Zakres ochrony danych osobowych w sieci, w tym w internetowych archiwach gazet, nadal wzbudza kontrowersje prawne i pozostaje do zdefiniowania przez sądy krajowe i Europejski Trybunał Praw Człowieka. Ten ostatni miał okazję po raz kolejny dookreślić relację pomiędzy obowiązkami wydawców a osobami, których dane są publikowane, na kanwie sprawy M.L. i M.W. p. Niemcom.

Dwóch braci zostało w 1993 roku skazanych na karę dożywocia za zabójstwo popularnego aktora W.S. Zostali zwolnieni z zakładu karnego na przełomie 2007 i 2008 r. na okres próby. W 2007 r. wnieśli sprawę przeciwko stacji Deutschlandradio, domagając się zanonimizowania archiwalnego materiału na stronie internetowej stacji. Materiał informował o bezskutecznej próbie wznowienia postępowania przez M.L. i M.W. Sądy okręgowy i apelacyjny uznały, że ze względu na czas, jaki upłynął od skazania, jak również brak interesu społecznego w ujawnieniu ich danych stacja powinna zadbać o ochronę danych osobowych skazanych. Federalny Sąd Konstytucyjny uchylił decyzję, wskazując, że sąd apelacyjny nie wziął pod uwagę wolności słowa stacji radiowej. Podobne postępowania zostały wniesione przeciwko tygodnikowi „Der Spiegel” i dziennikowi „Mannheimer Morgen”.
Skarżący zwrócili się do ETPC, wskazując, że utrzymywanie na stronach internetowych poszczególnych mediów informacji na temat ich roli w zabójstwie stanowiło naruszenie art. 8 Konwencji (prawo do poszanowania życia prywatnego).
W wyroku z 28 czerwca 2018 r. strasburscy sędziowie przypomnieli o obowiązku wyważenia swobody wypowiedzi i prawa do poszanowania życia prywatnego. Media mają prawo do informowania o ważnych sprawach społecznych, ale muszą to robić z poszanowaniem życia prywatnego i danych osobowych opisywanych osób. Trybunał zauważył, że to głównie dzięki wyszukiwarkom internetowym informacje na temat skarżących były w łatwy sposób dostępne. Sama ingerencja w prawo do prywatności została wywołana przez media, które zdecydowały się opublikować i utrzymać w archiwach internetowych informacje na temat skarżących, wyszukiwarki spotęgowały jednak zakres ingerencji.
ETPC zgodził się, że prasa ma obowiązek informowania o sprawach ważnych społecznie. Próba wznowienia postępowania przez skarżących była istotną kwestią, która mogła budzić zainteresowanie społeczne i przyczyniać się do debaty na temat instytucji wznowienia postępowań. Trybunał wskazał, że skarżący domagali się jedynie usunięcia ich danych z artykułów dostępnych w archiwach, a nie materiałów na ich temat w całości. Stanowi to mniejszą ingerencję w swobodę wypowiedzi, istniał jednak interes społeczny przemawiający za utrzymaniem pełnych informacji. Zakres publikowanych danych jest elementem swobody prasowej i decyzja co do upublicznienia tożsamości opisywanych osób powinna być wyłącznie elementem deontologii i warsztatu dziennikarskiego.
ETPC wskazał, że skarżący nie byli zupełnie prywatnymi osobami. Kilkakrotnie próbowali wznawiać postępowanie sądowe, po raz ostatni w 2007 roku. W tym czasie sami kontaktowali się z mediami i przekazywali im informacje oraz dokumenty w sprawie. Nałożenie na media obowiązku zanonimizowania danych osób, o których piszą, znacząco wpłynęłoby zaś na swobodę wypowiedzi, miałoby efekt mrożący i prowadziłoby do zamykania przez spółki medialne archiwów internetowych.
Oceniając proporcjonalność ingerencji w prawo do prywatności, ETPC wskazał, że artykuły nie były ogólnodostępne. Do większości z nich można było się dostać po wykupieniu odpowiedniego abonamentu. Prowadziło to do znaczącego zawężenia kręgu odbiorców. Trybunał przyjrzał się też samym artykułom. Ich zakres był ograniczony – dotyczył wyłącznie próby wznowienia postępowania przez skarżących. Artykuły opierały się na dostępnych publicznie dokumentach oraz miały charakter obiektywny i wyważony.
Podkreślając zasadę marginesu uznania państwa, ETPC uznał, że w opisywanej sprawie nie ma potrzeby, aby pełnił rolę substytucyjną wobec krajowego Sądu Konstytucyjnego. Tym samym w sprawie nie stwierdzono naruszenia art. 8 Konwencji.