W ubiegłym roku prowadzono ledwie 95 spraw o naruszenie nietykalności cielesnej dzieci. Nic dziwnego, skoro złożyć zgłoszenie może tylko... rodzic.
Zakaz stosowania kar cielesnych w polskim prawie / DGP
Od sierpnia 2010 r. dziecku nie można dać klapsa. Tymczasem w 2011 r. w statystykach prokuratury generalnej odnotowano ledwie 95 takich spraw, z których większość i tak nie znalazła sądowego finału.
– Jestem zaskoczony. Owszem, tendencja jest spadkowa, ale naiwnością byłoby sądzić, że problem się w tak krótkim czasie zmarginalizował. Mała liczba spraw musi dziwić, zwłaszcza w społeczeństwie, w którym w powszechnym odczuciu klapsy wychowawcze nie są niczym złym – komentuje Jacek Ignaczewski, sędzia Sądu Rejonowego w Olsztynie.
Tylko w 24 sprawach postępowania zakończono skierowaniem aktu oskarżenia. 35 razy organy ścigania odmówiły wszczęcia postępowania lub umorzyły dochodzenie, a w 31 przypadkach przesłankę stanowił brak interesu społecznego w ściganiu tego typu przestępstw. Przestępstwo naruszenia nietykalności jest ścigane na wniosek pokrzywdzonego. W przypadku małoletniego wniosek taki powinna złożyć osoba reprezentująca dziecko.
– Czyli kto? Rodzic? Ale ten, który bije, czy ten, który z reguły też jest bity? – pyta retorycznie sędzia Ignaczewski.

Kto reprezentuje dziecko

Zgodnie z uchwałą Sądu Najwyższego z 30 czerwca 2010 r. (I KZP 10/2010) rodzic małoletniego nie może reprezentować go jako pokrzywdzonego w postępowaniu karnym, jeżeli oskarżonym jest drugi z rodziców. W takiej sytuacji powinno się wyznaczyć do sprawy kuratora. Ustanawia go sąd rodzinny, by mógł jednak to zrobić, ktoś go musi o sprawie poinformować.
W dodatku Marek Michalak, rzecznik praw dziecka w piśmie do ministra sprawiedliwości podkreśla, że „kuratorzy wyznaczeni przez sądy nie wywiązują się prawidłowo ze swoich obowiązków, ponieważ nie posiadają odpowiedniego przygotowania i doświadczenia, co skutkuje pozbawieniem osób małoletnich odpowiedniej reprezentacji w postępowaniu karnym”.
– Wszystkie przestępstwa przeciwko rodzinie, w których sprawcą jest jej członek, są popełniane w zamkniętych pomieszczeniach, co powoduje, że są okryte mirem domowym. Na to nieszczęście trudno znaleźć lekarstwo. Najwłaściwszy wydaje się pomysł, by tego typu przestępstwa były ścigane z urzędu – dodaje Ignaczewski.
Zakaz stosowania kar cielesnych przez rodziców oraz osoby sprawujące pieczę nad dziećmi to efekt nowelizacji kodeksu rodzinnego i opiekuńczego (t.j. Dz.U. z 2012 r., poz. 788), która zakazała tego typu praktyk poprzez dodanie art. 961.
Co prawda, już wcześniej obowiązywał zakaz naruszania nietykalności, za który grozi odpowiedzialność karna (na podstawie art. 217. k.k.), jednak jednocześnie funkcjonował pozaustawowy kontratyp utrwalony m.in. w orzecznictwie sądów, który zezwalał na naruszanie nietykalności cielesnej dzieci przez ich rodziców: klapsy były uzasadnione, gdy rodzice wymierzali je w celach wychowawczych lub gdy stanowiły ostateczną karę w odpowiedzi na przewinienie dziecka.



Brak anonimowości

– Problem leży nie w przepisach, lecz w mentalności. Raczej nie jesteśmy narodem donosicieli. Ludzie nie lubią się mieszać w rodzinne sprawy innych – wskazuje Ewa Waszkiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych RP.
– Jeśli chcemy, aby sygnały o przemocy trafiały do odpowiednich służb, trzeba zapewnić świadkom anonimowość. Gdy tego się nie robi, to trudno się spodziewać, by ludzie chcieli zeznawać przeciwko sąsiadowi, który w odpowiedni sposób się za to odwdzięczy – dodaje prof. Wanda Stojanowska, ekspertka w dziedzinie prawa rodzinnego.
Składający zeznania zawsze może wnosić, by jego dane zastrzec jedynie do wiadomości sądu i prokuratury, ale świadkowie często o tym nie wiedzą. Poza tym nie zwalnia to ich z konieczności zeznawania potem przed sądem w obecności oskarżonego.

Zaostrzenie kar

Po ostatnich bulwersujących zabójstwach dzieci ze strony polityków, pojawiły się propozycje polityków co do zaostrzenia kar. Klub Solidarna Polska złożył w Sejmie projekt nowelizacji kodeksu karnego: proponuje podniesienie dolnej granicy kary za zabójstwa określone w art. 148 k.k. (m.in. zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, w związku z wzięciem zakładnika, zgwałceniem albo rozbojem, z użyciem materiałów wybuchowych) z przewidzianych obecnie 12 lat pozbawienia wolności do 25 lat.
– Są rodziny, w których nawet gdy przy każdym rodzicu postawimy dwóch policjantów, to i tak takie rzeczy będą się zdarzać. Paragrafami nie walczy się z patologią – komentuje prof. Stojanowska.
– Czy taki rodzic zabójca najpierw dopytuje się adwokata, jaka kara mu grozi? – pyta ekspertka.