- Być może doszło do błędu legislacyjnego, ale nie jest tak, że o sprawie nie wiedziano. Na problematykę pominięcia kwestii członkostwa w spółdzielniach osób posiadających jedynie ekspektatywę (oczekiwanie prawne) spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu zwracali uwagę sami spółdzielcy jeszcze w trakcie procesu legislacyjnego, np. w wystąpieniu Krajowej Rady Spółdzielczej do prezydenta RP z 1 sierpnia 2017 r.- mówi Łukasz Ozga radca prawny, wspólnik w kancelarii Płonka Ozga, członek Konwentu BCC
Łukasz Ozga radca prawny, wspólnik w kancelarii Płonka Ozga, członek Konwentu BCC / Dziennik Gazeta Prawna
We wczorajszym wydaniu DGP napisaliśmy, że około pół miliona Polaków może nieoczekiwanie stracić członkostwo w spółdzielniach mieszkaniowych. Mimo że tego nie chcą.
Zgodnie z treścią ustawy z 20 lipca 2017 r. nowelizującej ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych, która weszła w życie na początku września 2017 r., może nastąpić utrata członkostwa w spółdzielniach mieszkaniowych. Chodzi o osoby, którym przysługuje prawo do używania lokali o charakterze obligacyjnym, a nie o charakterze ograniczonego prawa rzeczowego, w budynkach o nieuregulowanym stanie prawnym. Mówiąc prościej: osoby, które nie nabyły w sposób skuteczny spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu ze względu na fakt, że budynek znajduje się na gruncie nienależącym do spółdzielni, na mocy ustawy przestają być spółdzielcami. Prezesi spółdzielni, którzy ich wykreślają z rejestrów, realizują jedynie wolę ustawodawcy. Nie należy mieć do nich pretensji.
Eksperci mówią, że ustawodawca po prostu się pomylił. A prezesi teraz wykorzystują okazję, by pozbyć się niewygodnych spółdzielców.
Być może doszło do błędu legislacyjnego, ale nie jest tak, że o sprawie nie wiedziano. Na problematykę pominięcia kwestii członkostwa w spółdzielniach osób posiadających jedynie ekspektatywę (oczekiwanie prawne) spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu zwracali uwagę sami spółdzielcy jeszcze w trakcie procesu legislacyjnego, np. w wystąpieniu Krajowej Rady Spółdzielczej do prezydenta RP z 1 sierpnia 2017 r. W opinii prawnej załączonej do wystąpienia wyraźnie wskazano, że może dojść do naruszenia art. 2 Konstytucji RP – zasady ochrony praw nabytych. Głowa państwa mimo to ustawę podpisała. Widocznie nie podzieliła tych zastrzeżeń. Choć – patrząc obiektywnie – podpisanie ustawy dla setek tysięcy osób może być niekorzystne.
Dlaczego? Przecież często mówi się, że spółdzielnie mieszkaniowe to patologia. Po co więc do niej należeć?
Mówi się tak przez pryzmat nieprawidłowości występujących w konkretnych spółdzielniach. Spółdzielczość mieszkaniowa sama w sobie to nic złego i rozwiązanie to z powodzeniem funkcjonuje w wielu państwach na świecie. Jest popularne choćby w Skandynawii. Poza tym pamiętajmy, że osoby wykluczone ze spółdzielni wskutek nowych przepisów nadal będą mieszkały w blokach zarządzanych przez spółdzielnie. Będą więc wciąż od nich zależne. A jednocześnie z utratą członkostwa w spółdzielni wiązać się będzie utrata wielu istotnych uprawnień o charakterze korporacyjnym oraz informacyjnym, takich jak prawo do czynnego udziału w walnym zgromadzeniu czy też prawo do otrzymywania odpisów statutu i regulaminów oraz kopii uchwał organów spółdzielni, jak również protokołów obrad organów spółdzielni, rocznych sprawozdań finansowych oraz faktur i umów zawieranych przez spółdzielnię z osobami trzecimi. Wykluczeni w związku z nowelizacją stają się jedynie biernymi obserwatorami. I choćby dostrzegali nieprawidłowości, niewiele będą mogli zrobić.