Na początku marca do Sejmu wpłynął rządowy projekt ustawy o roszczeniach o naprawienie szkody wyrządzonej przez naruszenie prawa konkurencji (druk nr 1370). Implementuje on unijną dyrektywę, która zobowiązała państwa członkowskie do wprowadzenia krajowych przepisów mających ułatwić dochodzenie roszczeń i dowodzenie poniesionych szkód od naruszających art. 101 (zakazujący karteli) i art. 102 (zakazujący nadużywania pozycji dominującej) Traktatu o funkcjonowaniu UE.
Efektem ma być łatwiejsze uzyskanie np. rekompensaty w sądzie cywilnym od uczestników zmów cenowych czy też od monopolistów podnoszących ceny towarów i usług. Nowe przepisy ucieszą zatem konsumentów i tych przedsiębiorców, którzy padają ofiarą takich antykonkurencyjnych procederów. Ale dla przedsiębiorców ustawa niesie też duże ryzyko i wiele nowych wyzwań. Zdaniem ekspertów nie można wykluczyć, że nowe przepisy będą wykorzystywane przez konkurencję jako furtka do ujawnienia tajemnicy przedsiębiorcy. Powód (ale też pozwany) może wystąpić do sądu o zobowiązanie drugiej strony do przedstawienia określonych dokumentów. Sąd będzie mógł się zwrócić też do organu ochrony konkurencji o wydanie środka dowodowego, który jest w jego posiadaniu. Istnieje ryzyko, że w ten sposób istotne i mające często wielką wartość tajemnice przedsiębiorstw trafią w ręce konkurencji. To nie wszystkie problemy, jakie nowe przepisy mogą stwarzać przedsiębiorcom. Poniżej omawiamy najważniejsze zmiany.
Projektowana ustawa jest spóźnioną implementacją dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/104/UE z 26 listopada 2014 r. w sprawie niektórych przepisów regulujących dochodzenie roszczeń odszkodowawczych z tytułu naruszenia prawa konkurencji państw członkowskich i Unii Europejskiej, objętych przepisami prawa krajowego (tzw. private enforcement), Dz.Urz. UE z 2014 r. L 349, s. 1. Idea polegająca na tym, że każda osoba może domagać się od przedsiębiorcy naruszającego prawo konkurencji naprawienia poniesionej szkody, nie jest obca prawu UE. W tym kierunku od lat zmierza orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE, w podobnym tonie wypowiada się także Komisja Europejska. Niektóre państwa członkowskie, np. Niemcy, w systemach prawnych od dawna mają specjalną, łatwiejszą ścieżkę dochodzenia takich roszczeń.
W Polsce obecnie mogą być one dochodzone jedynie na zasadach ogólnych. Specyfika tego typu roszczeń powoduje natomiast, że jest to bardzo utrudnione, przede wszystkim ze względów dowodowych, ale i z uwagi na trudność w wyliczeniu wysokości szkody wyrządzonej naruszeniem prawa konkurencji. Dyrektywa harmonizuje prawo państw członkowskich w tym zakresie.
Szerzej, niż wymaga UE
Zakres ustawy jest ograniczony do naruszeń z art. 101 i 102 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej oraz art. 6 i 9 ustawy z 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 229), tj. zakazów zawierania porozumień antykonkurencyjnych oraz zakazu nadużywania pozycji dominującej. To właśnie te naruszenia mogą powodować istotne szkody, gdy weźmie się pod uwagę zakres oddziaływania największych przedsiębiorców na cały rynek. Pozwanym zawsze będzie przedsiębiorca, lecz krąg potencjalnych powodów jest dużo szerszy, mogą to być bowiem nie tylko przedsiębiorcy, lecz także konsumenci. To z kolei może spowodować, że przedsiębiorcom przyjdzie się mierzyć z dużą liczbą niekiedy nieuzasadnionych roszczeń opartych na subiektywnym przekonaniu konsumenta.
Dyrektywa wymaga ustanowienia przepisów do przypadków naruszeń z pierwiastkiem transgranicznym (obejmujących więcej niż jedno państwo członkowskie), jednak polski ustawodawca zdecydował się w projekcie przyznać większy poziom ochrony i te reguły odnieść też do naruszeń czysto krajowych. Przepisy będą więc jednolite kosztem bardziej surowego niż obecnie reżimu dla wszystkich działań antykonkurencyjnych.
