Chodzi o mieszkańców okolic Doniecka i Ługańska, które w kwietniu 2014 roku zaczęły być zajmowane przez prorosyjskie grupy zbrojne. W wyniku działań wojennych ich domy dostały się pod długotrwały ostrzał moździerzowy i zostały zniszczone, ponadto Ukraińcy bali się, że w ostrzale stracą życie.
Postanowili wystąpić na drogę prawną przeciwko Ukrainie i Rosji - oba kraje oskarżyli o złamanie w ich przypadku podstawowych praw człowieka - takich jak prawo do życia, ochrona własności, prawo do sprawiedliwego procesu.
Jednak Trybunał musiał jednomyślnie odrzucić trzy skargi, bowiem na ich poparcie przedstawili tylko kopie paszportów, oraz - w jednym przypadku - zdjęcia zniszczonego domu. Ponadto przesłali do Strasburga ogólny opis sytuacji na wschodzie Ukrainy.
Sędziowie zdecydowali się na podjęcie decyzji o nierozpatrzeniu skargi, bowiem mimo ponagleń Ukraińcy nie dosłali dodatkowych dokumentów na potwierdzenie, że to ich domy zostały zniszczone, a także mogących służyć za dowody na złamanie innych postanowień Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Sędziowie gotowi byli uznać najrozmaitsze dowody: akty własności, wyciągi z ewidencji, potwierdzenia opłacenia podatku gruntowego albo od nieruchomości, pisma urzędowe od administracji lokalnej, plany, zdjęcia, rachunki za utrzymanie albo dostawy mediów, otrzymane na wskazane adresy listy czy nawet zeznania świadków.
"Skarżący nie poinformowali jednak o ewentualnych krokach podjętych w celu uzyskania przynajmniej części dowodów, choćby fragmentarycznych, które mogłyby stanowić poparcie ich oskarżeń" - ubolewał Trybunał, podkreślając, że ma dużo zrozumienia dla trudnej sytuacji, w jakiej są skarżący.
Obecnie przed Trybunałem toczą się trzy sprawy z pozwu Ukrainy przeciwko Rosji za jej działania w związku z zajęciem Krymu w 2014 roku i wspieraniem separatystów na wschodniej Ukrainie. Ponadto na rozpatrzenie czeka blisko trzy tysiące spraw indywidualnych osób dotyczących ukraińsko-rosyjskiego konfliktu.