Porady przez internet są tanie i niemal na wyciągnięcie ręki. Tylko czy można im ufać? I jaka jest gwarancja, że rzeczywiście udzielają ich prawnicy?
Piotr Czachorowski, radca prawny / Dziennik Gazeta Prawna
Bartosz Grohman, adwokat / Dziennik Gazeta Prawna
Dr Michał Araszkiewicz, adiunkt w Katedrze Teorii Prawa UJ, radca prawny / Dziennik Gazeta Prawna
Naczelna Rada Adwokacka chce uporządkować internet i usunąć z niego wpisy, które można uznać za reklamę. Przy tej okazji wielu profesjonalnych pełnomocników się zastanawia, czy kanonów etyki zawodowej nie narusza udzielanie porad w sieci. Wyspecjalizowane w takiej działalności kancelarie i serwisy przyciągają klientów, obiecując niższe stawki od tych pobieranych „w realu”, dostępność przez całą dobę i szybkie wsparcie wysoko wykwalifikowanych ekspertów w poszczególnych dziedzinach prawa. Problem w tym, że nie ma możliwości weryfikacji tych deklaracji ani rzeczywistych uprawnień zawodowych osób, które opracowują odpowiedzi na pytania zadane za pomocą komputera. Trudno też oszacować skalę błędów popełnianych przez internetowych doradców. Pewne jest za to, że w razie kłopotów ludzie, którzy skorzystali z takiej formy pomocy prawnej, są zdani tylko na siebie i nie mają możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności pseudospecjalistów. Strony oferujące doradztwo prawne online równie często bowiem znikają, jak powstają, przy tym na porządku dziennym są opinie niepodpisane przez żadną konkretną osobę.
Z drugiej strony atmosfera podejrzliwości i brak jasnych reguł psują opinię prawnikom, którzy pracują w tradycyjnych kancelariach, a doradztwo online traktują jako uzupełnienie swojej podstawowej działalności i jednocześnie próbę zmierzenia się z wyzwaniami współczesności.
Nie po raz pierwszy okazuje się więc, że obowiązujące zasady i przyjęte rozwiązania nie nadążają za życiem i postępem technologicznym.

Wiele portali udzielających szybkich i tanich porad nie podaje nazwiska osoby sporządzającej odpowiedź na zadane pytanie. Sprawdza się zatem popularna opinia, że w przypadku internetu nie wiadomo, kto siedzi po drugiej stronie

Wobec postępującego rozwoju rynku usług internetowych nie wydaje się możliwe wyłączenie usług prawnych z tego nurtu. Moim zdaniem ta dziedzina będzie jednak jedną z najdłużej opierających się całkowitemu wkroczeniu w sferę sieci.
Już dziś można za pomocą prostych narzędzi wyszukiwania odnaleźć wiele kancelarii i portali internetowych oferujących szeroki zakres usług prawnych świadczonych online. Drogą elektroniczną można uzyskać prostą odpowiedź na zadane pytanie prawne, zlecić sporządzenie bardziej rozbudowanej opinii prawnej, przygotowanie wzoru pisma procesowego lub umowy, a nawet gotowego spersonalizowanego dokumentu.
Bez wątpienia klientów przyciągają niskie ceny takich usług w porównaniu do cenników tradycyjnych kancelarii. Poradę prawną można zakupić już za ok. 30 zł. Jest to kwota wielokrotnie niższa niż podstawowa stawka wynagrodzenia za pracę prawnika w tradycyjnej kancelarii. Klientów do internetowych portali prawniczych i e-kancelarii przyciąga także tempo ich pracy. Oferuje się często odpowiedź na zadane pytanie w ciągu 48 godzin od jego przesłania. Moim zdaniem taka niższa cena odpowiada niższej wartości świadczonej usługi. Podobnie krótki czas udzielenia odpowiedzi świadczy o mniejszym zakresie pracy poświęcanej przez prawnika.
