Bywa z nią więcej biurokracji niż pożytku. Nieodpłatna pomoc prawna cieszy się sporym zainteresowaniem, ale obsłużonych klientów jest mało. Trzeba odformalizować system i zmienić kryteria wiekowe – mówią przedstawiciele powiatów. Mają też pomysły na rozszerzenie systemu.
/>
/>
Niedawno pisaliśmy, że nieodpłatne poradnictwo prawne nie cieszy się zbyt dużym zainteresowaniem. Rzeczywistość wydaje się jednak inna. W powiatach ludzie zgłaszają się po pomoc chętnie, jednak jej nie otrzymują. Podstawowa przyczyna to przesadna ankietyzacja oraz zbyt surowe kryteria ustawowe. Dane odchodzących z kwitkiem nie trafiają do kartotek ani nie są uwzględniane w statystykach. W punktach pomocy mówi się im, że są za starzy lub jeszcze za młodzi na poradę. Chodzi o osoby w wieku produkcyjnym, takie, które nie są członkami dużej rodziny lub nie korzystają ze świadczeń pomocy społecznej. Niektóre samorządy oraz organizacje pozarządowe już widzą braki sytemu. Nawet uzupełniają poradnictwo z własnych funduszy.
Niepotrzebna biurokracja, marnowane fundusze
W powiecie bocheńskim prowadzone są cztery punkty prawne, dwa w stolicy powiatu i dwa w peryferyjnych gminach. Doradztwo świadczone jest pięć dni w tygodniu przez cztery godziny dziennie. Jednak efekty funkcjonowania punktów prawnych są różne. O ile w stolicy powiatu Bochni z poradnictwa w skali miesiąca skorzystało 80 osób, o tyle w miejscowościach peryferyjnych tylko 14 osób w dwóch punktach w Lipnicy Murowanej i w Drwini. Rafał Rudka, członek zarządu powiatu bocheńskiego, twierdzi, że małe zainteresowanie wynika z obostrzeń, jakie postawił ustawodawca. Mieszkaniec, chcąc skorzystać z porady prawnika, musi przejść procedurę ankietyzacji. Dopiero po jej zakończeniu określa się, czy spełnia nałożone odgórnie kryteria. Znaczna część osób odpada. Taka osoba nie jest uwzględniana w statystykach. Ustawodawca nie przewidział jednak potrzeby analizowania, jak duża część osób nie skorzystała z doradztwa z uwagi na niespełnianie kryteriów. Powiat bocheński takich analiz dokonał samodzielnie. – W ciągu jednego miesiąca ponad 30 proc. osób nie uzyskało porady z uwagi na obostrzenia ustawowe – mówi Rafał Rudka.
Problem z ankietami widzi też Lucyna Kasznik-Kucza, inspektor wydziału organizacyjnego i spraw obywatelskich Starostwa Powiatowego w Krakowie. Twierdzi, że większość osób korzystających z porad nie wyraziła zgody na udostępnienie danych zbiorczych, a więc dotyczących wieku, płci wykształcenia, dochodu, liczby członków rodziny, miejsca zamieszkania. – Skutkować to może w przyszłości brakiem analizy w tym zakresie – dodaje. Potwierdza to Magdalena Buczkowska, sekretarz Starostwa Powiatowego w Poznaniu. – W ustawie z 5 sierpnia 2015 r. o nieodpłatnej pomocy prawnej oraz edukacji prawnej (Dz.U. z 2015 r. poz. 1255) postawiono na bardzo dużą biurokrację. Aby uzyskać pomoc, trzeba wypełniać formularze, przedstawiać decyzje administracyjne z GOPS lub MOPS. Na powiaty zrzucono obowiązek przyjmowania tych dokumentów, archiwizacji, składania sprawozdań. A to dużo pracy przy sporym niedofinansowaniu – mówi Magdalena Buczkowska. – Musimy mieć aż 14 punktów, bo to duży powiat. Skąd wziąć pieniądze na dodatkowe zadanie? Przynajmniej jeden etat by się przydał na tyle pracy i czynności administracyjnych – przekonuje pani sekretarz. I dodaje, że prawnicy w małych gminach siedzą w punktach na próżno, ale dostają wynagrodzenie.
