Ministerstwo Sprawiedliwości nadal upiera się przy stanowisku, że w sprawie przenoszenia sędziów na inne miejsce służbowe nie musi się nikomu tłumaczyć. Z błędu próbują je wyprowadzić sądy administracyjne.
ikona lupy />
Sąd o relacji między sędzią a szefem resortu / Dziennik Gazeta Prawna
Pracownik Ministerstwa Sprawiedliwości, który rozpoznawał pierwotny wniosek o przeniesienie sędziego na inne miejsce służbowe, nie może rozpoznawać kolejnego, skierowanego przez tego samego sędziego: o ponowne rozpoznanie sprawy. Jeśli taka sytuacja ma miejsce, w oczywisty sposób dochodzi do naruszenia przepisów kodeksu postępowania administracyjnego. To sedno wyroku, który zapadł w piątek przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Warszawie.
Orzeczenie jest wynikiem skargi złożonej przez sędziego Grzegorza Barnaka. Od 5 lat z powodów osobistych próbuje się on przenieść z sądu rejonowego w Wieliczce do sądu rejonowego w Rzeszowie bądź któregoś z 8 innych, położonych bliżej jego rodzinnego miasta. Jak dotąd nie zyskał jednak ministerialnej zgody.
– Po spotkaniu się z kilkukrotnymi odmowami ze strony resortu zdecydowałem się złożyć skargę do sądu – wskazuje sędzia Barnak.

Nowa droga

To już kolejny raz, kiedy sąd administracyjny pochyla się nad ministerialnymi odmowami w sprawie przeniesienia sędziego. Na początku tego roku przed warszawskim WSA zapadł precedensowy wyrok w sprawie sędziego Janusza Pelczarskiego, któremu resort odmówił prawa do ponownego rozpoznania sprawy o zmianę miejsca pełnienia służby, argumentując, że ministerialne rozstrzygnięcie nie jest decyzją administracyjną. Nie podlega więc trybowi odwoławczemu.
Wtedy to WSA poddał ten pogląd weryfikacji. Uznał, że argumentacja resortu jest błędna, a rozstrzygnięcie w przedmiocie przeniesienia sędziego ma zdecydowanie charakter decyzji administracyjnej – zawiera bowiem m.in. wszelkie niezbędne jej elementy (patrz: ramka).
– W moim przypadku minister sprawiedliwości nie wydał już jednak postanowienia o niedopuszczalności wniosku o ponowne rozpoznanie sprawy, tylko doręczył pismo, w którym lakonicznie poinformował, iż nie uwzględnił mojego wniosku o jej ponowne rozpoznanie – podnosi Grzegorz Barnak.
Rozstrzygnięcie to było podstawą skargi do sądu. Sędzia zarzucił ministerstwu m.in. naruszenie procedury administracyjnej poprzez odstąpienie od wyjaśnienia wszelkich okoliczności mających na celu dokładne wyjaśnienie stanu faktycznego, w tym jego sytuacji rodzinnej, życiowej i mieszkaniowej i jej wpływu na ograniczenie lub uniemożliwienie sprawowania jurysdykcji na danym obszarze. Zarzucił także niezapewnienie mu czynnego udziału w postępowaniu, a tym samym arbitralne podjęcie decyzji o nieuwzględnieniu wniosku, wreszcie niewskazanie podstawy prawnej rozstrzygnięcia i odstąpienie od sporządzenia obligatoryjnego uzasadnienia faktycznego i prawnego.

Stosujemy kodeks

Jak łatwo się domyśleć, i w tej sprawie sąd administracyjny konsekwentnie podkreślił, że decyzje ministra o odmowie przeniesienia sędziego są decyzjami administracyjnym. Tym samym podlegają kontroli i nie można ich uznawać – jak to podnosił resort w odpowiedzi na skargę – za „swoiste akty władcze, właściwe procedurom obowiązującym wewnątrz władzy sądowniczej, kształtującym zakres terytorialny tej władzy”.
W merytorycznym rozpoznaniu sprawy przeszkodził jednak składowi orzeczniczemu, któremu przewodniczyła sędzia Iwona Dąbrowska, błąd resortu.
– Po przejrzeniu akt sprawy zauważyłem, że zarówno pierwsze rozstrzygnięcie w sprawie przeniesienia, jak i o ponowne jej rozpoznanie rozpatrzyła ta sama osoba w Ministerstwie Sprawiedliwości– podnosił podczas rozprawy sędzia Barnak.
To zaś spowodowało konieczność uchylenia drugiej decyzji.
– Niewątpliwie jedno i drugie pismo (dot. odmowy przeniesienia – red.) zawiera elementy decyzji. Oba zostały też podpisane przez tę samą osobę, i nie był nią minister sprawiedliwości. Biorąc pod uwagę bogate orzecznictwo, ale przede wszystkim art. 24 ust. 1 pkt. 5 kodeksu postępowania administracyjnego, istnieje więc podstawa do uchylenia drugiej decyzji – wyjaśniała sędzia sprawozdawca.
Dodała, że ministerstwo, sięgając po argument, że decyzji o nieuwzględnieniu wniosku o przeniesienie sędziego nie można zakwalifikować jako decyzji administracyjnej, wykazało się niekonsekwencją. Z jednej strony wskazywało bowiem, że decyzja w tym zakresie byłaby ingerencją w wykonywanie jurysdykcji przez sędziego, a z drugiej podnosiło, że jest ona jego władczym aktem.
– Taka argumentacja jest nie tylko niekonsekwentna, ale nawet nielogiczna – przyznaje skarżący sędzia.
Domyśla się jednak, że to nie koniec jego potyczek z resortem.
– Liczę się z tym, że ministerstwo skorzysta z przysługującej mu drogi odwoławczej i złoży skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego – dodaje.
Na taki bieg rzeczy wskazuje stanowisko resortu, zawarte chociażby w odpowiedzi na skargę. Podnosi się w niej m.in. to, że „instytucja przeniesienia na inne miejsce służbowe nie została wprowadzona do porządku prawnego z uwagi na interes osobisty sędziego, lecz ze względu na potrzebę zagwarantowania prawidłowego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, stworzenia w sądownictwie ładu organizacyjnego oraz zapewnienie ministrowi sprawiedliwości możliwości szybkiej i elastycznej reakcji na potrzeby kadrowe”. Sędzia zaś „ubiegając się o powołanie na stanowisko, powinien posiadać wiedzę o ograniczeniach, jakie niesie za sobą służba sędziowska”.
– Niedawno został powołany pełnomocnik ministra sprawiedliwości do spraw konstytucyjnych praw rodziny. Zastanawiam się, czy nie zwrócić się do niego o to, by zbadał, czy aby decyzje ministra odmawiające uwzględnienia wniosków o przeniesienie nie naruszają konstytucyjnych praw rodziny, z którą od pięciu lat mam ograniczony kontakt – puentuje sędzia Barnak.

Instytucja przeniesienia sędziego nie może służyć osobistemu interesowi

ORZECZNICTWO
Wyrok WSA w Warszawie, sygn. akt II SA/Wa 813/13.