Tradycyjnie, w celu uzyskania kompleksowej odpowiedzi na zagadnienie prawne, klient umawia się na spotkanie, w którym niejednokrotnie uczestniczy więcej niż jeden prawnik. Podczas spotkania klient może dokładnie wyjaśnić swoje zagadnienie, pokazać dokumenty źródłowe, odpowiedzieć na dodatkowe pytania prawnika. Przedstawione informacje i dokumenty są dogłębnie analizowane w świetle obowiązującego prawa. Rzetelne przeprowadzenie analizy prawnej i udzielenie pełnej odpowiedzi wymaga jednak czasu i związanych z tym nakładów. Należy mieć więc na uwadze, że oferta przygotowania porady prawnej za kilkadziesiąt złotych, w ciągu 48 godzin od zadania pytania, w większości zagadnień będzie nierealna. W zależności od rzetelności wybranego portalu lub kancelarii internetowej, dla klienta może to oznaczać, że uzyska jedynie powierzchowną i niepełną informację, sporządzoną pobieżnie. W bardziej rzetelnych kancelariach internetowych, w przypadku skomplikowanego zagadnienia, klientowi oferuje się sporządzenie bardziej rozbudowanego opracowania prawnego. Wówczas jednak klient nie korzysta już z tak atrakcyjnej ceny. Na swoją odpowiedź musi też zwykle poczekać dłużej.
W ten sposób poruszamy kolejny istotny problem, mianowicie rzetelność usług świadczonych online. Bez wątpienia nieuprawnione byłoby stosowanie uogólnień i zarzucenie nierzetelności wszystkim podmiotom świadczącym usługi prawne online. Niejednokrotnie takie usługi stanowią jedną z gałęzi działalności tradycyjnych kancelarii. W takich przypadkach można oczekiwać, że świadczone są przez kadrę kancelarii posiadającą odpowiednie kwalifikacje, choć odpowiedzi na drobniejsze pytania są prawdopodobnie powierzane do opracowania pracownikom z mniejszym doświadczeniem. Zwracam uwagę, że standardem świadczenia usług prawnych, bez względu na drogę kontaktu z klientem, jest, aby prawnik odpowiedzialny za merytoryczną treść opracowania (autor lub osoba nadzorująca i ostatecznie akceptująca pracę) podpisywał pismo swoim nazwiskiem oraz stanowiskiem. W ten sposób bierze osobistą odpowiedzialność za udzieloną poradę. W przypadku wykwalifikowanych radców prawnych i adwokatów czy doradców podatkowych możliwe jest nawet pociągnięcie autora porady do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Przede wszystkim jednak prawnik odpowiada swoją renomą za jakość świadczonej usługi. W konsekwencji prawnik, który własnym nazwiskiem podpisuje poradę, dba o jej rzetelność. Spodziewam się więc, że niewiele z porad udzielanych w 48 godzin i za 30 zł będzie podpisywana przez doświadczonych prawników. Wiele portali udzielających szybkich i tanich porad nie podaje nazwiska osoby sporządzającej odpowiedź na zadane pytanie. Także w tym zakresie adekwatna więc będzie popularna opinia, że w przypadku internetu nie wiadomo, kto siedzi po drugiej stronie. W sieci można zauważyć, że praktyką portali jest wyliczenie współpracujących z nimi prawników. W przypadku poszczególnych odpowiedzi nie jest jednak określone, kto za nie odpowiada. Klient, który oczekuje porady doświadczonego specjalisty, może faktycznie uzyskiwać odpowiedź od studenta lub nawet osoby nieposiadającej jakiegokolwiek wykształcenia prawniczego.
