Efektywność sądowej egzekucji długów wzrosła o 30 proc., ale czas jej trwania wydłużył się dwukrotnie. A to oznacza niemożność przyjmowania spraw spoza rewiru
/>
W pierwszym półroczu 2016 r. kancelarie komornicze załatwiły średnio o 16 proc. więcej spraw, niż do nich wpłynęło. Gdy porówna się to do analogicznego okresu ubiegłego roku, skuteczność wzrosła więc aż o jedną trzecią. Chodzi przy tym o sprawy zakończone zarówno poprzez wyegzekwowanie długów, jak i zamknięte umorzeniem (np. na wniosek wierzyciela czy ze względu na niemożność wyegzekwowania należności) albo przekazaniem sprawy do innego komornika w wypadku zbiegu postępowań.
Co ważne, z danych przedstawionych przez Krajową Radę Komorniczą wynika, że rośnie też odsetek spraw zakończonych odzyskaniem długów. W pierwszej połowie 2015 r. sukcesem kończyło się średnio 20,8 proc. zakończonych postępowań, w tym roku już 23,4 proc. Jeśliby zaś wierzyć statystykom skuteczności, gromadzonym przez Ministerstwo Sprawiedliwości, efekty byłyby jeszcze lepsze: skuteczność w pierwszej połowie 2016 r. wyniosła 27,19 proc., a rok wcześniej jedynie 18,92 proc. Rozbieżności wynikają z tego, że komornicy podają skuteczność jako stosunek spraw, w których wyegzekwowali dług, do tych, które zakończyli. Ministerstwo zaś bierze pod uwagę relację tych zakończonych odzyskaniem długu do wszystkich, jakie w danym roku wpłynęły do kancelarii.
Tylko w rewirze
Jednak jest i druga strona medalu: większej sprawności komorników i wzrostowi skuteczności towarzyszy prawie dwukrotne wydłużenie postępowań. Średni czas trwania egzekucji wydłużył się z 7,7 do aż 14 miesięcy.
– Wskaźniki te potwierdzają zależność między czasem trwania egzekucji i jej skutecznością. Dłuższy czas wpływa na skuteczność – komentuje Rafał Fronczek, prezes KRK.
– To powinno dać do myślenia autorom projektu nowej ustawy o komornikach sądowych i egzekucji, w którym uzależniono możliwość przyjmowania spraw spoza rewiru od spełniania jednocześnie dwóch wykluczających się przesłanek: wysokiej skuteczności i braku zaległości – przekonuje szef KRK.
Komornicy, co do zasady, działają na obszarze swojego rewiru. Jednak wierzyciel – z wyjątkiem spraw dotyczących egzekucji z nieruchomości – ma prawo zwrócić się do dowolnego egzekutora. Tyle że zgodnie z aktualnymi regulacjami – art. 8 ust. 8a ustawy o komornikach sądowych i egzekucji (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 1138 ze zm.) – komornik może przyjąć sprawę z wyboru wierzyciela, tylko jeśli nie ma zaległości przekraczających sześć miesięcy, wpływ wszystkich należności do wyegzekwowania nie przekracza 5 tys. rocznie, a skuteczność jego działań w poprzednim roku była wyższa niż 35 proc. Nie może też przyjąć długu spoza rewiru, jeśli w danym roku wpłynęło już do niego 10 tys. spraw.
Te ograniczenia funkcjonują od niecałego roku, a Ministerstwo Sprawiedliwości już zapowiada kolejne ograniczenia dotyczące przyjmowania spraw z wyboru. Zgodnie z propozycją resortu przyjmowanie dodatkowych egzekucji będzie możliwe jedynie jako swoista premia za bardzo dobre wykonywanie obowiązków. Do poziomu 2,5 tys. wszystkich spraw komornik będzie mógł przyjmować te z wyboru wierzycieli, o ile nie ma zaległości powyżej sześciu miesięcy. Żeby przyjmować sprawy spoza rewiru, będzie musiał wykazać się także co najmniej 35-proc. skutecznością. Poza tym wybór komornika będzie ograniczony tylko do terenu właściwości danego sądu apelacyjnego.
Zdaniem głównych zainteresowanych wprowadzenie takich barier oznacza, że dla wielu komorników możliwość przyjmowania spraw spoza rewiru będzie czysto iluzoryczna. Dość powiedzieć, że średni poziom skuteczności kancelarii na poziomie wyższym niż 35 proc. ostatni raz odnotowano w 2004 r.
Jak jednak zaznacza Wioletta Olszewska z Ministerstwa Sprawiedliwości, obecne regulacje dotyczące prawa wyboru powodują zbyt wiele negatywnych konsekwencji. – Powstaje duża liczby zbiegów egzekucji, co ma niekorzystny wpływ na sprawność postępowań. W sytuacji gdy kancelaria komornika z wyboru jest oddalona o kilkaset kilometrów od miejsca zamieszkania dłużnika, naruszane są jego prawa, bo pojawiają się np. problemy z przeglądaniem akt sprawy komorniczej – wylicza Olszewska.
Jak dodaje, oznaczony przez wierzyciela sposób prowadzenia egzekucji ogranicza się prawie zawsze do tych metod, które nie wymagają działania komornika poza obszarem rewiru.
– Zwykle i tak czynności ograniczają się do egzekucji z wynagrodzenia za pracę, rachunku bankowego, innych wierzytelności lub innych praw majątkowych, więc przepisy preferują komorników, którzy prowadzą egzekucję na odległość, z niekorzyścią dla tych, do których złożono wnioski o przeprowadzenie egzekucji z wykorzystaniem sposobów ze swej istoty wymagających realizacji przez okres dłuższy niż 6 miesięcy – dodaje rzeczniczka.
Coraz mniej spraw
Profesor Andrzej Marciniak z Uniwersytetu Łódzkiego od początku nie był zwolennikiem swobodnego wyboru komornika. Jednak również on przekonuje, że ze zmianami należałoby poczekać i najpierw ocenić skutki ostatniej nowelizacji. – Być może wprowadzenie obecnych limitów okaże się wystarczające. Nie przejmowałbym się też jeszcze wydłużeniem czasu postępowań egzekucyjnych. Może to być skutek likwidacji hurtowni komorniczych – mówi ekspert.
– Sprawy, które wcześniej trafiały do dużych kancelarii, teraz kierowane są do wielu małych. Jeśli komornik obsługiwał ok. 2 tys. spraw rocznie, a teraz nagle trafiło do niego o 3 tys. więcej, to nic dziwnego, że w pierwszym okresie będą występować opóźnienia. Przy tym potencjale organizacyjnym, kadrowym i technicznym załatwienie dwa razy większej liczby spraw trochę zajmuje – objaśnia prof. Marciniak. I prognozuje, że po tym, jak mniejsze kancelarie dostosują się do większego wpływu, czas postępowań się skróci.
Jednak z danych KRK wynika, że w pierwszej połowie roku do 1506 kancelarii wpłynęło średnio 1368 spraw, czyli o 40 proc. mniej niż rok wcześniej.
– Również w I półroczu 2014 r. do kancelarii wpływało o 30 proc. spraw więcej niż obecnie. Jeśli obecny trend się utrzyma, to w tym roku będziemy mieli ok. 4 mln spraw przy znacznie większej liczbie komorników. Ostatni raz tak mało spraw na kancelarię było w 2008 r. – stwierdza Rafał Fronczek.