Wydawcy za zły stan rzeczy na rynku prasowym często winią masowe, nieautoryzowane wykorzystywanie materiałów prasowych przez komercyjnych użytkowników internetu, a w szczególności przez podmioty opierające swoje modele działalności na cudzych treściach. Istotnymi zagrożeniami, na które wskazują wydawcy, jest m.in. działalność przedsiębiorstw zajmujących się tzw. press – clippingiem (tj. dostarczaniem odbiorcom na ich zamówienie artykułów prasowych odnoszących się do konkretnego zagadnienia wraz np. z ich streszczeniami) lub też prowadzeniem serwisów internetowych „akumulujących” treści publikowane w prasie drukowanej. Takie formuły działania zastępują bowiem potrzebę bezpośredniego korzystania z tradycyjnej prasy, a także z serwisów internetowych wydawców tej prasy. W konsekwencji, wydawcy mimo tego, że są głównymi dostawcami treści (informacji), nie mogą z góry zakładać zwrotu inwestycji poczynionych na ich zgromadzenie i prezentację. W tej sytuacji pojawiają się różnorodne koncepcje „zrównoważenia” rynku prasowego i szczególnej ochrony interesów wydawców prasowych.
Dotychczas dwa Państwa Członkowskie UE – Hiszpania i Niemcy próbowały rozwiązać opisany problem uchwalając przepisy przyznające wydawcom nowe prawo pokrewne obejmujące wyłączne prawo do publicznego udostępniania „produktów wydawniczych” i ich części w ramach działalności gospodarczej. Innymi słowy, regulacje te zakładały krótkotrwałe (w Niemczech – 1 rok) rozszerzenie ochrony materiałów prasowych również poza zakres ochrony prawnoautorskiej - chronione prawem pokrewnym byłyby już zwykłe informacje prasowe i niewielkie fragmenty tekstów (w tym tzw. snippets). Regulacje te spotkały się z rozbieżnymi ocenami. Generalnie nie można jednak uznać, że doprowadziły do rozwiązania problemów rynku prasowego, na co wpływ niewątpliwie mógł mieć fakt, że były to regulacje regionalne, a rynek internetowej dystrybucji informacji jest zglobalizowany.
Początkowo, w debacie toczącej się w ramach organów Unii Europejskiej rozważano wprowadzenie na terenie całej UE regulacji analogicznej do prawa pokrewnego przyznanego wydawcom niemieckim i hiszpańskim.
Komisja Europejska w projekcie Dyrektywy przyjęła jednak inne rozwiązanie.
Propozycja KE różni się zatem od uchwalonych w Niemczech i Hiszpanii praw pokrewnych na rzecz wydawców tym, że nie rozszerza zakresu ochrony na niewielkie, niechronione przez prawo autorskie fragmenty, jednocześnie przyznając wydawcom niezależne prawa autorskie na dwadzieścia lat. W preambule projektu dyrektywy prawo to jest uzasadniane m.in. tym, że pluralistyczna prasa jest niezbędna do zapewnienia wysokiej jakości dziennikarstwa i dostępu obywateli do informacji, a w fazie przechodzenia od druku do publikacji cyfrowych wydawcy publikacji prasowych mają trudności z udzielaniem licencji na internetowe korzystanie z ich publikacji oraz z osiągnięciem zwrotu z inwestycji. W przypadku, gdy wydawców publikacji prasowych nie uznaje się za oddzielne podmioty praw, udzielanie licencji i egzekwowania praw autorskich w otoczeniu cyfrowym jest często skomplikowane i nieefektywne. KE docenia natomiast organizacyjny i finansowy wkład, jaki wnoszą w produkcję publikacji prasowych wydawcy i poprzez nowe prawo chce stworzyć dla nich zachęty, aby zapewnić stabilność branży wydawniczej. Przewodniczący Komisji Jean-Claude Juncker podkreślił przy tym, że chce, „by dziennikarze, wydawcy i autorzy otrzymywali sprawiedliwe wynagrodzenie za swoją pracę, niezależnie od tego, czy jest ona wykonywana w studio, czy we własnym mieszkaniu, czy rozpowszechniana jest za pomocą Internetu, czy też poza nim, czy publikowana jest przy użyciu kopiarki czy też linku w sieci”.
Oczywiście, aby w pełni ocenić przedstawioną propozycję należy poczekać na uchwalenie Dyrektywy, a następnie jej implementację do polskiej ustawy. Niemniej jednak już na obecnym etapie można wstępnie ocenić proponowaną regulację w kontekście ewentualnej zmiany sytuacji na rynku prasowym.
Na marginesie warto również odnotować, że pewne problemy mogą powstać na etapie interpretacji zawartej w projekcie Dyrektywy definicji „publikacji prasowej”, na której opiera się w całości nowa regulacja. Dyrektywa każe pod tym pojęciem rozumieć „utrwalenie zbioru utworów literackich o charakterze dziennikarskim, które może także obejmować inne utwory lub przedmioty objęte ochroną, i które stanowi odrębną całość w ramach periodycznej lub regularnie aktualizowanej pod jednym tytułem publikacji, takiej jak gazeta lub czasopismo o tematyce ogólnej lub specjalistycznej, w celu dostarczenia informacji dotyczących wiadomości lub innej tematyki i publikowane w dowolnym medium z inicjatywy dostawcy usług, na jego odpowiedzialność i pod jego kontrolą”. Jak można zauważyć, definicja ta jest daleka od jednoznaczności, szczególnie w kontekście uznania za publikacje prasowe poszczególnych, informacyjnych serwisów internetowych. W tym zakresie mogą pojawić się zatem problemy analogiczne do występujących już w Polsce problemów z interpretacją definicji prasy zawartej w Prawie Prasowym. Należy natomiast zaznaczyć, że definicja publikacji prasowej, jako fundament nowej regulacji, powinna cechować się przejrzystością – to od niej będzie zależeć, komu przyznane zostaną nowe prawa autorskie.
Pełną ocenę proponowanych rozwiązań prawnych będzie można przeprowadzić dopiero po ich ostatecznym uchwaleniu. Już teraz należy jednak podchodzić z ostrożnością do założenia, że regulacja proponowana przez Komisję będzie idealnym rozwiązaniem dla wszystkich bolączek rynku prasowego.