Gigantyczna inwestycja mająca zaktywizować Polaków ma też swoje ciemne strony. Część obiektów nie jest w pełni wykorzystana, a Olsztyn za funkcjonowanie boiska został pozwany.
Gigantyczna inwestycja mająca zaktywizować Polaków ma też swoje ciemne strony. Część obiektów nie jest w pełni wykorzystana, a Olsztyn za funkcjonowanie boiska został pozwany.
Mieszkańcy stolicy Warmii żądają od urzędników, aby wpuszczali oni na kompleks boisk wyłącznie uczniów pobliskiej szkoły podstawowej. Powód? Inni użytkownicy hałasują do późnych godzin wieczornych i śmiecą.
Władze Olsztyna zaproponowały, że ograniczą czas otwarcia boisk do godz. 18, a w niedzielę będą one w ogóle zamknięte. To jednak mieszkańców nie usatysfakcjonowało. W związku z tym w poniedziałek sąd zdecydował, że najpierw sędziowie odwiedzą boisko i zobaczą, czy rzeczywiście może ono utrudniać życie pobliskim mieszkańcom.
Dobrze, a jednak źle
Rozmawialiśmy z przedstawicielami kilkunastu gmin. Wszystkie zapewniły, że budowa orlików była doskonałą decyzją. Jednak część z nich przyznała, że ma z nimi spore kłopoty. Bo o ile do przecinania wstęg podczas otwierania boisk nie brakowało chętnych polityków centralnego szczebla, o tyle do dofinansowywania gmin w utrzymaniu kompleksów kolejek już nie ma.
Piotr Babicki, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Starachowicach, zapewnia, że budowa dwóch obiektów w mieście była strzałem w dziesiątkę. Boiska są eksploatowane bez względu na porę roku, cieszą się zainteresowaniem zarówno dzieci, jak i dorosłych. Jest jednak magiczne „ale”.
– Intensywna eksploatacja rodzi niestety spore koszty. Te największe, leżące po stronie gminy, to oświetlenie. Ale są też inne – czesanie murawy czy uzupełnianie granulatu – wylicza Piotr Babicki.
Każde boisko ma też swojego animatora. W Starachowicach pracuje on każdego roku od marca do października. Koszt jego etatu dzielony jest pomiędzy gminę i ministerstwo. Pieniędzy z budżetu centralnego nie wystarcza, aby pracownik mógł być dostępny przez cały rok, siedem dni w tygodniu.
– Zdarza się, że dzieciaki odchodzą z piłką pod pachą, bo ze względu na ograniczony czas pracy animatora nie ma im kto otworzyć boiska – ubolewa Babicki.
Bardzo podobny obraz przedstawia Michał Kowalik z Urzędu Miasta Zamościa. Największy problem na tamtejszym boisku związany jest z uzupełnianiem granulatu w sztucznej trawie. Co ciekawe, jego ceny po wybudowaniu ponad 2600 boisk w całej Polsce znacząco wzrosły.
– Systematycznych napraw wymagają również ogrodzenie oraz sprzęt sportowy zainstalowany na orliku. Wszystko to obciąża budżet samorządu – twierdzi Kowalik.
Korzystają z darmowego
Problemy dostrzegają nie tylko samorządowcy, lecz także zwykli obywatele. Fora internetowe są pełne utyskiwań, że zarezerwowanie boiska na godzinę gry przypomina wygranie w totolotka. Powodem jest to, że z wielu orlików korzystają kluby piłkarskie. Jeszcze kilka lat temu wynajmowały one boiska odpłatnie. Teraz raz w sezonie rezerwują bezpłatnie najdogodniejsze terminy do treningów na orlikach, pozbawiając tym samym możliwości gry mieszkańców. – To prawda. Funkcjonuje wiele klubów sportowych, które pobierają opłaty od dzieciaków, a same ograniczają swoje koszty do minimum, korzystając z boisk publicznych. Nic jednak z tym nie możemy zrobić, bo nie możemy nikogo traktować gorzej przy rezerwacji – utyskuje jeden z samorządowców.
Ireneusz Raś, poseł PO i przewodniczący sejmowej komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki, twierdzi jednak, że ci, którzy narzekają, powinni uderzyć się we własną pierś, a nie wyciągać rękę po kolejne publiczne pieniądze.
– Dokonaliśmy wielkiej inwestycji, stworzyliśmy powszechną możliwość aktywnego spędzania wolnego czasu także w najmniejszych gminach. Jeśli gdzieś boiska są otwarte przez zaledwie pół roku po kilka godzin dziennie, to lokalna społeczność powinna rozliczyć z tego władze miasta – twierdzi poseł Raś.
Piotr Babicki jednak liczy na to, że władze centralne mimo wszystko pochylą się nad problemami gmin.
– Ostatni orlik wybudowano w 2012 r., obiekty te funkcjonują już cztery lata. Warto byłoby stworzyć rządowy program naprawy infrastruktury boisk – proponuje Babicki. Tak aby nie zniszczyć tego, co udało się stworzyć.
Ministerstwo Sportu i Turystyki do zamknięcia numeru nie odniosło się do naszych pytań.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama