby to sprawców do odwlekania i przeciągania w czasie procedury zmierzającej do wymierzenia kary, w nadziei na zniesienie restrykcji. A przecież nie taki jest sens regulacji czasowych.
Po czwarte, to właśnie regulacja czasowa najlepiej określa właściwy sposób postępowania z dobrem prawnym w szczególnych okolicznościach, z powodu których uchwalono tego typu przepisy. W czasie epidemii sposób ochrony życia i zdrowia obywateli najlepiej odzwierciedla ta właśnie regulacja okresowa, gwarantująca właściwy poziom ochrony dóbr prawnych w nadzwyczajnych okolicznościach, które kiedyś przeminą. Znoszenie restrykcji po epidemii jest merytorycznie prawidłowe i wynika ze zmiany stanu faktycznego, ale nie oznacza, że państwo zrezygnowało z ochrony cennego dobra prawnego.
Po piąte, uchylenie określonych przepisów po epidemii nie usprawiedliwia czynów popełnianych podczas pandemii. Późniejszy, łagodniejszy stan prawny nie zmienia merytorycznej oceny takiego zachowania, lecz odzwierciedla po prostu inną sytuację faktyczną. Niczego nie zmienia w tym zakresie wprowadzenie lub brak stosownego przepisu intertemporalnego, gdyż opisane konsekwencje wynikają z samej specyfiki ustawy periodycznej.
Reasumując, jeśli czas obowiązywania określonej regulacji jest założony z góry, to reakcja karna nie powinna być zdeterminowana zasadą wyboru ustawy nowej. Dlatego też sprawy, które w postępowaniu mandatowym zakończyły się skierowaniem wniosku do sądu, powinny zostać rozpoznane. Zupełnie inną kwestią jest natomiast słuszne oczekiwanie od sądu, by odmówił zastosowania przepisów karnych związanych z przynajmniej niektórymi restrykcjami stanu epidemii, z powodu ich sprzeczności z konstytucją, m.in. w aspekcie zasady określoności zakazu, wprowadzenia restrykcji wbrew delegacji ustawowej czy braku ogłoszenia stanu nadzwyczajnego. Sprawcy ci bowiem nie popełniali w ogóle czynu zabronionego.