Zagwarantowanie lokatorom możliwości dalszego mieszkania w zwracanych kamienicach nie zlikwiduje napięć i patologii. Projekt nie satysfakcjonuje ani ich, ani właścicieli.
To pierwsze komentarze, m.in. przedstawicieli środowiska lokatorskiego, które pojawiają się po wczorajszych doniesieniach DGP. Ujawniliśmy, że adwokat Piotr Andrzejewski wraz z parlamentarzystami Prawa i Sprawiedliwości pracuje nad projektem mającym unormować kwestię warszawskich dekretowych nieruchomości.
Kamienica z mieszkańcami
Według przygotowywanego projektu osoby fizyczne, które są spadkobiercami po właścicielach nieruchomości warszawskich, będą mogły starać się o:
● zwrot kamienic w naturze,
● odszkodowania za przejęte dekretem mienie,
● bądź też swoje roszczenia zaspokoją na podstawie bonów restytucyjnych na mienie zamienne.
Jeśli jednak zdecydują się na wariant pierwszy, a w odzyskanej nieruchomości będą legalnie mieszkać lokatorzy, niewiele będą mogli z tymi ostatnimi zrobić. Lokatorzy będą bowiem mieli prawo nadal przebywać w mieszkaniach, w których zakwaterowało ich miasto. Wszystko do czasu, aż znajdzie ono im inne lokum. W kamienicach ma też obowiązywać czynsz regulowany.
Co więcej, zasada o poszanowaniu praw lokatorów ma obowiązywać również w przypadku nieruchomości odzyskiwanych na podstawie innych rozwiązań (osoby prawne czy handlarze roszczeń nadal będą mogli ubiegać się o zwrot, ale korzystając z dotychczasowych dróg prowadzących do takiego celu).
Piotr Andrzejewski ma świadomość, że obowiązek przejmowania kamienic z lokatorami, których nie będzie można eksmitować, może zniechęcić do faktycznego odzyskiwania budynków.
Ustawa o świadczeniach restytucyjnych / Dziennik Gazeta Prawna
– Na tę ścieżkę zdecydują się zapewne jedynie ci silnie związani emocjonalnie z nieruchomościami – przyznaje Andrzejewski.
To rozwiązanie nie satysfakcjonuje jednak Jana Śpiewaka, członka stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.
– Od dawna stoimy na stanowisku, że w przypadku kamienic z lokatorami nie powinno być żadnych zwrotów w naturze. W takich przypadkach wypłacone powinny być odszkodowania w wysokości 20 proc. wartości nieruchomości. Ta wartość powinna być liczona na dzień nacjonalizacji i podlegać waloryzacji – mówi Śpiewak.
– Zwroty w naturze są bowiem po prostu niesprawiedliwe. Na remont i odbudowę dekretowych kamienic składało się całe społeczeństwo. Takie nieruchomości często też były obciążone hipotekami – dodaje.
W jego ocenie – jeśli chodzi o projektowaną ochronę lokatorów – już dziś można było w księgach wieczystych bierutowskich nieruchomości dokonywać stosownych zastrzeżeń.
– Samorządy nigdy jednak z tej możliwości nie korzystały. Zwroty w naturze zawsze będą natomiast generować niesprawiedliwości i będą źródłem patologii. Tym bardziej jeśli projekt nie zakazuje handlu roszczeniami – podkreśla Śpiewak.
Nie najlepszy pomysł
Dalszego występowania napięć obawia się również adwokat Maciej Górski z Instytutu Badań nad Prawem Nieruchomości. Także w jego ocenie projektowana ustawa powinna albo wykluczyć zwrot budynków z lokatorami i przyznać w to miejsce odszkodowanie, albo określić maksymalny okres na zapewnienie przez miasto lokali zamiennych.
– Należałoby też wziąć pod uwagę, że znaczna część lokali komunalnych jest obecnie zajmowana przez osoby, które z uwagi na zbyt wysokie zarobki nie spełniają już wymagań do ich wynajmowania. Nie ma zatem powodu, aby miasto było zobowiązane zapewniać im lokale zamienne – podkreśla Górski.
O planowanych przepisach ostrożnie wypowiada się także Zbigniew Lisiecki ze Zrzeszenia Osób Dotkniętych Skutkami Dekretu Warszawskiego – „Dekretowiec”, które skupia właścicieli warszawskich oraz ich prawnych następców.
– W projekcie dostrzegam dobrą wolę jego twórców. To, że lokatorzy muszą mieć dach nad głową, jest oczywiste. Podobnie jak to, że miasto nie dbało o nieruchomości, w których ich zakwaterowało – komentuje Lisiecki.
Prezes Dekretowca nie ma nic przeciwko temu, by w zwracanych kamienicach nadal mieszkali miejscy lokatorzy. Ale pod warunkiem, że budynki zaczną przynosić dochód.
– Własność prywatna nie zaprzecza potrzebom społecznym, jak starają się to niektóre środowiska medialnie, a także czynnie wykazać. Odwrotnie – jest jedną ze standardowych form ich realizacji. Popsute funkcje społeczne kamienic powinny zostać im przywrócone przez naprawę ich ekonomicznego działania. Mieszkania to obiekty gospodarcze, a nie akty łaski dane ludziom za dobre sprawowanie, jak bywało to do niedawna – podkreśla Lisiecki.
Uruchomić zwroty
I przypomina, że do tej pory prawowici spadkobiercy po byłych właścicielach nieruchomości warszawskich stawiani byli niemal pod ścianą. Nie mogąc na rynkowych warunkach gospodarować odzyskanymi kamienicami, decydowali się na ich sprzedaż biznesowi.
– Nie można też zapominać, że obecnie w Urzędzie Miasta Stołecznego Warszawy bezczynnie czekają na wykonanie setki prawomocnych wyroków sądowych. Są to głównie wyroki w sprawie o wydanie decyzji zwrotowych. A same decyzje są niejednokrotnie przygotowane, lecz sprawujący władzę odmawiają ich podpisania. Nie ma sensu dyskutować nad kształtem tej czy innej ustawy reprywatyzacyjnej, dopóki prawo nie jest wykonywane na masową skalę – puentuje Lisiecki.
Zdaniem Dekretowca ustawa reprywatyzacyjna w pierwszej kolejności powinna rozwiązać problem nieruchomości, które zabrano dekretem Bieruta, choć wcale nie służyło to celowi, jakim była odbudowa miasta. W tej kwestii projekt mec. Andrzejewskiego milczy. Chodzi m.in. o niezniszczone w trakcie wojny prywatne wille i domy jednorodzinne położone na obrzeżach Warszawy, które zamieszkiwane są przez spadkobierców byłych właścicieli.
Zdaniem zrzeszenia takie nieruchomości – o ile nie zaszły nieodwracalne skutki prawne – powinny przejść jak najszybciej na własność spadkobierców.