Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku nie mógł zaskarżyć decyzji sądu, który w grudniu ub. roku nakazał zwolnienie Feliksa Meszki, przymusowo leczonego w tej placówce przez 11 lat - orzekł w czwartek Sąd Okręgowy w Gliwicach.

O odrzuceniu przez sąd apelacji szpitala poinformował w czwartek PAP pełnomocnik Meszki mec. Piotr Wojtaszak. Odrzucenie apelacji PAP potwierdziła też w dziale administracji sądu.

„Sąd odrzucił apelację szpitala; stwierdził że szpital jest podmiotem nieuprawnionym do jej wniesienia i (...) uznał, że nie ma prawa uczestniczenia w postępowaniu. Tym samym orzeczenie Sądu Rejonowego w Rybniku jest prawomocne. Pan Feliks Meszka może się cieszyć wolnością, jaką cieszy się od siedmiu miesięcy” - powiedział PAP mec. Wojtaszak.

Kierownictwo szpitala, składając apelację, nie zgodziło się z decyzją rybnickiego sądu, który w grudniu ub. roku nakazał zwolnienie Meszki. Szpital podnosił, że decyzja o przymusowym przyjęciu Meszki była zasadna. Sądowi, który go zwolnił, w zażaleniu zarzucił m.in., że nie dokonał oceny zasadności przyjęcia Meszki do szpitala w trybie Ustawy o ochronie zdrowia psychicznego, nie wziął pod uwagę przesłanek merytorycznych i nie zasięgnął opinii biegłego lekarza psychiatry, co nakazują przepisy tej ustawy. Szpital uznał ponadto, że powinien zostać wezwany jako uczestnik postępowania w tej sprawie.

Jak podkreśliło w apelacji kierownictwo placówki, „szpital psychiatryczny, przyjmując osobę bez jej zgody, działa nie tylko dla jej dobra, ale także w interesie ogólnym – zapewnienia bezpieczeństwa innym osobom”.

W późniejszym, przekazanym PAP oświadczeniu szpital wyjaśniał, że składając zażalenie dążył do uzyskania merytorycznego stanowiska, co do zasadności przyjęcia pacjenta bez jego zgody oraz oceny zasadności postanowienia wydanego przez sąd rejonowy. Akcentował też, że fakt przestrzegania przez placówkę wszystkich przepisów potwierdzały dotychczasowe, liczne kontrole.

Po apelacji szpitala mec. Wojtaszak domagał się, aby sąd w ogóle nie rozpatrywał jej pod względem merytorycznym i ją oddalił - jako wniesioną przez podmiot nieuprawniony. Adwokat powtarzał też, że procedurze przyjęcia Meszki do szpitala towarzyszyły nieprawidłowości.

W opinii obrońcy Meszka spędził na przymusowym leczeniu aż 11 lat, bo lekarze wydawali takie same opinie na temat stanu jego zdrowia – według nich nie poprawiał się i w związku z tym powinien nadal być leczony. Zdaniem adwokata kolejne opinie były „kopiowane”, ale kierowanych do sądu zażaleń sąd nie uwzględniał.

Meszka trafił do szpitala psychiatrycznego po tym, jak postawiono mu zarzut kierowania w latach 1998-2003 gróźb karalnych pod adresem sąsiadów typu: "pokażę ci!"; "załatwię cię!". W 2004 r., po zasięgnięciu opinii biegłych, na wniosek prokuratora, sąd umorzył postępowanie karne i orzekł o umieszczeniu Meszki, tytułem tzw. środka zabezpieczającego, w zakładzie psychiatrycznym. Orzeczona detencja (czyli pobyt w zamkniętym zakładzie) trwała 11 lat.

Pacjent nie mógł odzyskać wolności mimo decyzji Sądu Najwyższego, który na skutek kasacji Rzecznika Praw Obywatelskich 10 listopada 2015 r. uchylił postanowienia sądów w sprawie przymusowego leczenia. 12 listopada wobec mężczyzny, zamiast zwolnienia, zastosowano procedurę przyjęcia do szpitala bez jego zgody, uzasadniając to zagrożeniem wynikającym z jego choroby - w trybie przepisów Ustawy o ochronie zdrowia psychicznego.

W grudniu 2015 r. rybnicki sąd uznał, że decyzja szpitala z 12 listopada była niezasadna. Nakazał natychmiastowe zwolnienie pacjenta, który domaga się teraz 12,3 mln zł zadośćuczynienia i odszkodowania za 11 lat spędzonych w zamkniętym zakładzie. Sprawa zadośćuczynienia i odszkodowania – jak przekazał mec. Wojtaszak – decyzją Sądu Najwyższego trafiła do Sądu Okręgowego w Krakowie, gdzie data rozprawy nie została jeszcze wyznaczona.

Sądowemu postępowaniu dotyczącemu Meszki przyglądał się Rzecznik Praw Obywatelskich, który w tej sprawie wniósł kasację do SN. 10 listopada 2015 r. SN uwzględnił w całości kasację RPO, uchylił zaskarżone postanowienia i umorzył postępowanie wobec Meszki. SN potwierdził, że doszło do rażącego naruszenia prawa przez "niezwykle powierzchowne odniesienie się" przez sąd okręgowy do zarzutów zażalenia Meszki na decyzję o umieszczeniu go w zakładzie psychiatrycznym.

Według SN sąd II instancji nie zauważył, że sąd rejonowy nie przeprowadził, poza obowiązkowym przesłuchaniem biegłych lekarzy psychiatrów oraz psychologa, jakiegokolwiek postępowania dowodowego, mającego potwierdzić sprawstwo podejrzanego. Sam podejrzany nie został nawet przesłuchany w postępowaniu przygotowawczym.

Nie sposób uznać, aby wypowiadane przez podejrzanego groźby, które nigdy nie weszły w jakąkolwiek fazę realizacji, stanowiły czyn o znacznym stopniu społecznej szkodliwości, uzasadniający bezterminową de facto detencję 78-letniego wówczas człowieka - uznał w listopadzie ub. roku SN.