Łatwiej o pozew klienta
Projektowane przepisy umożliwią – nawet pośrednim nabywcom towarów lub usług – dochodzenie w drodze powództwa naprawienia szkody wyrządzonej naruszeniem prawa konkurencji. Tak daleko idące ułatwienia dla poszkodowanych są nowością w polskim systemie. Do tej pory przestrzeganie prawa konkurencji zapewniały kary administracyjne nakładane przez prezesa UOKiK.
Po zmianach, oprócz konieczności płacenia kar, przedsiębiorcy będą musieli się liczyć z możliwością bycia pozwanym przez konkurentów lub konsumentów. To rozwiązanie może rynkową rywalizację przenieść na całkiem nową – sądową – płaszczyznę. Dodatkowo sposób określenia szkody, której naprawienia można dochodzić, jest szeroki, ponieważ oprócz pokrycia strat rzeczywistych poszkodowani mogą się domagać zapłaty równowartości utraconych korzyści, a także odsetek, jeśli odszkodowanie nie jest liczone według cen z dnia zapłaty odszkodowania. W tym zakresie można powziąć wątpliwość, czy projekt implementuje dyrektywę w sposób prawidłowy. Tam takiego usztywnienia nie znajdziemy.
Nowością jest to, że powód nie będzie musiał wykazać dokładnie wysokości szkody. Sąd w takim procesie może się zwrócić do organu ochrony konkurencji o udzielenie pomocy w ustaleniu rozmiaru szkody. To rozwiązanie bez precedensu, zwłaszcza w kontekście nowego, ustawowego domniemania, że naruszenie prawa wyrządza szkodę. [ramka]
To jeszcze nie koniec. Organizacje chroniące interesy konsumentów lub zrzeszające przedsiębiorców mogą pozywać w imieniu poszkodowanych lub przystępować do toczących się spraw. Można się zatem spodziewać wzmożonej ofensywy także ze strony organizacji prokonsumenckich, nie zawsze kierujących się najlepszym interesem konsumentów.
Związanie sądu
Zgodnie z nakazem w dyrektywie polski ustawodawca zamierza wprowadzić związanie sądu cywilnego ustaleniami w postępowaniu antymonopolowym (wszczętym przez prezesa UOKiK) w zakresie stwierdzenia naruszenia prawa konkurencji. To rozwiązanie przypomina obecnie istniejące związanie sądu cywilnego ustaleniami wydanego w postępowaniu karnym prawomocnego wyroku skazującego. Pod rządami nowych przepisów po prawomocnym stwierdzeniu naruszenia w drodze administracyjnej (lub odwoławczej od niej) wystarczy, że powód w postępowaniu cywilnym powoła się na decyzję lub wyrok z tego postępowania, a do wyliczenia pozostanie praktycznie wyłącznie szkoda. W braku takiego oficjalnego stwierdzenia we właściwym orzeczeniu pozwany nadal może wykazywać naruszenie prawa konkurencji na zwyczajnych zasadach.
Problemem może się okazać to, że ustawa milczy na temat konieczności istnienia związku przyczynowego pomiędzy naruszeniem prawa konkurencji a szkodą. Kwestia ta została poruszona w preambule do dyrektywy, ale polski projekt w zakresie nieuregulowanym odsyła do przepisów o czynach niedozwolonych, a tam już taki związek jest wymagany.
Przedawnienie nierychłe
Implementowany okres przedawnienia roszczeń objętych ustawą wynosi aż pięć lat, rozpoczynając swój bieg dopiero w chwili zaprzestania naruszenia, a zawieszając go w trakcie trwania postępowania antymonopolowego (postępowanie administracyjne) oraz rok po jego prawomocnym zakończeniu (art. 9 projektu). Okres przedawnienia jest więc istotnie zmieniony względem obecnego systemu dla roszczeń deliktowych.
Oryginalne rozwiązania w procedurze cywilnej
Postępowania o odszkodowanie mają się toczyć przed sądami okręgowymi, niezależnie od wartości przedmiotu sporu. Ustawodawca dostrzega więc ciężar gatunkowy tych spraw i stopień skomplikowania. Zgodnie z treścią projektu sądy będą mogły łatwo przekazywać sprawy pomiędzy sobą i łączyć je. Ułatwi to dochodzenie odszkodowania różnym osobom z tego samego tytułu. Dla przedsiębiorców to rozwiązanie ma wady i zalety. Z jednej strony obniży to koszty obrony, z drugiej – może zmotywować większą liczbę osób do wystąpienia z roszczeniem.