Jako osoba z wieloletnim doświadczeniem świadczenia pomocy prawnej w tradycyjny sposób muszę poruszyć także kwestię specyfiki osobistego kontaktu z klientem. Jedynie pozornie wydaje się to problem pozaprawniczy. W mojej ocenie, jako praktyka, możliwość oceny osobowości klienta jest nieocenioną pomocą w pracy. Prawnik, który ma okazję spotkać klienta osobiście, będzie w pełnym zakresie brał pod uwagę jego najlepszy interes, z uwzględnieniem także specyficznych cech jego osobowości. W każdej sprawie istnieje bowiem zwykle więcej niż jedna możliwa droga postępowania. Niejednokrotnie decyzja o skierowaniu sprawy na drogę postępowania sądowego zapada z uwzględnieniem odporności klienta na stres wiążący się z długoletnim sporem. Nie każde pieniądze będą warte narażania zdrowia i dobrostanu psychicznego. Taka ocena nie może zostać dokonana na podstawie kontaktu poprzez e-mail. Dla doświadczonego w pracy z ludźmi prawnika kontakt osobisty będzie pomocny także w ocenie prawdomówności klienta.
Doświadczenia moich współpracowników w zakresie udzielania porad prawnych poprzez e-mail (darmowe poradnictwo w organizacjach pozarządowych) pokazują, że także dla prawnika taka forma świadczenia pomocy może wiązać się z pewnymi niebezpieczeństwami. Zdarzają się bowiem sytuacje, gdzie klient, korzystając ze swojej anonimowości, przedstawia prawnikowi nieprawdziwy stan faktyczny i w ten sposób uzyskuje pomocne informacje wbrew woli prawnika udzielającego porady. Także w przypadku komercyjnie świadczonych usług prawnik nie zawsze będzie miał kontrolę nad sposobem, w jaki klient wykorzysta uzyskaną informację. W świetle obowiązującego radcę prawnego kodeksu etyki, należy zauważyć, że udzielając porady prawnej bez pełnej informacji o stanie faktycznym (np. o drugiej stronie postępowania), prawnik może narazić się na zarzut działania w sytuacji konfliktu interesów, gdy udzieli porady prawnej wykorzystanej przeciwko podmiotowi reprezentowanemu np. w tradycyjnej formie. Skutkiem może być nawet postępowanie dyscyplinarne i odpowiedzialność cywilna.
Podsumowując zagadnienie udzielania porad prawnych przez internet, chciałbym podkreślić, że nie należy moim zdaniem potępiać tej działalności, jako całości.
W wielu przypadkach klient zadaje nieskomplikowane pytanie, na które możliwa jest odpowiedź polegająca na prostym omówieniu obowiązujących przepisów, lub też zleca przygotowanie standardowego wzoru umowy, gdzie nie pojawiają się żadne wątpliwości co do interesu stron. Wówczas pod względem szybkości i ceny z pewnością może on skorzystać na usłudze online. Istotne jest jednak, aby taki klient miał świadomość, za co płaci i jakie wiążą się z tym ryzyka.
Istota poradnictwa w stacjonarnej kancelarii polega na tym, że do adwokata przychodzi klient i przedstawia swój problem, wywiązuje się rozmowa, czego skutkiem są dodatkowe pytania np. o dowody czy prośba o doprecyzowanie przedstawionych wcześniej faktów. Dopiero wtedy adwokat jest w stanie dojść do sedna sprawy i dokonać pogłębionej analizy. Najczęściej na jaw wychodzą też nowe okoliczności.
Takich rozmów nie da się prowadzić online. Istota poradnictwa internetowego polega na tym, że klient opisuje sprawę, najczęściej pokrótce, i na podstawie takiego opisu prawnik odpowiada. Istnieje obawa, że klient nie dołączy do e-maila właściwych dokumentów lub, co gorsza, źle zdiagnozuje problem, co udaremnia udzielenie właściwej porady. W sieci nie ma możliwości wyjaśnienia wątpliwości, które nasuwają się klientowi podczas składania pytania z opisem sprawy. Adwokat musiałby siedzieć na czacie i e-mailowo z nim korespondować. Trwałoby to dłużej niż normalne spotkanie w kancelarii.
