Jeżeli sędzia wydał orzeczenie na korzyść jednej ze stron, to nie może orzekać w następnej sprawie, w której ta sama strona ponownie występuje, a przedmiotem są umowy dotyczące tych samych transakcji, o które toczył się pierwszy proces. Tak orzekł Sąd Najwyższy.
Źródłem sprawy było roszczenie firmy E. wytoczone przeciwko dwóm spółkom zarejestrowanym na Cyprze. Chodziło o wydanie akcji spółki będącej właścicielem jednej ze śląskich hut. Akcje te miały być zbyte na rzecz wspomnianych przedsiębiorstw cypryjskich na podstawie umów zawartych w latach 2004–2006. Jak twierdziła firma E., umowy te zostały zawarte przez osobę nieuprawnioną do zarządzania firmą. I rzeczywiście, jak wykazano w późniejszym procesie, przy powoływaniu ówczesnego zarządu firmy doszło do nadużyć – sfałszowano m.in. podpisy członków rady nadzorczej powołującej zarząd.
Mimo to pozew firmy E. był kilkakrotnie odrzucany przez sądy. Wynikało to z tego, że w umowie sprzedaży akcji spółkom cypryjskim zawarto zapis na zagraniczny sąd polubowny, stąd sądy polskie uznawały się za niewłaściwe do rozstrzygnięcia sprawy.
Gdy w kolejnym procesie firma E. próbowała odzyskać utracone akcje, do postępowania włączyła się prokuratura, która – wnosząc apelację od wyroku sądu I instancji, ponownie odrzucającego pozew firmy E. – wskazała, że tym razem zachodzi naruszenie procedury, które może skutkować nieważnością całego procesu. Okazało się bowiem, że jeden z sędziów orzekający w I instancji wcześniej rozpatrywał (jako sąd w składzie jednego sędziego) sprawę dotyczącą nabycia przez wspomniane spółki cypryjskie akcji śląskiej huty. W tej sprawie spółki z Cypru były z kolei powodami i sędzia ten wydał korzystne rozstrzygnięcie dla nich, uznając ważność umów sprzedaży akcji śląskiej huty.
W sądzie I instancji ten sam sędzia uznał umowy zawarte pomiędzy firmą E. i spółkami cypryjskimi za ważne i odrzucił pozew, wskazując na obowiązkową polubowną drogę rozstrzygnięcia sporu. Z takim orzeczeniem nie zgodziły się zarówno prokuratura, jak i firma E. Apelacja została jednak oddalona i sprawa trafiła do Sądu Najwyższego.
Tu cały dotychczasowy proces został unieważniony – SN uchylił orzeczenie apelacyjne, zniósł postępowanie przed sądem II instancji i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy od początku przez sąd I instancji.
Tak radykalny wyrok zapadł na podstawie art. 48 par. 1 pkt 5 kodeksu postępowania cywilnego. Zgodnie z tym przepisem sędzia jest wyłączony z mocy samej ustawy w sprawach, w których w instancji niższej brał udział w wydaniu zaskarżonego orzeczenia, a także w sprawach o ważność aktu prawnego z jego udziałem sporządzonego lub przez niego rozpoznanego oraz w sprawach, w których występował jako prokurator. SN zwrócił uwagę na pojęcie aktu prawnego występującego w tym artykule. Akt prawny jest tu bowiem rozumiany szeroko, także jako czynność prawna (np. umowa). Zdaniem SN chodzi tu o sytuacje, w których sędzia niejako po raz drugi podchodzi do rozpoznania sprawy odnoszącej się do tych samych czynności prawnych oraz dotyczących przynajmniej jednego z uczestników postępowania. Skoro już wcześniej wydał określone rozstrzygnięcie na korzyść jednej strony, mając jakiś przyjęty wzór postępowania, to jest duże prawdopodobieństwo, że także w drugiej sprawie wyda orzeczenie o podobnej treści, ponownie korzystne dla tej samej, co poprzednio, strony.
– Chodzi o zachowanie bezstronności sądu, o której w takiej sytuacji trudno mówić – stwierdziła sędzia SN Katarzyna Tyczka-Rote.
A wobec wadliwego składu orzekającego nie można mówić o prawidłowym ustaleniu nawet stanu faktycznego sprawy. Dlatego SN uznał, że konieczne jest przeprowadzenie ponownego procesu.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 27 października 2016 r., sygn. akt V CSK 571/15.