Sędzia ma obowiązek być opanowany, cierpliwy i grzeczny w stosunku do stron i uczestników postępowania.
● Stan faktyczny
Sędzia sądu rejonowego w trakcie rozprawy o podział majątku wielokrotnie przerywała pełnomocnikowi wnioskodawczyni, utrudniając mu reprezentację interesów klientki. Z tego powodu mecenas złożył wniosek o wyłączenie sędzi od rozpoznania sprawy. Skomentowała to ona stwierdzeniem: „popisów ciąg dalszy”. Zaczęła też domagać się od pełnomocnika uzasadnienia wniosku i ponownie kilka razy przerywała jego wypowiedzi. W odpowiedzi mecenas oświadczył, że wszystko jest nagrywane i zachowanie sędzi zostanie ocenione przez sąd, który będzie rozpoznawał wniosek o wyłączenie. Kobieta nie dawała jednak za wygraną i zaczęła dopytywać mecenasa, „jaki w takim układzie sąd proponuje”. Pełnomocnik odpowiedział, że tę kwestię reguluje kodeks postępowania cywilnego, na co sędzia zareagowała pytaniem: „(...) czy jest tego pewien jako były prokurator?”. Z kolei po udzieleniu odpowiedzi przez pełnomocnika, że śledczym był 35 lat wcześniej, oświadczyła: „nawyki pozostają”. Sędzia jeszcze kilkakrotnie zwracała się do prawnika o uzasadnienie wniosku o jej wyłączenie, a gdy po raz kolejny spotkała się z odmową, oświadczyła, że do rozpoznania tej sprawy się nie pali i bardzo chętnie by ją komuś oddała.
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego zakwalifikował ten incydent jako przewinienie dyscyplinarne i wystąpił z wnioskiem o ukaranie sędzi. Obwiniona nie przyznała się do zarzucanego jej deliktu. Wyjaśniła, że nie miała intencji poniżenia pełnomocnika wnioskodawczyni i uniemożliwienia mu reprezentowania strony. Oświadczyła, że żałuje wypowiedzianych słów, które nie powinny były paść i że zabrakło jej „dostatecznie zimnej krwi”. Podkreśliła jednocześnie, że jej wypowiedzi zostały wyrwane z kontekstu i były emocjonalną reakcją na bezzasadny, naruszający szacunek do sądu wniosek o wyłączenie sędziego. Stwierdziła także, że pełnomocnicy, którzy byli prokuratorami, często zbyt silnie akcentują swoją rolę na sali rozpraw. Są to wytrawni, wieloletni praktycy, którzy nie tylko merytorycznie, lecz także „siłowo” wywierają wpływ na sędziów. Nie są przy tym nastawieni na rozmowę, tylko „próbują napierać ze swoimi wnioskami”.
Zdaniem obwinionej ta incydentalna sytuacja nie naruszyła godności mecenasa, a wdrożenie postępowania dyscyplinarnego było nadmierną represją.
Sąd dyscyplinarny uznał, że zebrany materiał dowodowy potwierdził zasadność zarzutu zawartego we wniosku o ukaranie. Zachowanie obwinionej ocenił jako niedopuszczalne i naruszające godność urzędu sędziego, sądu, w którym pracuje, a także godzące w społeczny wizerunek zawodu. Wskazał jednak, że incydent był jednostkowy i odbierany przez niewielką liczbę osób, stąd jego oddziaływanie na prestiż i prawidłowe sprawowanie wymiaru sprawiedliwości było mocno ograniczone. Co więcej, zachowanie sędzi było nagłą reakcją podjętą pod wpływem emocji, motywowaną chęcią uzyskania od pełnomocnika strony stanowiska procesowego. Z tych powodów uznał przewinienie dyscyplinarne za wypadek mniejszej wagi i odstąpił od wymierzenia kary. Odwołanie od powyższego wyroku wniósł obrońca obwinionej. Sąd Najwyższy utrzymał jednak w mocy zaskarżone orzeczenie (wyrok z 22 czerwca 2017 r., sygn. akt SNO 15/17).
● Uzasadnienie
SN wskazał, że ocena, czy mamy do czynienia z deliktem dyscyplinarnym, ma charakter obiektywny i nie może być oparta na subiektywnych odczuciach uczestników postępowania. Przedmiotem ochrony jest bowiem w tym przypadku dobro wymiaru sprawiedliwości, a nie chronione na płaszczyźnie prawa prywatnego dobra osobiste ewentualnych poszkodowanych wypowiedziami sędziego.
Zdaniem sądu zachowanie obwinionej wyczerpuje znamiona zarzucanego jej przewinienia dyscyplinarnego. Sąd apelacyjny przypisał należyte znaczenie okoliczności, że zachowanie obwinionej miało charakter emocjonalny, podyktowane było potrzebą uzyskania od pełnomocnika stanowiska strony i stanowiło reakcję na utrudnianie – w jej przekonaniu – sprawnego przeprowadzenia czynności procesowych. SN zwrócił uwagę, że była to jednak reakcja nieadekwatna do sytuacji, a przy tym naruszająca obowiązek zachowania przez sędziego na sali rozpraw opanowania, cierpliwości i grzeczności w stosunku do stron i uczestników postępowania oraz obowiązek kierowania się zasadami godności, przestrzegania dobrych obyczajów, dbania o autorytet urzędu.

KOMENTARZ

Dr Robert Rykowski, adwokat z kancelarii Rykowski & Gniewkowski Kancelaria Adwokatów i Radców Prawnych

Nie mogę powiedzieć, że często spotykam się z niewłaściwym zachowaniem sędziego. Oczywiście zdarzają się przypadki, w których sympatia lub niechęć orzecznika w stosunku do strony czy pełnomocnika jest wyczuwalna. Zawsze natomiast warto zadawać sobie pytanie, z czego ewentualna niechęć wynika. Może problem leży w zachowaniu naszego klienta. Wówczas obowiązkiem pełnomocnika jest zwrócenie mu uwagi. Pamiętam, że kiedy byłem aplikantem i popełniłem jakieś faux pas, to sędzia, która prowadziła sprawę, gdy spotkała mnie przypadkowo na korytarzu sądowym, zwróciła mi uprzejmie uwagę na mój błąd.
Zauważyłem natomiast, że sądy poza stolicą z większą niechęcią traktują pełnomocników z Warszawy. Szczególnie w mniejszych ośrodkach odczuwalny jest ten dystans.
Ilu ludzi, tyle historii. Środowisko sędziowskie nie odbiega pod tym względem od innych zawodów.