Sąd będzie mógł odpytać strony o toczące się z ich udziałem inne postępowania o naprawienie szkody wyrządzonej przez to samo naruszenie prawa konkurencji, a nawet o orzeczenia wydane w innych postępowaniach (sugeruje to wręcz model precedensowy, który w polskim systemie prawnym nie występuje).
Otwarta furtka dla rywali
Projekt stawy wprowadza także nową instytucję prawa procesowego, specjalnie i szczegółowo uregulowaną na potrzeby postępowania o odszkodowanie za naruszenie prawa konkurencji – wniosek o wyjawienie środka dowodowego (art. 16 projektu). Powód (lub pozwany) może zawnioskować do sądu o zobowiązanie pozwanego (powoda) lub osoby trzeciej albo o zwrócenie się do organu ochrony konkurencji o wydanie środka dowodowego, który jest w ich posiadaniu. Niewątpliwie ustawodawca ma na uwadze przede wszystkim dokumenty, jednak zakres pojęcia „środek dowodowy” jest szerszy.
Ustawa ma wprowadzić wiele ograniczeń (zgodnie z wymogami dyrektywy). Ograniczenia te dotyczą przede wszystkim możliwości skutecznego wnioskowania o wyjawienie (należy uprawdopodobnić roszczenie, precyzyjnie wskazać środek dowodowy i jego posiadacza; środek ten ma wykazać fakt istotny dla sprawy; nie można wyjawić oświadczeń w ramach programu łagodzenia kar i propozycji ugodowych).
Problem w tym, że wyjawiane mogą być istotne i mające często wielką wartość tajemnice przedsiębiorstw. Sąd powinien zatem panować nad dostępem do wyjawianego środka dowodowego i zapewnić odpowiednią ochronę informacji. Tymczasem zamiast uniemożliwić wnioskującemu wgląd do tych dokumentów, sąd będzie mógł ustanowić restrykcyjne zasady korzystania i zapoznawania się z dowodem. Ustawa przykładowo wskazuje możliwość wyłączenia kopiowania lub utrwalania w inny sposób. Można jednak mieć poważne wątpliwości, czy takie środki będą skutecznie chronić tajemnicę przedsiębiorstwa, zwłaszcza w przypadku, kiedy powodem będzie konkurent pozwanego przedsiębiorcy, a sąd przyzna mu choćby tylko ograniczony dostęp do dokumentów. Brak możliwości wykonania kserokopii może być niedostatecznym zabezpieczeniem. Także wysokość kary – do 20 tys. zł – raczej nie odstraszy od naruszania ograniczeń czy wykorzystywania tajemnicy przedsiębiorstwa poza postępowaniem. Wielu przedsiębiorców karę tę uzna za śmiesznie niską. Kara będzie mogła być zastosowana nawet w razie złożenia w złej wierze wniosku o wyjawienie środka dowodowego.
Z góry obciążony musi się wybronić
Zgodnie z projektem przyjętych ma być wiele domniemań obciążających pozwanego przedsiębiorcę.
●Domniemanie winy sprawcy naruszenia prawa konkurencji. Odpowiedzialność za naruszenie będzie miała charakter deliktowy na zasadzie winy. W praktyce oznacza to, że przedsiębiorca musi się zająć w procesie obaleniem tego domniemania.
● Domniemanie przerzucenia nadmiernego obciążenia na nabywcę pośredniego przez nabywcę bezpośredniego. Nadmiernym obciążeniem byłaby różnica między ceną zapłaconą za towar lub usługę przez nabywcę bezpośredniego lub pośredniego a tą ceną, która byłaby zapłacona, gdyby prawa konkurencji nie naruszono.
● Domniemanie, że naruszenie wyrządza szkodę. Zatem naruszenie równa się wystąpieniu szkody; w efekcie pozostanie tylko ustalenie, np. z pomocą prezesa UOKiK, jej wysokości. W praktyce przerzuca to na przedsiębiorcę konieczność wykazania przed sądem, że domniemanie nie jest prawdziwe, np. iż naruszenie prawa konkurencji nie wyrządziło szkody. Równość stron w procesie zostanie w ten sposób istotnie zachwiana.