Lokalne władze budują koalicję, która ma wywrzeć presję na rząd w sprawie publikacji orzeczeń Trybunału. – Inaczej grozi nam chaos – przekonują. Skutki dwugłosu możemy odczuć na własnej skórze.
Lokalne władze budują koalicję, która ma wywrzeć presję na rząd w sprawie publikacji orzeczeń Trybunału. – Inaczej grozi nam chaos – przekonują. Skutki dwugłosu możemy odczuć na własnej skórze.
PiS na razie bagatelizuje dyskusje toczące się we władzach lokalnych i regionalnych. – Decyzje administracyjne w samorządach rzadko ocierają się o kwestie konstytucyjne. Dążymy do zakończenia sporu, a opozycja próbuje go podkręcać, wykorzystując do tego samorządy – kwituje poseł Szymon Szynkowski vel Sęk. W podobnym tonie w ubiegłym tygodniu komentowała sprawę premier Beata Szydło. Jej zdaniem inicjatywa samorządów ma charakter czysto polityczny. – Te decyzje zostały podjęte przez panią Gronkiewicz-Waltz i panią Zdanowską, które są przecież prominentnymi działaczkami PO. To one, zamiast być prezydentami miast, wypowiedziały się jako politycy – stwierdziła szefowa rządu, komentując uchwały radnych z Warszawy i Łodzi.
Lokalne władze są innego zdania. – Gdyby doszło do sytuacji, w której przedmiotem orzeczenia TK będą sprawy leżące w kompetencjach samorządów, niejasna sytuacja wokół tych orzeczeń będzie oznaczać przede wszystkim komplikacje dla obywateli. Dlatego uspójnienie tego problemu przez rząd wydaje się kluczowe. W przeciwnym razie grozi nam chaos prawny, który w orzeczeniach dotyczących samorządów może uderzyć w obywateli – zauważa Jan Machowski z urzędu miasta w Krakowie.
Niezależnie od tego, czy chodzi o politykę, czy nie, rząd stoi przed poważnym problemem. Jak wynika z naszych ustaleń, samorządowy opór wobec rządu nie ograniczy się do Łodzi i Warszawy. – Władze Bydgoszczy zamierzają respektować wszystkie orzeczenia TK – zapowiada Anna Strzelczyk-Frydrych z urzędu miasta. – Każda jednostka, która działa na podstawie przepisów prawa, musi mieć poczucie, że to prawo jest jasne, czytelne, stabilne i takie samo dla wszystkich. Nie może być mowy o podwójnym porządku prawnym, jeśli chcemy uchodzić za państwo prawa – dodaje.
Przedstawiciele władz Gdańska również nie wykluczają możliwości podjęcia uchwały w sprawie respektowania orzeczeń TK. – Samorządy nie są samotną wyspą. To niebezpieczna sytuacja. I nikt nie jest w stanie przewidzieć skutków tego stanu rzeczy – przekonuje rzecznik prezydenta miasta Antoni Pawlak. Opowiedzenie się po stronie TK zapowiadają też – na razie nieoficjalnie – niektóre władze wojewódzkie. W zarządzanym przez Adama Struzika (PSL) urzędzie marszałkowskim Mazowsza dojrzewa inicjatywa stworzenia nieformalnej koalicji województw sprzeciwiających się polityce rządu.
– Musimy w tej sprawie mówić jednym głosem, jeśli chcemy wywrzeć presję na PiS – usłyszeliśmy od jednego z pracowników urzędu marszałkowskiego. Już jest gotowy projekt stanowiska w tej sprawie, który ma być rozesłany do innych województw z prośbą o poparcie. Z budową tak szerokiego porozumienia może być jednak problem. Jest mało prawdopodobne, że dołączy do niego Podkarpackie, w którego sejmiku większość ma PiS. W pozostałych regionach rządzi koalicja PO-PSL, ale i to nie daje gwarancji, że wszystkie dołączą do inicjatywy Adama Struzika.
– Kryzys wokół Trybunału Konstytucyjnego nie grozi podwójnym porządkiem prawnym. Porządek prawny wyznacza obowiązujący system prawny. Ten zaś jest zawarty w konstytucji. Spór wokół TK dotyka kwestii stosowania prawa, a nie obowiązującego w RP systemu prawnego – przekonuje sekretarz województwa lubuskiego Teresa Sekuła. Z kolei Łódzkie liczy, że nie dojdzie do eskalacji napięcia wokół TK. „Wierzymy, że kryzys związany z TK zostanie rozwiązany do czasu, kiedy zagrozi nam podwójny porządek prawny i nie trzeba będzie powoływać się na nieopublikowane orzeczenie” – odpowiedział nam wydział informacji i komunikacji społecznej urzędu marszałkowskiego w Łodzi. Pewne jest tylko to, że rozrasta się front samorządów niezadowolonych z sytuacji wokół TK, a także przestrzegających przed skutkami ciągnącego się od miesięcy klinczu prawnego.
– Uchwały miejskich radnych nie mają znaczenia prawnego. Są to uchwały intencjonalne. Ale intencja wskazuje wyraźnie, że samorządy będą respektować wyroki trybunału. Głównym efektem takich działań będzie pokazanie rządowi, że są w Polsce organy administracji publicznej, które chcą publikacji tych orzeczeń, by móc je wykonywać – uważa prof. Marek Chmaj. Presja na rząd Beaty Szydło będzie więc rosła. Z apelem o „przywrócenie demokratycznego państwa prawa” wystąpili m.in. byli prezydenci RP i szefowie MSZ. PiS jednak pozostaje przy swoim. – Jeśli prezes trybunału nie respektuje prawa, dokonuje rokoszu przeciwko państwu, to on odpowiada za konsekwencję działań – ocenił wczoraj na antenie radia RMF FM poseł Jacek Sasin (PiS).
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama