Jeżeli obrońca nie zadaje pytań świadkom, nie wnosi o ich uzupełniające przesłuchanie, a w apelacji nie wnosi o uzupełnienie przewodu sądowego w tym zakresie, to zarzucanie sądowi I instancji, że przy pomocy zeznań tych świadków nie wyjaśnił pewnych okoliczności, jest skrajnie nielojalne procesowo.

Poznański sąd rejonowy uznał oskarżoną za winną tego, że w 2011 r. aby uciec przed zobowiązaniami wobec wierzycieli sprzedała za kilkadziesiąt tysięcy zł udziały, które posiadała w spółkach oraz zagrożone zajęciem pojazdy. Popełniła w ten sposób przestępstwo z art. 300 par. 2 kodeksu karnego. Sąd wymierzył jej karę 10 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na dwa lata próby i karę grzywny w wysokości 4 tys. zł. Jej obrońca wniósł apelację. Postawił w niej szereg zarzutów, w tym błędu w ustaleniach faktycznych. Żaden z nich jednak nie zaskoczył i sąd okręgowy utrzymał w mocy zaskarżony wyrok, a także ostro wypunktował błędy apelacji.

Nietrafione zarzuty

„Apelacja okazała się bezzasadna, co jest następstwem popełnienia przez jej autora dwóch zasadniczych błędów: traktowania postępowania jako quasi-przedłużenia postępowania prowadzonego przed sądem gospodarczym oraz pominięcia przy ocenie trafności zapadłego rozstrzygnięcia faktycznych motywów, jakie przytoczył Sąd Rejonowy na jego uzasadnienie.” - wskazał sąd odwoławczy na początku uzasadnienia wyroku. I dodał, że w postępowaniu sądu I instancji nie występują żadne braki wskazane w apelacji. Wytknął mecenasowi, iż zeznania świadka ujawnione zostały na rozprawie zgodnie z procedurą karną, a obecny wówczas na sali rozpraw obrońca oskarżonej nie składał żadnych wniosków. Idąc dalej, sąd rejonowy przeprowadził dowód z zeznań trzech świadków, w obecności oskarżonej i jej obrońcy, którzy mieli przecież możliwość zadawania im pytań. Żadne z nich nie skorzystało z tego, jak też z możliwości złożenia wniosku o uzupełnienie przewodu sądowego poprzez uzupełniające przesłuchanie świadków na okoliczności wskazane w apelacji. Apelacja nie zawiera też wniosku o uzupełnienie przewodu sądowego w tym zakresie przez sąd II instancji. „W takiej sytuacji czynienie zarzutu sądowi I instancji, że przy pomocy zeznań tych świadków nie wyjaśnił pewnych okoliczności, jest nie tylko niezrozumiałe, ale i skrajnie nielojalne procesowo.” - zaznaczył sąd II instancji w uzasadnieniu.

Sąd przypomniał też, że wielokrotnie podkreślano w orzecznictwie, że zarzut błędu w ustaleniach faktycznych - jaki został przez autora apelacji postawiony w tej sprawie - nie może ograniczać się wyłącznie do polemiki z ocenami dokonanymi przez sąd I instancji, bez wskazania, jakich konkretnie uchybień w zakresie zasad logicznego rozumowania dopuścił się sąd w ocenie zebranego materiału dowodowego. Istota zarzutu błędu w ustaleniach faktycznych nie może opierać się na odmiennej ocenie materiału dowodowego. Innymi słowy mówiąc: na forsowaniu własnego poglądu strony na daną kwestię. Stawiając tego rodzaju zarzut należy zatem wskazać, jakich uchybień w świetle zgodności (lub niezgodności) z treścią dowodu, zasad logiki (błędność rozumowania i wnioskowania), czy sprzeczności (bądź nie) z doświadczeniem życiowym lub wskazaniami wiedzy, dopuścił się w dokonanej przez siebie ocenie dowodów sąd I instancji.

Kłopoty z pełnomocnikiem

Obrońca ratował się również naganną postawą procesową pełnomocnika klientki w toku postępowania cywilnego. Sąd wskazał, że nieprawidłowe zachowanie pełnomocnika potwierdzone zostało orzeczeniem dyscyplinarnym, ale jednak postawa ta nie wyłącza winy oskarżonej. Znała tok postępowania cywilnego, a w szczególności wiedziała, że przegrała sprawę w I instancji, skoro sama wniosła apelację. Choćby więc liczyła na to, że niekorzystne orzeczenie sądu cywilnego uda się wzruszyć w postępowaniu odwoławczym, to jednak musiała być przecież świadoma także tego, że kwestia ta wcale nie jest oczywista. Nie zmieniłyby tego nawet odmienne zapewnienia jej pełnomocnika, bowiem profesjonalny prawnik nie może gwarantować rezultatu swoich działań, a jedynie deklarować staranne działanie. Zresztą nawet gdyby oskarżonej czyniono takie zapewnienia, to przecież – nauczona niekorzystnym wynikiem dotychczasowego postępowania – nie mogła przecież wierzyć im bezkrytycznie. Sąd przypomniał, że w istotę każdej działalności gospodarczej wpisane jest ryzyko, także i ryzyko tego, że wskutek orzeczenia sądowego będzie się zobowiązanym do uregulowania należności. „Każdy dorosły, poczytalny człowiek, a takim jest przecież oskarżona, musi widzieć różnicę między tym, co uważa na temat zasadności cudzego roszczenia a tym, co w razie sporu sądowego faktycznie zdoła udowodnić w tej materii.” - wytknął sąd. Perspektywa więc zapłaty należności stronie przeciwnej w sprawie cywilnej, nawet mimo planowanych kroków odwoławczych, była dla kobiety całkowicie realna. W tej sytuacji wyzbywanie się przez nią majątku w sposób oczywisty rzutowało tak na jej możliwości płatnicze, jak i na powodzenie ewentualnej egzekucji skierowanej do jej majątku.

Wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu z 4 marca 2016 r., sygn. akt IV Ka 100/16