– W takich samorządach wszyscy się znają. Jest wśród mieszkańców obawa, że ich problemy prawne poznają też inni członkowie społeczności. Zaś w większym mieście czują się anonimowo, nawet z ankietą – mówi Grażyna Rzepka-Płachta, przewodnicząca Stowarzyszenia Rodzina Kolpinga w Bochni. Ewa Gudel, sekretarz Starostwa Powiatowego w Giżycku, dodaje zaś, że słabe statystyki mogą wynikać również z niedoinformowania, a czasem z nieelastycznych godzin pracy poradni.
Kto pójdzie za Rudą
Czy warto więc rozszerzać poradnictwo? W Rudzie Śląskiej twierdzą, że tak. Od marca bezpłatna pomoc prawna i obywatelska dla mieszkańców niekwalifikujących się do ustawowych kryteriów udzielana jest przez Stowarzyszenie Rudzkie Konto Pomocy w Rudzie Śląskiej, Stowarzyszenie św. Filipa Nereusza oraz Stowarzyszenie na rzecz dzieci i młodzieży „Przystanek”. – Od stycznia 2016 r. w naszym mieście działa sześć punktów nieodpłatnej pomocy prawnej na mocy ustawy. W trzech pomoc prawna jest świadczona przez adwokatów oraz radców prawnych wskazanych przez ich samorządy zawodowe, natomiast w pozostałych trzech – za pośrednictwem organizacji pozarządowych wyłonionych w drodze otwartego konkursu ofert. Punkty te cieszą się sporym zainteresowaniem – twierdzi Mirosława Gamba, naczelnik wydziału zdrowia i spraw społecznych Urzędu Miasta Ruda Śląska. Do końca lutego z porad skorzystało 288 uprawnionych osób, a około 140 nieuprawnionych zostało odesłanych. Te ostatnie zostały poinformowane, że od 1 marca będą mogły skorzystać z pomocy prawników i doradców bez względu na wiek czy status. Ruda Śląska przeznaczyła na ten cel ze swojego budżetu 60 tys. zł.
– Propozycja naszej organizacji współfinansowana ze środków miasta Ruda Śląska jest dla osób, które nie kwalifikują się, by uzyskać nieodpłatną pomoc w ramach obowiązującej ustawy. Jest ich czasem w ciągu tygodnia więcej niż uprawnionych do korzystania z mocy ustawy – mówi Alina Szulirz, prezes Stowarzyszenia św. Filipa Nereusza. – Może Ministerstwo Sprawiedliwości mogłoby rozszerzyć katalog osób uprawnionych, wówczas mogliby z niej skorzystać wszyscy potrzebujący.
Za wcześnie, by coś zmieniać
Resort sprawiedliwości nie jest jednak skory do zmian z uwagi na zbyt krótki czas obowiązywania przepisów. Wskazuje na możliwość rozszerzenia poradnictwa w ramach środków samorządowych. Zdaje sobie z tego sprawę Krzysztof Borowski, rzecznik prasowy Starostwa Powiatowego w Bełchatowie. – Zapewne zwiększenie kręgu osób uprawnionych do uzyskania bezpłatnej porady byłoby korzystne ze względu na potrzeby mieszkańców, jednak przełożyłoby się to na koszty funkcjonowania – twierdzi. Podobnego zdania są też inni samorządowcy. Z kolei organizacje pozarządowe byłyby za rozszerzeniem poradnictwa, o ile tylko byłoby na to stać samorządy. – Dzwoni do nas dużo osób, które nie skończyły jeszcze 65 lat. Mają problemy emerytalne z ZUS, sprawy spadkowe czy dotyczące prawa pracy. O porady proszą też ludzie po 30. roku życia, którzy są w trudnej sytuacji materialnej, a nie stać ich na pomoc kancelarii prawnej. Kto im pomoże? – pyta Grażyna Rzepka-Płachta.