Uważam, że poradnictwo w sieci sprowadza się do odpowiedzi tylko na proste pytania, np. o długość terminu do wniesienia środka zaskarżenia lub o wysokość opłat. Ale przecież to są informacje ogólnodostępne! Porady takie nie wymagają także zachowania tajemnicy czy dyskrecji. Gdy klient w opisie sprawy opisuje elementy stanu faktycznego, to moim zdaniem wyjaśnienie przekracza zakres porady internetowej. Poradnictwo w sprawach bardziej skomplikowanych łączy się z ryzykiem zarówno dla prawnika, jak i jego klienta. Kiedyś może się okazać, że porada nie dotyczyła sedna problemu, ponieważ internauta o pewnych istotnych faktach nie wspomniał. Warto też zastanowić się nad tym, czy adwokat odpowiada za udzielenie niewłaściwej porady prawnej, skoro to z winy klienta nie poznał całego stanu faktycznego.
Kolejną istotną kwestią jest zapewnienie dyskrecji klientowi. Rozmowa w kancelarii to gwarantuje, internet – nie. Do zamieszczonych w sieci plików można przecież w łatwy sposób się włamać. Poszukujący porady prawnej musi liczyć się z tym, że osoby nieuprawnione mogą dowiedzieć się o jego problemach. A przecież tak często udzielane przez nas porady dotyczą spraw rodzinnych, kryminalnych i obyczajowych.

Anna Agustyniak, adwokat udzielająca porad m.in. przez internet

Udzielanie porad prawnych w sieci mają w swojej ofercie niektóre kancelarie stacjonarne oraz wyspecjalizowane w takiej działalności serwisy internetowe. Te ostatnie skupiają się na takiej formie świadczenia usług, z kolei kancelarie stacjonarne najczęściej działalność internetową traktują jako dodatkową – zawsze jednak usługi online świadczą radcowie prawni, adwokaci oraz inni wykwalifikowani prawnicy.
Klient najczęściej nie ma możliwości sprawdzenia, kto faktycznie udzielił odpowiedzi na jego pytanie, dlatego zanim skorzysta z usługi, powinien bardzo starannie wybrać serwis, a przede wszystkim starać się sprawdzić kwalifikacje zawodowe osoby, która przygotuje poradę. Najbezpieczniej jest korzystać z serwisów, które na swojej witrynie podają wszystkie najbardziej istotne dane o ludziach, którzy opracowują odpowiedzi na listy internautów. W korporacjach radcowskich i adwokackich zawsze można sprawdzić, czy konkretna osoba ma rzeczywiście takie uprawnienia zawodowe, jakie przypisuje sobie, oferując świadczenie usług online.
Aby dobrze wybrać, przed skorzystaniem z oferty warto zapoznać się z regulaminem, jaki obowiązuje w konkretnej kancelarii internetowej. Przede wszystkim określa on zasady świadczenia pomocy prawnej, a także warunki zawarcia umowy. Najczęściej kancelarie zastrzegają sobie także możliwość odmówienia udzielenia porady, gdyby prowadziło to do naruszenia przepisów.
Nie zawsze opłaca się skorzystać z najtańszej oferty, ponieważ taki serwis najczęściej nie informuje o tym, kto faktycznie radzi: student prawa czy prawnik z wieloletnim doświadczeniem. Tym bardziej że wyczerpująca i kompletna porada prawna nie może opierać się wyłącznie na konkretnym przepisie, ale przy opracowaniu jej powinno być też uwzględnione orzecznictwo Sądu Najwyższego, sądów apelacyjnych, a nawet poglądy doktryny. Opłata zależy przede wszystkim od tego, jak bardzo sprawa jest skomplikowana oraz ile czasu prawnik poświęci na opracowanie odpowiedzi. Często zachodzi konieczność skontaktowania się z klientem, np. telefonicznie lub przez internet, po to, aby uzyskać od niego dodatkowe informacje potrzebne do udzielenia porady. Prawnik zawsze opiera się na informacjach udzielonych przez klienta i dlatego podanie niepełnych czy nieścisłych danych może prowadzić do uzyskania porady nieadekwatnej do sytuacji faktycznej. Podobnie rzecz ma się zresztą w przypadku porad udzielanych bezpośrednio w kancelarii. W takim jednak wypadku prawnik nie może ponosić odpowiedzialności za to, że klient przekazał mu jedynie część informacji istotnych z punktu widzenia porady, która ma być udzielona. Prawnicze usługi w sieci mają też sporo zalet, których brak kancelariom tradycyjnym. Są przede wszystkim tańsze i możliwe do uzyskania znacznie szybciej. Poradę klient otrzymuje w najszybszym możliwym terminie bez potrzeby wcześniejszego umawiania się. W dodatku istnieje możliwość kontaktu z prawnikiem i przedstawienia mu swojego problemu za pośrednictwem internetu przez całą dobę, zaś kancelarie stacjonarne czynne są jedynie w określonych godzinach w konkretne dni. Dodatkowym plusem jest to, że tego rodzaju usługi są dostępne również dla osób z małych miejscowości, w których bezpośredni kontakt z prawnikiem byłby utrudniony (np. wymagałby wyprawy do sąsiedniego miasta) czy osób znajdujących się za granicą. Powszechna dostępność internetu powoduje zaś, że osoby takie mogą uzyskać pomoc prawną bez konieczności ruszania się z domu. Niestety, nie wszystkie sprawy kwalifikują się do tego, aby być przedmiotem tego typu porady, m.in. te o bardzo skomplikowanym stanie faktycznym, ciągnące się latami i wędrujące po sądach z instancji do instancji.
Truizmem jest stwierdzenie, że w ciągu ostatnich dziesięcioleci nowe technologie zrewolucjonizowały formy świadczenia usług prawnych. Nie sposób obecnie wyobrazić sobie wykonywania zawodu prawnika bez wsparcia profesjonalnego systemu informacji prawnej. Internet stał się podstawowym źródłem wiadomości w zakresie wszelkich spraw życia codziennego, tam więc również obywatele poszukują informacji o prawie, przeglądając strony internetowe, dyskutując na forach czy w serwisach społecznościowych.
Trzeba pamiętać, że zaawansowane technologie IT to często znakomite narzędzia, ale tylko narzędzia: mogą być zatem zastosowane mniej lub bardziej wprawnie, z lepszym lub gorszym skutkiem. Stwarzają one jednak nowe możliwości, jeśli chodzi o sposoby prezentacji wiadomości o prawie, a także skłaniają do zastanowienia się nad następującymi pytaniami: Jakie są podstawowe elementy wiedzy o prawie? Czy wiadomości o prawie powinny być prezentowane w sposób wyłącznie tekstowy? Jak efektywnie wyszukiwać wartościową informację prawną? Gdzie kończą się możliwości zautomatyzowanego poznawania prawa, czyli od którego momentu niezbędne staje się wsparcie profesjonalisty?
Powyższe pytania są ważne i trudne, ale niezależnie od udzielonych na nie odpowiedzi można postawić tezę, że posługiwanie się nowymi technologiami informacyjnymi w zakresie prezentowania informacji prawnej, przynajmniej tej najbardziej podstawowej, może mieć charakter dobroczynny i pozytywnie oddziaływać na świadomość prawną społeczeństwa. Dlatego też nie dziwi, że tak wiele uwagi poświęca się stosowaniu nowych technologii w systemie nieodpłatnej pomocy prawnej w Stanach Zjednoczonych. Instytucja zarządzająca tym systemem (Legal Services Corporation) utworzyła w 2000 r. Technology Initiative Grant, czyli program finansowania projektów związanych ze stosowaniem innowacyjnych rozwiązań technologicznych przez podmioty świadczące poradnictwo prawne. Do 2012 r. TIG przekazała na ten cel ponad 40 milionów dolarów.
Zarówno sądy, jak i organizacje non-profit korzystające z tego finansowania tworzą zaawansowane strony internetowe mające na celu przekazanie użytkownikowi informacji prawnej w przystępny sposób, z elementami interaktywnymi oraz multimedialnymi. Warto podkreślić, że zasoby prezentowane na stronach internetowych utworzonych z finansowania TIG są systematyzowanej, według zunifikowanej klasyfikacji przedmiotowej zwanej National Subject Matter Index (NSMI). Taka klasyfikacja ułatwia prowadzenie bazy danych przez podmiot świadczący pomoc prawną, jak również stanowi warunek efektywnego prowadzenia badań empirycznych dotyczących popytu na świadczenia z zakresu poradnictwa.
Znaczną popularność, zarówno na komercyjnym rynku usług prawnych, jak i w systemie poradnictwa, zdobyły zautomatyzowane repozytoria oraz generatory pism prawniczych – umów oraz pism składanych do sądów i organów. Jednym z takich programów generujących gotowe dokumenty jest HotDocs; z aplikacji tej korzysta program A2J Author, którego celem jest umożliwienie podmiotom świadczącym nieodpłatną pomoc prawną stworzenie przyjaznych dla użytkownika graficznych procedur wywiadów z użytkownikiem. Osoba potrzebująca pomocy prawnej jest przeprowadzana przez specjalistycznie opracowany system pytań, a jej odpowiedzi są przetwarzane przez program, czego finałem jest wygenerowanie pisma w danej sprawie.
Odrębnym i bardzo intensywnie rozwijającym się koncepcyjnie segmentem technologii związanych z prawem są systemy Online Dispute Resolution (ODR). Istnieją już, wyposażone w elementy sztucznej inteligencji, systemy wspierające proces negocjacji czy mediacji, np. w sprawach rodzinnych oraz konsumenckich. Intensywne badania z tego zakresu prowadzone są np. w Australii, Holandii czy Portugalii. W ostatnim czasie szczególnie wiele uwagi poświęca się projektowaniu specjalnych aplikacji ODR dedykowanych na urządzenia przenośne: smartfony, tablety. Utworzenie profesjonalnego systemu informatycznego z zakresu prawa jest kosztowne, ale możliwość posłużenia się pewnymi zestandaryzowanymi wzorami pism, protokołami dialogowymi umożliwiającymi szybkie uzyskanie ważnej informacji od klienta czy też wreszcie efektywnymi systemami przeszukiwania znacznych zbiorów dokumentów powoduje znaczący spadek marginalnego kosztu świadczenia usługi prawnej. Nie jestem przekonany, czy należy podzielić optymizm niektórych amerykańskich badaczy tej problematyki, którzy sądzą, że stosowanie technologii IT może doprowadzić do zaspokojenia 100 proc. popytu na pomoc prawną, w szczególności jeśli chodzi o osoby ubogie, niebędące w stanie tej pomocy uzyskać na rynku komercyjnym. Nowe technologie są pewnym medium, za pomocą którego informacja o prawie może być przekazywana i przetwarzana. Trzeba mieć jednak na uwadze ograniczenia wynikające z aktualnego stanu badań w tej dziedzinie.
W szczególności nie istnieją i w dającej się przewidzieć przyszłości nie powstaną systemy, które mogłyby dokonywać adekwatnej oceny konkretnych stanów faktycznych i samodzielnie dopasowywać do nich argumentację prawną. Prawnicy nie powinni więc raczej czuć się zagrożeni przez postęp badań nad sztuczną inteligencją i prawem. Należy raczej postulować, by ci, którzy świadczą pomoc prawną, potrafili skorzystać z dobrodziejstw nowych technologii informatycznych z pożytkiem dla obywateli.