Sejm uchwalił ustawę jednogłośnie; za jej przyjęciem głosowało 440 posłów, nie było głosów przeciw, nikt też nie wstrzymał się od głosu.
Konwencja o Pracy na Morzu dotyczy szeroko pojętego międzynarodowego transportu morskiego, regulując kwestie związane z wzajemnymi uprawnieniami i obowiązkami pomiędzy armatorami i marynarzami. Konwencję przyjęto 23 lutego 2006 r. w Genewie. W Polsce obowiązuje ona od 2013 r. Obecnie stronami Konwencji są 74 państwa.
Ratyfikowanie poprawek jest wymogiem - wyjaśniał podczas czwartkowej debaty wiceminister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Paweł Brzezicki.
Jak dodał, „od 18 stycznia każdy statek, niezależnie pod jaką jest banderą, biorący udział w żegludze międzynarodowej, nie będzie mógł być wprost dopuszczony do eksploatacji, jeżeli pracownicy na tym statku, czy marynarze nie zostaną objęci Konwencją”.
„Poprawki wprowadzają obowiązek posiadania przez armatorów ubezpieczenia lub innego zabezpieczenia finansowego roszczeń marynarzy na wypadek ich porzucenia przez armatora oraz w przypadku śmierci lub długotrwałej niepełnosprawności powstałej w wyniku wypadku przy pracy lub choroby zawodowej” - powiedziała, podczas czwartkowej debaty w Sejmie, posłanka PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk.
Jak dodała, „poprawki wprowadzają ponadto obowiązek przewożenia na statku w miejscu widocznym dla marynarzy dokumentów poświadczających posiadanie przez armatora takiego zabezpieczenia finansowego i określa wymagania dla tych dokumentów”. Poprawki wejdą w życie 18 stycznia 2017 r. - poinformowała Arciszewska-Mielewczyk.
Według posła PSL Kazimierza Kotowskiego, poprawki zabezpieczą właściwie interesy i pracę polskich marynarzy. „To ważne szczególnie z tego względu, że praktycznie wszyscy z nich pływają na statkach Polskiej Żeglugi Morskiej zarejestrowanych pod obcymi banderami” - powiedział Kotowski.
Zgodnie z ustawą państwo, pod banderą którego pływa dany statek, zapewni, aby miał on szybki i skuteczny system zabezpieczenia finansowego, który ma pomóc marynarzom na wypadek ich porzucenia. Pomoc ze strony systemu zabezpieczenia finansowego ma pokryć m.in. zaległe płace i inne świadczenia należne marynarzowi od armatora zgodnie z umową o pracę, odpowiednim układem zbiorowym pracy lub ustawodawstwem krajowym państwa, którego banderę statek podnosi. Wszystkie uzasadnione wydatki poniesione przez marynarza, w tym koszt repatriacji, a także wydatki na podstawowe potrzeby - m.in. takie jak żywność, ubranie, zakwaterowanie, zapasy wody pitnej, paliwo niezbędne do przetrwania na pokładzie statku, podstawową opiekę medyczną i inne uzasadnione koszty.
Poseł Nowoczesnej Piotr Misiło pytał z kolei, czy w ministerstwie gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej jest pomysł na to, żeby polscy marynarze mogli funkcjonować pod polską banderą.
Najbardziej drażliwą kwestią jest sfera ubezpieczeń społecznych i podatków od osób fizycznych - odpowiedział Brzezicki. „W obecnym prawodawstwie przeniesienie pracowników firm armatorskich pod polską banderę natychmiast spowoduje ich sfiskalizowanie w stopniu, w którym nie będą w stanie podjąć pracy na tym statku. Nie będzie się ona dla nich opłacała i pójdą do innych armatorów” - powiedział wiceminister. Jak dodał, „jest to kwestia czysto finansowa i usiłujemy ją rozwiązać w kierunku umożliwienia marynarzom osiągania przychodów porównywalnych do przychodów w innych legislaturach, ale również uzyskiwania przez armatorów podobnych dochodów, czy nie fiskalizowania tych dochodów". "Rozmawiamy o tym na zespole (w ministerstwie-PAP), w którym są pracodawcy, pracownicy, a także przedstawiciele administracji” - dodał.