Jak zmienić system
Ograniczenie dostępu poprzez kryteria, np. wiekowe, jest pewnym utrudnieniem, ale należy pamiętać, że to ograniczenie może być zrekompensowane poprzez kryterium korzystania z pomocy społecznej. System poradnictwa, jak każdy nowy niesprawdzony system, wymaga modyfikacji. Kierunki tych zmian powinny się wiązać z umożliwieniem udzielania porad prawnych np. w kancelariach prawnych (tam, gdzie one są), bez potrzeby tworzenia specjalnych punktów, co obniży koszty systemu. Do rozważenia jest także zwiększenie nakładów na profilaktykę przez edukację prawną w szkołach.
Zbigniew Rak, sekretarz powiatu otwockiego
Problem z działaniem ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej lada chwila stanie się na tyle poważny, że trzeba będzie zmienić przepisy. Wprowadzone reguły i wymogi, które musi spełniać osoba, żeby uzyskać bezpłatną pomoc prawną, są tak duże, że całe przedsięwzięcie może się zakończyć fiaskiem. Są większe niż przy udzielaniu społecznej pomocy materialnej. W moim powiecie od stycznia 2015 r. funkcjonowała bezpłatna pomoc oparta na naszym wydziale prawnym. Nie było żadnych obostrzeń, każdy obywatel, który przychodził, dostawał pomoc. Oczywiście w rozsądnym zakresie, bo jak chciał np. pozew rozwodowy, to był odsyłany do kancelarii. Jednak to działało.
Ludwik Węgrzyn, przewodniczący Związku Powiatów Polskich, starosta powiatu bocheńskiego
Już na etapie prac parlamentarnych zarówno przedstawiciele Związku Powiatów Polskich, jak i innych organizacji, apelowali o inne skonstruowanie systemu nieodpłatnego poradnictwa prawnego. Wśród postulatów było m.in. wprowadzenie dwustopniowej procedury opartej w pierwszym kroku na wstępnej ocenie problemu, z którą dana osoba przychodzi, przez osobę niekoniecznie będącą korporacyjnym prawnikiem. Taki system funkcjonuje w krajach, w których nieodpłatne poradnictwo prawne i obywatelskie działa sprawnie. Umożliwia wstępną kwalifikację problemu każdego zainteresowanego i z jednej strony kierowanie do udzielenia szczegółowej porady dla spraw rzeczywiście tego wymagających, a z drugiej – ewentualne limitowanie dostępu. Polski prawodawca przyjął inny model. Osoba przybywająca do punktu albo nie ma prawa do skorzystania z porady w ogóle, albo ma prawo do całości usług. Wobec zaliczenia do grona osób uprawnionych grup co prawda licznych, ale niekoniecznie mających szczególnie dużą liczbę problemów prawnych, mamy do czynienia z obecną sytuacją. System będzie zatem wymagał zmian, ale ich kształt powinien być wynikiem obiektywnej oceny. Będzie to możliwe najwcześniej po zakończeniu pierwszego kwartału, a niewykluczone, że dopiero po pierwszym półroczu.
OPINIA EKSPERTA
Ustawa o nieodpłatnej pomocy prawnej oraz edukacji prawnej nie odnosi się do wszystkich form świadczenia bezpłatnej pomocy prawnej i nie reguluje działalności wszystkich podmiotów ją świadczących. Dotyczy tylko nieodpłatnej pomocy udzielanej na koszt państwa osobom, które najbardziej wymagają uzyskania tego rodzaju wsparcia. W tym rozumieniu już z samego założenia pomoc nie miała być usługą powszechnie dostępną, lecz skierowaną do najbardziej potrzebujących grup społecznych. Stąd art. 2 ustawy stanowi, że nie zwalnia ona organów administracji publicznej od wykonywania określonych w ustawach zadań w zakresie poradnictwa prawnego, a także nie ogranicza działalności w zakresie nieodpłatnego poradnictwa prawnego. Jednostki samorządu terytorialnego, jeśli uznają, że zachodzi taka potrzeba, mogą organizować we własnym zakresie dodatkowe możliwości świadczenia bezpłatnej pomocy prawnej dla określonych przez siebie kategorii osób. Skoro jednak nie są one tworzone na podstawie ustawy, to nie mogą być finansowane z dotacji przeznaczonej na nieodpłatną pomoc prawną.