Rozłożenie kilka miesięcy temu miasteczka protestacyjnego przed gmachem Ministerstwa Sprawiedliwości zaowocowało podpisaniem 4 lipca br. porozumienia pomiędzy przedstawicielami resortu i związków zawodowych pracowników wymiaru sprawiedliwości. Na jego mocy płace osób zatrudnionych w sądach i prokuraturach miały wzrosnąć od 1 października br. średnio o 450 zł brutto, a od 1 stycznia 2020 r. o kolejne 450 zł. Jednak im bliżej pierwszej transzy podwyżek, tym więcej wątpliwości, że się pojawią. Może się bowiem okazać, że nie wszyscy asystenci sędziów zostaną nimi objęci.
Na jednej z grup na portalu społecznościowym KNSZZ „Ad Rem” Związek Zawodowy Asystentów Sędziów podnosi larum, że obiecane kwoty nie trafią do portfeli wszystkich pomagających w referacie orzecznika asystentów. Jednocześnie związkowcy wzywają do podpisywania petycji, którą zamierzają złożyć na ręce ministra sprawiedliwości. Domagają się w niej zmiany granicy płacy ustalonej rozporządzeniem w sprawie wynagrodzenia zasadniczego asystentów sędziów (Dz.U. z 2019 r. poz. 826). To właśnie ten akt prawny ma stać na przeszkodzie uzyskania pełnej kwoty wywalczonej w porozumieniu. Określona w niej płaca jest bowiem ustalona w widełkach od 3200 zł do 4800 zł. Zdaniem Ad Rem w tak ukształtowanym stanie prawnym uzyskanie zapowiedzianej podwyżki będzie niemożliwe dla pracowników zarabiających powyżej 3900 zł brutto.
Pierwsza tura podwyżek w założeniu ma wejść w życie już na początku przyszłego miesiąca. W wykazie prac legislacyjnych widniejącym na stronie Rządowego Centrum Legislacji na próżno szukać natomiast projektu zmiany owego rozporządzenia.
W praktyce oznacza to, że wykluczeni z podwyżki mogą zostać najlepsi i najbardziej doświadczeni asystenci. Przeważnie bowiem to oni osiągają uposażenie w górnej granicy. Podpisanie porozumienia może zatem nie powstrzymać exodusu tych osób z zawodu. Sytuacja zaś jest o tyle poważna, że duża fluktuacja kadr jest palącym problemem w sądownictwie nie od dzisiaj, a skutecznego rozwiązania do tej pory nie znaleziono. Jak zauważa Ad Rem, wynagrodzenie asystentów sędziów stało się na tyle nieatrakcyjne, że coraz mniej osób startuje w konkursach na wolne stanowiska.