Upoważnienie aplikanta do zastępowania adwokata lub radcy prawnego, nazywane potocznie substytucją, w rzeczywistości nią nie jest. Wszystkie czynności wykonywane przez aplikanta znajdują się pod ścisłym kierownictwem adwokata lub radcy.

Sprawa dotyczyła dwóch mężczyzn, którzy dokonali włamania do jednego z warszawskich mieszkań. Ukradli dwa zegarki (ten droższy kosztował 500 zł) i zabrali trochę gotówki. Straty wyniosły 2.4 tys. zł. Jeden z mężczyzn Ł. K. miał już na koncie podobny wyskok. I dostał za to dwa lata pozbawienia wolności. Drugi zaś - S.S., dostał półtora roku w zawieszeniu na pięć lat. Panowie zostali też zobowiązani do zapłaty 2.4 tys. zł oraz 4 tys. zł zadośćuczynienia. Apelację od tego wyroku wniosła obrońca z urzędu obu oskarżonych. Co do tego łagodniej potraktowanego przez sąd, prawniczka domagała się złagodzenia kary, natomiast w odniesieniu do Ł. K. podnosiła naruszenie prawa do obrony poprzez przeprowadzenie rozprawy pod nieobecność obrońcy tego oskarżonego. Mecenas, będąc wcześniej obrońcą oskarżonego S. S. została wyznaczona obrońcą drugiego oskarżonego Ł. K. na jedynej rozprawie, na której w dodatku nie była obecna, gdyż zastępowała ją aplikantka.

Sąd idzie na skróty

Warszawski sąd okręgowy uchylił wyrok w odniesieniu do Ł. K. i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Wskazał, że istota zasady prawa do obrony polega na umożliwieniu oskarżonemu odpierania przedstawionych mu zarzutów, kwestionowania przemawiających przeciwko niemu dowodów, a także przedstawiania dowodów na poparcie własnych twierdzeń. Prawo oskarżonego do obrony oznacza jednak także obronę formalną, czyli możność ustanowienia obrońcy lub też korzystania w toku postępowania z obrońcy wyznaczonego z urzędu. Ze względu na jego rangę, realizacja tego prawa musi być rzeczywista, a nie tylko formalna, zaś jej celem jest uzyskanie dla oskarżonego możliwie najkorzystniejszego rozstrzygnięcia. Oceniając w tym kontekście sytuację procesową zaistniałą na rozprawie w marcu 2015 r. (jedynym terminie w tej sprawie), sąd stwierdził, że niewątpliwie doszło do obrazy art. 6 kodeksu postępowania karnego, i to w kilku aspektach, co niewątpliwie mogło rzutować na treść wydanego wyroku.

Tego też dnia, przed rozpoczęciem przewodu sądowego, w ramach wniosków formalnych stron, Ł. K. wniósł o wyznaczenie adwokata z urzędu z uwagi na brak środków finansowych umożliwiających mu korzystanie z pomocy obrońcy z wyboru. Wniosek ten został uwzględniony, a sąd wyznaczył dla tego oskarżonego obrońcę z urzędu w osobie adwokat drugiego oskarżonego, nieobecnej na tejże rozprawie i zastępowanej przez aplikanta. Rzecz jednak w tym, że obecność aplikanta wynikała z udzielonego jej przez patrona upoważnienia do obrony drugiego z oskarżonych – S. S.

Po wyznaczeniu tego samego obrońcy dla Ł. K., sąd nie odroczył jednak rozprawy, aby adwokat powiadomić o wyznaczeniu jej obrońcą z urzędu dla drugiego z oskarżonych, a jemu samemu umożliwić kontakt z obrońcą. Sąd prowadził rozprawę mimo, że nie była na niej obecna obrońca wyznaczona z urzędu, która również w tym zakresie – co do Ł. K. nie udzieliła upoważnienia do obrony dla aplikanta. Aplikant adwokacki występuje bowiem z upoważnienia swego mocodawcy. Oczywista jest różnica między czynnościami wykonywanymi przez adwokata czy radcę w ramach świadczenia przez niego pomocy prawnej, a czynnościami wykonywanymi przez aplikanta w trakcie odbywania przez niego aplikacji. Aplikacja jest jedynie etapem w karierze zawodowej prawnika, formą stażu zawodowego mającego na celu de facto naukę zawodu i przygotowanie zawodowe do pełnienia samodzielnej funkcji radcy.

Upoważnienie aplikanta do zastępowania adwokata lub radcy prawnego nazywane potocznie substytucją, w rzeczywistości nią nie jest. Wszystkie czynności wykonywane przez aplikanta znajdują się pod ścisłym kierownictwem adwokata lub radcy prawnego. W tym stanie rzeczy zarządzenie przez sąd przerwy celem umożliwienia kontaktu obrońcy z oskarżonym Ł. K. było o tyle bezskuteczne, że obrońca nie był obecny na rozprawie, wobec czego oskarżony został tego kontaktu faktycznie pozbawiony. Sąd wskazał, że możliwość kontaktu z oskarżonym dana na rozprawie aplikantce nie jest realizacją prawa do obrony. Takie postępowanie jest wręcz zaprzeczeniem traktowania obrony z urzędu jako realnej. Przy tym bez znaczenia jest fakt, iż obrońca w takich warunkach podjął się wykonywania swoich obowiązków. Realną obronę zapewnić ma bowiem sąd.

Kolizja interesów

Ponadto sąd dopatrzył się w tej sytuacji konfliktu interesów. Obrońca może bowiem bronić kilku oskarżonych, jeżeli ich interesy nie pozostają w sprzeczności. Taka sprzeczność zachodzi wtedy, gdy obrona jednego z oskarżonych w sposób nieuchronny naraża dobro drugiego z nich albo, inaczej mówiąc, gdy wyjaśnienia jednego z oskarżonych czy też dowody przez niego powołane oraz ich ocena godzą w interesy drugiego oskarżonego, w rezultacie czego rodzi się kolizja interesów prowadząca w takiej sytuacji do unicestwienia roli obrońcy w procesie karnym. W tej sprawie pomiędzy oskarżonymi S. S. i Ł. K. konflikt interesów widoczny był na pierwszy rzut oka. Wyjaśnienia oskarżonych były bowiem rozbieżne co do istotnych kwestii: np. rodzaju i ilości skradzionego mienia, sposobu dokonania włamania. Oskarżeni po części nawzajem obwiniali się o większą aktywność przy popełnieniu przestępstwa, jednocześnie umniejszając własną w nim rolę. Ujawnienie zaś kolizji interesów oskarżonych powoduje, iż obrońca, który dotąd bronił dwóch lub więcej oskarżonych, nie może pozostać przy obronie żadnego z nich.

Wyrok Sądu Okręgowego Warszawa-Praga w Warszawie z 16 grudnia 2015 r., sygn. akt VI Ka 1153/15