Adwokat Łukasz Chojniak: Składka przez pierwsze 3 lata będzie najniższa i wyniesie 80 zł. Ci z nas, którzy prowadzą kancelarię od 3 do 6 lat płaciliby 100 zł, aby następnie, po tym okresie – 120 zł.

Prawnik.pl: Będzie się pan ubiegał o fotel dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie. Dlaczego to akurat panu stołeczni adwokaci mają zaufać?

Łukasz Chojniak: Podjąłem tę decyzję, ponieważ widzę potrzebę zmian. Chcę przywrócić autorytet izby na zewnątrz i zaufanie adwokatów do organów samorządu. Trzymam się przy tym jednej najważniejszej zasady: liczą się konkrety. To hasło mojej kampanii. Proponuję więc realny program, z którego każdy będzie mógł mnie rozliczyć. Zawiera on cztery cele na cztery lata kadencji. Żadnych ogólników, tylko jasne propozycje.

Prawnik.pl: O programie za chwilę. Na pana stronie internetowej pojawia się także mec. Magdalena Czernicka-Baszuk. Jaką rolę tu odgrywa?

ŁCh: Zaprosiłem do współpracy mec. Czernicką-Baszuk, ponieważ wiem, że mamy podobne spojrzenie na przyszłość adwokatury, samorządu, że chcemy realnych zmian. Pracowaliśmy już razem w mijającej kadencji rady i przekonaliśmy się, że świetnie się rozumiemy. Program wyborczy to nasz wspólny pomysł. Mec. Magdalena Czernicka-Baszuk będzie ubiegać się o zaufanie zgromadzenia w wyborach do rady. Chciałbym, aby została potem moim najbliższym współpracownikiem.

Prawnik.pl: Czyli wicedziekanem? To przypomina trochę wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych.

ŁCh: Może trochę (śmiech). W mojej ocenie mec. Czernicka-Baszuk jest idealnym kandydatem na wicedziekana, ale nie dzielmy skóry na niedźwiedziu. Całą energię koncentrujemy teraz na tym, aby przekonać adwokatów do naszego programu. Od początku stawiamy sprawę uczciwie, bo dziekan potrzebuje wsparcia zespołu. Wskazuję na Magdę, lecz jestem otwarty na współpracę ze wszystkimi, także z tymi, którzy mają inne zdanie. Tylko postępując w ten sposób, dziekan może dobrze prowadzić sprawy izby i być jej prawdziwym liderem.

Prawnik.pl: Jakich więc zmian wymaga funkcjonowanie stołecznej adwokatury?

ŁCh: Program, który przedstawiliśmy na stronie dziekan2016.pl i o poparcie którego zabiegamy, stanowi pierwszy krok do uczynienia warszawskiej Izby Adwokackiej silną, zdolną do efektywnego udziału w zachodzących procesach społecznych strukturą samorządową. To program konkretny: zlikwidujemy kosztowne i zbędne stanowiska drugiego wicedziekana i zastępcy sekretarza, wprowadzimy progresywną składkę uzależnioną od okresu wykonywania zawodu, zrezygnujemy z utrzymywania pokojów adwokackich, które kosztują ponad 300 tys. zł rocznie, radykalnie ograniczymy koszty funkcjonowania Biura ORA, wprowadzimy zrównoważony i zadaniowy budżet, zwolnimy adwokatów z obowiązku doskonalenia zawodowego w formie uczestnictwa w wykładach Kształcenia Doskonalenia Zawodowego, wprowadzimy elektroniczną administrację, wdrożymy „pakiet dla młodych adwokatów” i wreszcie rozwiążemy problem siedziby ORA w Warszawie.

Prawnik.pl: Zatrzymajmy się przy składce, bo to jak wynika z ostatnich zgromadzeń izby adwokatów szalenie interesuje. No więc ile zapłacą składki stołeczni adwokaci jeśli pan wygra?

ŁCh: Proponuję składkę progresywną. Adwokaci, którzy dopiero zaczynają pracę po zdanym egzaminie, mają najtrudniej. Dlatego ich składka przez pierwsze 3 lata będzie najniższa i wyniesie 80 zł. Ci z nas, którzy prowadzą kancelarię od 3 do 6 lat płaciliby 100 zł, aby następnie, po tym okresie – 120 zł. Nie przekonuje mnie twierdzenie, że potrzebujemy większej składki. Niezbędna jest racjonalna polityka finansowa i oszczędności. Wiem, jak to osiągnąć. Jako rzecznik dyscyplinarny ograniczyłem wydatki w tej kadencji o ponad 40 proc., a efektywność prowadzenia postępowań dyscyplinarnych wzrosła.

Prawnik.pl: A co z wynagrodzeniem za bycie dziekanem. Konkurencja jest ostra: mówi że nic nie wezmą.

ŁCh: Jednak praca bez wynagrodzenia to fałszywa propozycja. W takiej sytuacji mamy dwie opcje – działalność w ramach samorządu tylko „po godzinach” pracy w kancelarii albo, ograniczenie działalności zawodowej i rezygnacja z części dochodu. W rezultacie członek samorządu prędzej czy później może oczekiwać wynagrodzenia za pracę w prezydium. Uważam, że powinno ono wynosić około 5 tys. zł. Chcę też odchudzić prezydium z 6 do 4 osób. Za całkowicie zbędne i kosztowne uważam dalsze utrzymywanie stanowiska drugiego wicedziekana i zastępcy sekretarza. Ich pracę przejmą inni członkowie prezydium.

Prawnik.pl: Wiadomo już, że kandyduje adw. Grzegorz Majewski, a także adw. Sławomir Zdunek. Boi się pan?

ŁCh: Nie sprowadzam konkurowania na stanowisko dziekana do wymiaru rywalizacji osobistej. Liczę na dyskusję o realnych problemach, a przede wszystkim o sposobach ich rozwiązania. Program mec. Majewskiego jest bardzo ogólny i próżno w nim szukać sposobów jego realizacji. A liczą się konkrety. Poza tym z mec. Majewskim różni mnie wizja funkcjonowania samorządu. Mec. Majewski zapowiada, że sam powoła członków Okręgowej Rady Adwokackiej. To wskazywanie Zgromadzeniu preferowanych kandydatów i oczekiwanie, że Zgromadzenie tak właśnie zagłosuje, jest mi obce. Jest też źródłem problemów samorządu – przeświadczenia, że tylko wąska grupa działaczy stanowi o jego przyszłości. Nie możemy mówić o wspólnej adwokaturze, jeśli faktycznie dąży się do pozbawienia większości adwokatów prawa realnego samostanowienia. Samorząd to nie polityka, listy partyjne nie są nam potrzebne. Ja chcę zwrócić warszawską adwokaturę zgromadzeniu, czyli wszystkim adwokatom. Jeśli zostanę dziekanem, to nie ja powołam radę – zrobi to zgromadzenie, a my będziemy ze sobą współpracować. By w pełni zaprezentować nasze stanowiska i zdefiniować różnice, chcę debaty z kontrkandydatami na temat wyzwań stojących przed warszawską adwokaturą. Umożliwi ona naszym wyborcom podjęcie świadomego wyboru w dniu zgromadzenia.

Rozmawiały Ewa Szadkowska i Ewa Maria Radlińska